Rozdział 38

88 8 1
                                    

<Kuroi>

Przetarłam dłonią swoje zmęczone oczy. Mimo braku snu mój umysł za nic nie chciał ustąpić. Podpierając swoją głowe o poduszki oglądałam kolejny odcinek jakiejś kreskówki. Co jakiś czas sprawdzałam godzinę na trzymanym w dłoni telefonie. Aktualnie była trzecia w nocy. Jeszcze trochę za wcześnie by wstać. Według moich skomplikowanych obliczeń w Dubaju jest 22. Matty ma za parę godzin londować w Dubaju. No cóż. Trochę minie aż znów się zobaczymy. Z tą myślą wróciłam do oglądania.

Gdzieś w środku dnia. Gdy obiad był prawie gotowy. Czekając na ostatnie danie przeglądałam instagrama. Jeden post zwrócił moja uwagę. Był to Matty w Dubaju. W jakiejś restauracji.

- Czyli już jest.- mruknęłam by po chwili wrócić do robienia obiadu.

Zaraz bo zjedzeniu jednego z posiłków w ciągu dnia udałam się na trening. Cóż już niedługo i znów mistrzostwa. Aya wczoraj wróciła ze swojej podróży po świecie.

-Cześć wszystkim!- krzyknęłam wchodząc do szatni na co inne zawodniczki reprezentacji mi odpowiedziały tym samym.

- Kuroi!- usłyszałam krzuk by po chwili zostać przewrócona na ziemię.

- możesz łaskawie zejść z mojego ciała?- zapytałam się doskonale wiedząc kto wręcz kocha leżeć ze mną na podłodze.

- No nie denerwuj się tak Kuroś bo ci zmarszczki wyjdą u ten twój Anglik jak cie zobaczy to wstanie i ucieknie- zaśmiała sie Aya przytulając mnie.

- uważaj bo jak nie wstaniesz to nie wiem czy Włoch na widok twojej zmasakrowanej twarzy nie ucieknie.- zagroziłam jej mimo iż wszyscy wiedzieli że nie dojdzie do niczego poważnego.

- Ale ty niemiła dla mnie jesteś.- mruknęła rozkładając się na mnie.

- Ja niemiła?- zapytałam by się upewnić.

- tak ty a widzisz kogoś innego podemną?- zapytała patrząc mi w oczy.

- tak- powiedziałam

- No ciekawe kogo.

-A kto spał z Nicolą w jednym pokoju mimo że miałaś własny? Raz weszłam do środka a wy tak słodko sobie leżeliście. On rozłożony na całym łóżku a ty na nim.- zaśmiałam się- nawet mam zdjęcie jak słodko śpicie- mruknelam.

- Dobra wstawajcie z tej podłogi. Aya ty daj jej spokój a Kuroi niech się przebiera bo zaraz zaczynamy.- przerwała nam naszą wymianę zdań libero.  Chyba jedyna osoba w drużynie która jako tako potrafiła zapanować nad naszą dwójką razem.

- Dobra no niech ci będzie nie bij. - powiedziała Aya wstając i podnosząc rece w geście obrony.

- boże w końcu. Ciężka jesteś. Chcesz mnie zabić? A no tak nawet nie musisz odpowiadać wiem że chcesz.- powiedziałam by po chwili się lekko zaśmiać.

- nie no co ty. Za nudna śmierć. Wolę zaplanować coś ciekawszego. A nie jakieś marne uduszenie. Zresztą spójrz.- pokazała dłonią na całe pomieszczenie. - za dużo świadków. Wątpię by stwierdzili zgon z przypadku.

- Dobra nie tłumacz się. Ja swoje wiem- powiedziałam i mimo dalszego gadania Ayi przebrałam się szybko. Z racji iż byłam ostatnia to gdy skończyłam ruszyliśmy wszyscy na hale by spędzić tam następne parę godzin.

Po treningu gdy miałam wychodzić zawołał mnie trener.

- ma trener jakąś sprawę do mej osoby?- zapytałam na wstępie podchodząc do niego.

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz