Rozdział 47

61 5 1
                                    

<Aya>

- dziękujemy- powiedzieliśmy równocześnie i szybko udaliśmy się w stronę windy by po chwili wścisnąć odpowiedni przycisk. Po chwili byliśmy pod salą. Patrząc przez szybę widzieliśmy jak lekarz bada nieprzytomną Kuroi a ona sama jest podpięta do maszyny monitorującej funkcje życiowe.

Stojąc pod salą obserwowałam działania lekarza. Mimo iż wiedziałam że jest w dobrych rękach nie spuściłam z niej wzroku ani na sekundę. Lekarz poprzez wenflon wstrzykiwał jej jakąś substancje. Widząc jak lekarz po paru minutach wychodzi  sali odrazy do niego podeszłam.

- dzień dobry. Wszystko dobrze z Kuroi?- zapytałam całą zestresowana.

- cóż.. Przywróciliśmy jej oddech. Z tego co wywnioskowałem to na treningu dostała mocną piłką w Przeponę przez co nie mogła oddychać. Niestety przy upadku uderzyła dość mocno głową o podłogę. Będzie musiała przejść rezonans mózgu by wykluczyć wstrząs czy uraz. - powiedział kartkując kartki które miał w rece.

- To dlaczego Kuroi jest na sali a nie na badaniu. Ponoć im szybciej dostanie diagnozę tym szybciej będzie można działaś.- powiedziałam z łzami w oczach. W końcu to moja wina że tu jest.

- aktualnie jest prowadzony rezonans innego pacjenta ale jak się skończy odrazu zostanie tam przeniesona. Kontrast już został podany. Więc odrazu rozpoczniemy zabieg. - wyjaśnił.

- dobrze. Można do niej wejść?- zapytałam spoglądając jak jego wzrok z kartek ląduje na mnie.

- ehh.. dobrze ale tylko na chwilę. Zaraz ją zabieramy.- powiedział I odszedł.

Odrazy weszłam do środka powoli otwierając drzwi. Podeszłam do łóżka na którym lerzało jej bezwładne ciało. Usiadłam na taborecie koło łóżka by potem chwycić jej dłoń.

- Aya.- mrukną trener stojący za moimi plecami gdy już od dłuższego czasu nie odezwałam się ani nie poruszyłam.- Wiesz że to nie twoja wina?- zapytał mnie na co ja popatrzyłam na niego z łzami w oczach.- nie zrobiłaś nic złego. To był po prostu zwykły wypadek. Każdemu może się zdarzyć. Więc spokojnie. Wiesz przecież że Kuroi jest silna. Znając ją jak się obudzi i dowie się że ryczysz z jej powodu to jeszcze ty wylondujesz na sali obserwacji.- słysząc jego rozbawiony głos sama zaśmiałam się na jego słowa wiedząc że jest to bardzo prawdopodobne.

- w sumie to bardzo możliwe.- zaśmiałam się I oparłam oczy z łez. Jednak to i tak nic nie dało bo po chwili już pojawiały się kolejne.- Kuroi masz się szybko obudzić bo przecież razem musimy wygrać mistrzostwa. - powiedziałam pocierając kciukiem jej dłoń.

Po moich słowach w sali zapanowała cisza. Trwała parę minut. Przerwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Do sali wszedł lekarz a za nim dwie pielęgniarki.

- wybaczcie ale musimy wziąść pacjentkę na rezonans. - powiedział I już po chwili znaleźliśmy się pod drzwiami przez które została zabrana Kuroi. Siedząc na tych niewygodnych krzesełkach przypomniałam sobie jak Kuroi w szatni wspominała że w domu będzie czekać na nią obiad przygotowany przez Casha. Przypominając sobie o jego istnieniu wyciągnęłam telefon Kuroi któru w rozmachu wzięłam i po odblokowaniu go wybrałam odpowiedni numer. Odebrał odrazu.

- kuroi boże dobrze że dzwonisz już myśleliśmy że coś się stało że się spóźniasz.- powiedział Matty lecz gdy nie usłyszał mojej odpowiedzi zapytał.- Kuroi?

- Kuroi.. Kuroi jest w szpitalu.- powiedziałam załamanyn głosem pociągając nosem. Przez jegocslowa łzy znów mi napłynęły do oczu.

Usłyszałam lekki trzask.

-Matty?- zapytałam nerwowo.

- jak to jest w szpitalu?- zapytał po tym jak podniósł telefon z podkogi, jego głos zdradzał jego poddenerwowanie.

- na treningu gdy chciała odebrać piłkę poślizgnęła się przez co pilka walnęła ją w przeponę oraz upadając walnęła głową w boisko.- wyjaśniłam szybko.

- wszystko z nią dobrze?- zapytał z smartwieniem. W tle słyszałam jak gdzieś poszedł nie przerywając rozmowy.

- tego właśnie nie wiem.-  powiedziałam załamana.- aktualnie czekamy na zakończenie rezonansu. Po tym jak dostała i uderzyła się w głowę nie mogła oddychać a po chwili straciła przytomność. Do teraz jej nie odzyskała. Po rezonansie będzie wiadome czy nie dostała jakiegoś urazu.- wyjaśniłam tyle ile sama wiedziałam.

- kurwa. - dziewnie było usłyszeć przekleństwo z ust człowieka który chyba zawsze się usmiecha i jest pozytywny do wszystkiego.- Który to szpital? Przyjadę jak najszybciej.

Podałam mu ulice na której jest szpital by po chwili dodać.- tylko uważaj na siebie inaczej Kuroi jak się obudzi będzie miała dwabpowody by mnie zabić.- mruknęłam lekko się śmiejąc.

- haha. Jasne będę tylko naginał przepisy napisz mi która sala- to powiedziawszy rozłączył się. Szybko mi napisałam numer I piętro na którym aktualnie znajdujemy się. Ta irytująca cisza znów zabrzmiała. Każda sekunda mijała jak minuta a minuta jak godzina. Nie wiem ile czasu minęło a drzwi od rezonansu otworzyły się. A z tamtąd wyjechała już o dziwo przytomna Kuroi na wózku oraz pielęgniarka prowadząca wózek. Gdy chciałam podejść do Kuroi urzędzie mnie lekarz.

- proszę zawieźć pacjentkę na salę zaraz zbadamy ją jeszcze raz. A dla pani mam kilka informacji.- powiedzial wskazując na mnie.

- dobrze.- powiedziałam w stronę lekarza i odwróciłam się do Kuroi.- Kuroś zaraz u ciebie będę i nie wygonisz mnie przez najbliższe dni.- krzyknęłam bo zdążyła się już trochę oddalić.

- tak więc zapraszam za mną.- powiedzial lekarz by pi chwili ruszyć tylko sobie znanym korytarzem prowadzącym zapewne do swojego gabinetu.

-----

820 słów

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz