Rozdział 33

107 9 0
                                    

Kuroi siedząc w domu wraz z Kenmą który czekał na Kuro szykowała sobie przekąski. Za niecałe dziesięć minut zaczyna się mecz Polski z Argentyną. Mimo iż wiedziała że mają małe szanse na wygraną to i tak chciała im kibicować. Już wcześniej zasypała Casha motywującymi wiadomościami. Siadając na kanapie przed telewizorem na którym widać było jak obie reprezentacje wychodzą na murawę usłyszała dzwonek do drzwi a po chwili kroki ze strony schodów. Po chwili w salonie pojawił się Kenma wraz z Kuro.

- witam młodych.- powiedziała Kuroi spoglądając na nich biorąc małego łyka wina.

- dzień dobry- powiedział jak to w japoni lekko się pokłonił.

- uderzył cie ktoś w głowe?- zapytała- co tak formalnie.

- siema stara- powiedział z śmiechem- lepiej?

- lepiej ale żeby stara? Jakoś dużo lat różnicy nie ma między nami.- powiedziała a gdy usłyszała dźwięk gwizdka z telewizora odwróciła głowe w stronę ekranu.

- co oglądasz? - zapytał Kuro opierając się o kanapę.

- mecz Polska Argentyna- mruknęła.- w końcu są mistrzostwa świata. Czasem trzeba odskoczyć na chwilę od siatkówki.- zaśmiała sie.

- A to nie tak że w Polsce gra ten typ z którym prawie cały czas albo rozmawiasz albo piszesz?- zapytał.

- naprawdę myślisz że tylko dla niego to oglądam?- zapytała.

- definitywnie tak.- powiedział.

- w sumie w tym masz jakąś tam rację. - przyznała.

- Który to?- zapytał Kuro.

- A co was tak to interesuje. Jak mój kolega wygląda.- powiedziała.

- No ja bym się zastanawiał czy to tylko kolega.- zaśmiał się Kenma wpatrując się w telefon i pokazując coś Kuro.

- no teraz też bym się zastanawiał  nad prawdziwością tych słów.- zaśmiał się.

- O co wam chodzi?- zapytała.

- To ty nie widziałaś tego zdjęcia?

- jakiego.- zapytała nie mogąc skojarzyć o co chodzi.

Jej brat pokazał jej telefon na którym widniało zdjęcie upamiętniające ich pocałunek na parkingu gdy ostatni raz się widzieli.

- o co wam chodzi?- zapytała z lekkimi rumieńcami.- calyje się z jakąś typiarą i co.- powiedziała starając się wykorzystać fakt iż nie było tam widać jej twarzy bo miała założony kaptur oraz okulary. Zdjęcie było zrobione w taki sposób że widać było twarz Mattiego za to jej nie udało się rozpoznać.

- No wiadomo że to Ty. Nienudawaj że nie. Po pierwsze tak samo ubrana przyjechałaś do mnie po drugie myślisz że nie widać tych czerwonych plamek na policzkach.- zaczą się śmiać.

- A dobra wywalajcie w cholere. - powiedziała odwracając się od nich obrażona i patrząc ekran wzięła większego niż wcześniej łyka wina.

- No nie obrazaj się jak dziecko poza ty- Kenma chciał coś dodać ale zamiast tego powiedzial- ej ten twój kochanek- wskazal na telewizor.

- Jaki kochanek boże idźcie spać a nie.- powiedziała załamana oraz coraz mocniej zaczerwieniona.

- Dobra dobra już spokojnie. Bo jeszcze jak usłyszy że doprowadzamy cie do takiego stanu to będzie smutny że to nie on.- powiedział odchodząc Kenma.

Kuroi nie odpowiedziała tylko schowała twarz w dłonie.

- A kiedyś był spokojnym dzieckiem które nie wypowiedzialoby nigdy takiej wiązanki słów.- mruknęła by po chwili skupić swoją całą uwagę na meczu.

W pierwszej połowie nie ważyło się zbytnio nic ciekawego poza karnym spowodowanym przez Szczęsnego. Jaka była radość gdy udało mu się obronić. Druga połowa również nie zapowiadała się dobrze dla Polaków. Argentyną strzeliła dwa gole. Co za tym idzie nie było pewne czy wyjdą z grupy. Jednak po zakończonym meczu gdy drugi mecz również dobiegł końca dostali informacje o awansie polski. Mimo przegrania meczu awansowali. Nie mogli się cieszyć w 100%.

Po około dziesięciu minutach od skończenia meczu postanowiła zadzwonić do Polskiego obrońcy. Po około minucie łaskawie odebrał telefon.

- halo- usłyszała jego zmęczony głos.

- hej Cashy. - powiedziała z śmiechem.- muszę Ci pogratulować. - wzięła łyka wina- w dzisiejszym meczu nie zdobyłeś kartki. To już wielkie osiągnięcie.

- hej moja wredna przylepo. - usłyszała jego głęboki śmiech.- słyszę że oglądałaś nasze poczynania. I dzięki. Też się dziwie że nie dostałem kartki tylko upomnienia.

Patrząc w kieliszek powiedziała.

- pewnie jesteś zmęczony co.- mruknela- za ile będziecie w hotelu?- zapytała.

- jak ci idioci się ogarną to zostaje nam około 30 minut drogi do hotelu. Pozatym czy ty coś piłaś?- zapytał.

- Ja? Nie. Co ty. Jak tak możesz myśleć w ogóle- zaśmiała sie.

- Co- zaśmiał się- słyszę że wino wleciało. I to dość mocno.- powiedział.

- Co ty. Nie. - mruknęła by po chwili dodać.- no może trochę.

- No widzisz czyli jednak. I chyba nie tylko trochę.- powiedział pakując torbe.- będę musiał się rozłączyć zaraz.

- wiem wiem. Rozumiem- mruknęła smutno.

- Ale za to powiem ci kochana że jutro porozmawiamy. - zaśmiał sie- będę miał do ciebie pewną sprawę.- powiedział tajemniczo.

- jaką?

- A nie powiem

- Ale ty miły jesteś.- burknęła.

- wiem wiem. Też cie kocham. A teraz przepraszam cie ale muszę kończyć. Do jutra kochanie spróbuj zasnąć bo pewnie nie spałaś za bardzo.

- Może Ci wybaczę ten koniec rozmowy. Nie wiem czy zasne ale za to ty wyśpij się.

- ciężko będzie bez ciebie.- mrukną.

- Co ty. Powątpiewam w to.

- No co. Tak bez kogoś do przytulania gdy już przywykłem to aż smutno. - powiedzial- chyba będę musiał pluszaka kupić by zawsze myśleć że jesteś koło mnie.

- weź bo się zarumienię.

- o to właśnie mi chodziło. A twraz wybacz ale naprawdę muszę kończyć. Kocham cie. Dobranoc.

- Też cie kocham głupi angliku dobranoc.

Po chwili w telefonie Kuroi usłyszała jedynie dźwięk zakończonego połączenia.

---

854 słowa.

Nie wiem co mi się poprzestawiało w głowie że zaczęłam pisać coś typu kochanie  kocham cie czy inne cis. Xdd

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz