Rozdział 14

162 9 4
                                    

- Dobra to chodzcie. - o ruszyli w akompaniamencie rozmowy piłkarzy. Wchodząc przez główne drzwi Kuroi wyciągnęła telefon i zadzwoniła.

- hej hej.- usłyszała głos Ayi dobiegający z telefonu.

- hej. Gdzie jesteście.- zapytała szybko.

- A właśnie wychodzimy z walizkami. A wy?- zapytała.

Kuroi popatrzyła w stronę drzwi z których wychodzą ludzie. Odrazu zobaczyła granatową czuprynę oraz swoją uśmiechniętą przyjaciółkę.

- Dobra widzę was. My jesteśmy przy głównym wejściu. Chodzcie tu- powiedziała i szybko rozłączyła się by nie dać dojść do głosu by nie musiała chodzić. Cóż Kuroi czasem bywa leniwa, szczególnie w tak słoneczne dni.

- I co idą czy jeszcze czekają na walizki?- zapytał Matty. W końcu ani on ani Zalewski nie znają Japońskiego.

- powinni zaraz być.- mruknęła obserwując dwójke swoich przyjaciół jak powoli idą w ich stronę. Jednak zawsze coś musi się stać. Aya oddała szybko swoją walizkę Aomine by po chwili zacząć biec w ich stronę a bardziej w Kuroi. Nim zdążyła zareagować leżała już na ziemi.

- taa... Ciebie też miło widzieć. - powiedziała Kuroi chwytając się swojej głowy, która chwile wcześniej uderzyła o płytki.

- Heeej! Jezu jak ja dawno cie nie widziałam haha- zaśmiała sie o położyła plackiem na zrezygnowanej Kuroi.

- Tylko 4 dni- mruknęła załamana Kuroi.

- Może wstaniesz z niej. Jeszcze jej coś złamiesz i z kim będę grać - powiedział o dziwo spokojnie granatowo włosy.

- pff już już. Nawet pobawić się mie można-  mruknęła wstając I pomagając Kuroi wstać a ta szybko przywitała się przyjacielskim przytulasem z Aomine.

- tak więc no.- zaczęła mówić po angielsku by wszyscy zrozumieli.- tutaj mamy moją idiotke.

- Hej hej Aya jestem haha- powiedziała pozytywnie czyli w swoim stylu.

- A tutaj mamy Aomine. Jest on naczelnym leniwcem we wszystkim oprócz koszykówki.- powiedziała.

- witam. Tak poza tym to było niemiłe Kuroi ja ci nie wypominam czego nie chce ci się robić.- mrukną.

- Ale ja to potem i tak robię a nie jak ty zostawiasz by ktoś inny zrobił.- powiedziała patrząc na niego a on tylko pruchną i odwrócił wzrok.

- Dobra to twraz piłkarzyki. Po lewej mamy wspaniałego Anglika zwany również pod imieniem Matty Cash.- powiedziała dość szybko, pierwsze co przyszło jej do głowy.

- witam. Powiem ci że świetne wprowadzenia robisz.- zaśmiał się Mateusz.

- To mam we krwi.- wytłumaczyła. - a ostatnim naszym gościem programu będzie Nicola Zalewski zwany potocznie Pan Włoch lub inaczej spełnienie marzeń  wszystkich trzynastolatek. - powiedziała.

- przyznam rację Gotówce każde kolejne twoje wprowadzenie jest ciekawsze. - powiedział z śmiechem.

- tak więc wszyscy się znają tak- popatrzyła na piłkarzy by po chwili przenieść wzrok na pozostałą dwójke.- tak. Wiec wracamy. Nie mam zamiaru na tym słońcu spędzić zalego dnia. - powiedziała I ruszyła do auta a za nią jej towarzysze.

- Jezu kocham cie.- powiedziała Aya do Kuroi przytulając ją z całych sił.- nie gadaj że to jest ta tesla?- zapytała i zniecierpliwiona czekała na odpowiedzie.

- tak to ten model co myślałaś czy nie kupić go sobie ale  nie byłaś przekonana wiec teraz możesz się przekonać. Wypożyczyłam Ci go do końca pobytu tutaj. - powiedziała Kuroi dumna ze swojej pamięci dzięki której zapamiętała słowa przyjaciółki sprzed prawie 7 miesięcy.- a teraz proszę powietrza- powiedziała słabszym niż wcześniej głosem. Aya polizowala uścisk- dzięki. A twraz wsiadać.

I zaczęła się debata kto gdzie siedzi. Trwała ona dopóki Kuroi nie straciła cierpliwości bo ile można się zastanawiać. Już stoją tam tak długo. Przez ten czas byli by już w połowie trasy.

- powiem tak.- powiedziała z przymrużonymi oczami. - Cash z przodu. Aya pośrodku wy dwaj po bokach. I koniec kropka. Jeśli jeszcze będziecie narzekać to nogi z dupy powyrywam. - powiedziała zdenerwowana i wsiadła za kierownicę i odpaliła auto. Gdy wszyscy byli już w aucie ono ruszyło by zaraz jechać po drodze w stronę autostrady.

---

599 słów.

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz