Rozdział 43

84 6 0
                                    

- chodź ty majtku pokładowy.- powiedziałam I poszłam do schodów ruchomych prowadzących do piętra na którym były już sklepy. - na pierwszym piętrze jest ten sklep.- mruknęłam.

- w takim razie idziemy.- powiedział i poszedł do przodu jednak odrazu zatrzymałam go.- To nie idziemy?- zapytał.

- idziemy ale w drugą stronę. Tam schody są bliżej.- powiedziałam na co Anglik zaśmiał się. Podczas naszej wędrówki zatrzymał nas jedynie jakiś nastolatek któru chciał zrobić sobie zjecie co szybko załatwiliśmy. W sklepie odrazu udałam się na dział z ochraniaczami. Matty podążał za mną by się nie zgubić.

- kurdem- mruknęłam.

- hym nie ma tych co potrzebujesz?- zapytał patrząc na mnie.

- nie są tylko.- znów mruknęłam przerywając.

- tylko?

- No kurde mam problem bo nie wiem czy wziąść jedne czy lepiej wziąść na wszelki wypadek razy dwa.- powiedziałam.- w końcu nie wiem czy mi się nagle nie zepsuje coś a będą mistrzostwa więc kiedy miałabym to ogarnąć.- mruknęłam walcząc w swojej głowie nad podjęciem decyzji.

- cóż chyba lepiej razy dwa. Tak jak mówisz lepiej mieć na zapas a tak pozatym to czemu wam tego nie załatwiają tylko sama za tym chodzisz.- zapytał.

- ogarniają. Tylko większość w tym ja wolą ochraniacze same sobie dobrać tak by były najlepsze pod nas. Są różne ochraniacze jak pewnie widzisz. - powiedziałam wskazując na półkę.- już łatwiej jest nam same ogarnąć niż by potem mieć problem bo dostałyśmy nie takie co potrzebowaliśmy. A nie zdziw się ale były takie problemy. Dlatego kto chce to sobie sam kupuje odpowiednie.- wyjaśniając zaczęłam zdejmować odpowiednie ochraniacze. - wystaw rączki- Matty odrazy zrobił to o co prosiłam.

Praktycznie odrazy na jego rękach wylądowały dwa opakowania rękawków. Potem gdy tylko znalazłam nakolanniki siatkarskie również dwa opakowania.

Patrzyłam chwile na półkę. Zastanawiając się nad jedną rzeczą.

- Wiesz co nie jestem jeszcze pewna ale stwierdzam że może się przydać.- powiedziałam kładąc na sporym stoliku jedno opakowanie ochraniaczy na kolana tylko z tą różnicą iż zakrywały całą nogę.

- w sumie dość sporo tego- zaśmiał się.

- z ochraniaczy to tyle. Teraz tylko tejpy- powiedziałam.

- okok- mrukną i ruszył za mną uważając by nie upuścić czegoś.

- Wiesz co chyba jednak mogliśmy wziąść koszyk.- mruknęłam stojąc przed tejpami.

- A to dlaczego?- zapytał.

- cóż tejpy są bardzo przydatne a zawsze mi ich brakuje przez jednego pasożyta. Wiesz ma na imie Aya.- zaśmiałam się. - poczekaj chwile zaraz wrócę z koszykiem.- powiedziałam I szybko poszła po wcześniej wspomniany przedmiot.

Wracając w to samo miejsce odrazu powiedziałam do Mattiego.

- wrzucaj.- na co on wszystkie opakowania włożył do koszyka któru odrazy po tym wzią.

- to ile zamierzasz wziąść?- zapytał rozbawionym widząc jak skanuje wzrokiem wszystkie koloru i rozmiary.

- dużo.- odpowiedziałam powaznie i wzięłam się za wybieranie. Kilka ciekich na palce kilka grubszych. Parę różowych i zielonych. A po jednym w innych kolorach. Jednak wszystkie tej samej grubości.

- naprawdę aż tyle?- zapytał gdy widział jak wkładam chyba z 30 pudełko.

- tak. - powiedziałam dodając kolejne cztery.

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz