Rozdział 5

268 8 0
                                    

- w sumie nie pytałem jeszcze. Ale jak masz na imię. Moje już znasz haha. Ale i tak powiem.  My name is Matty Cash...

Popatrzyła na niego pobłażliwie i powiedziała.
- My name is Kuroi. Po prostu Kuroi.- kobieta powiedziała patrząc w jego oczy.
- A nazwisko?- zapytał zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Nie używam- powiedziała to głosem, który sprawił że przeszły go dreszcze.
Matty nie wiedział co odpowiedzieć. Wiecz go zatkało.- no cóż.- Kuroi sama nie wiedziała co powiedzieć widząc jego reakcje.

Wstała po czym ruszyła do drzwi prowadzących na balkon. Oparła się o barierkę i zaciągnęła się. Poczuła na swoim ciele wzrok skierowany z pomieszczenia. Po chwili na balkonie na którym 2 minuty wcześniej była sama pojawił się piłkarz. Popatrzył na jej prawy profil. Na jej spokojną rozluźnioną twarz patrzącą gdzieś w dal.

-Dlaczego palisz?- zapytał opierając się o barierkę koło niej. Kątem oka spoglądając na czarnowłosą. Złapali kontakt wzrokowy. Kuroi lekko przechyliła głowe w geście niezrozumienia.
-Dlaczego niszczysz sobie zdrowie paląc?- zapytał.- patrzył na kobietę głębokim spojrzeniem którym gdyby mógł wypalał w jej głowie dziurę.
-Cóż... Na coś trzeba wkońcu umrzeć co nie. Po co żyć będąc starym. Mając z 60 70 lat. Sensu w tym nie ma.- powiedziała odwracając od niego wzrok znów kierując go na krajobraz znajdujący się na wprost niej.

Mężczyzna chwile analizował jej słowa. Choć po tym co zrobiła po jak on myślał chwili zorientował się, że rozmyślał o jej słowach trochę dłużej.

Kuroi wyprostowała się co równało sie z zaprzestaniem opierania się o barierkę o którą młody piłkarz dalej w nieruchomej pozycji opierał ciężar swego umięśnionego od częstych treningów ciała.  Przeciągnęła swoje zdrętwiałe ciało przez stanie bez ruchu w jednej pozycji. Jej ruch a bardziej dźwięk strzelania kośćmi w jej ciele spowodował przywrócenie Casha z krainy jego umysłu.

Przechylił głowe w jej stronę. Akurat wtedy gdy podczas rozciągania łopatek oraz pleców końcówki koszuli którą miała starannie ułożoną podniosła się lekko do góry co pozwoliło mu ujrzeć skrawej jej wyćwiczonego brzuszka.

Kuroi zauważyła gdzie spoczą wzrok mężczyzny koło niej przez co prawie odrazu zaprzestała wykonywanej czynnosci. W ich spotkaniach prawie lub chwila będzie robić znaczącą różnicę.

Stojąc już prosto spojrzała na jego twarz i po powiedziała.

-Powiem tak. Miłego korzystania z usług w naszym hotelu, po podróży powinieneś odpocząć. Nie uważasz? A teraz wybacz ale wrócę do wykonywania swoich obowiązków.- mówiąc to ruszyła powolnym krokiem w stronę drzwi do pokoju.

-W sumie racja. Choć i tak długo nie odpocznę skoro za 3 godziny muszę zjawić sie w pokoju do rozrywki haha- zaśmiał się swym melodyjnym głosem który tak miło słuchać.- szkoda że nawet nie wiem gdzie to jest- mrukną.

-Z tego co pamiętam ten dział znajduje się ma 6 piętrze. Choć jeśli zamierzacie grac w Fifę to 7 piętro pokój pod koniec korytarza.- powiedziała spoglądając w jego kierunku ostatni raz przed przekroczeniem drzwi.

Stanęła nieopodal szafy przy której wisiało piękne lustro by w konieczności poprawić wygląd. W końcu nie może się źle prezentować skoro jest szefową.

Stojąc w drzwiach opierając się o framugę drzwi spoglądał na śliczną kobietę w pokoju.

- Skąd wiesz że akurat w Fifę będziemy grać?- zapytał z ciekawości. Choć może był tego inny powód. Chęć prowadzenia z nią dalszej rozmowy..

-Cóż... Mogę zdradzić że przy rezerwacji była notka z prośbą o zorganizowanie pokoju dla was do grania w tą grę. Chyba naprawdę musicie ją lubić hah.- zaśmiała sie lekko wręcz niesłychanie choć dzieki dobremu słuchowi mógł usłyszeć ten anielski dźwięk. Przez jego umysł przeszła myśl że chciał by ją słyszeć codziennie.

Zaśmiał się- Nie mogę zaprzeczyć.- powiedział uśmiechając się w jej stronę.

Popatrzyła na niego po czym skierował się w stronę drzwi wcześnie zabierając jedną kartę z szafki. Stojąc przy drzwiach prowadzących na korytarz trzymając dłoń na klamce stanęła bokiem do Casha i powiedziała.
- tak więc miłego wypoczynku. Lepiej już się połóż bo czas ci dość szybko ucieka.- mówiąc ostatnią część spojrzała na stojący zegar.

Gdy już była już za drzwiami gdy już miała je zamykać usłyszała.

- miłej i spokojnej pracy.- Po czym zamknęła drzwi.

Lekko bo lekko ale uśmiechnęła się. Gdy zdała sobie z tego sprawę pomyślała.

Jak to jest możliwe że już drugi raz uśmiechnęła się przez prowadzoną konwersacje z piłkarzem którego poznała niecałą godzinę wcześniej. Myśląc o tym ruszyła przez korytarz co chwil omijając kolejne drzwi skierowała się do windy. W końcu dane w systemie same się nie uzupełnią...

~~~

719 słów.

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz