Rozdział 27

110 8 0
                                    

W taki właśnie sposób te parę godzin co dzieliły piłkarzy od meczu spędzili w miłej atmosferze na przegrywaniu z Kuroi która z każdym kolejnym zwycięstwem miała ochotę na kolejną rundę. Nikt nawet nie zauważył jak ten czas mijał. Dopiero gdy usłyszeli budzik który Kuroi nastawiła zrozumieli jak czas szybko leci na dobrej zabawie.

- No to co mogę powiedzieć. - odparła Kuroi wstajac po kilku godzinach z kanapy.- życzę wam byście podczas meczy przyłożyli się bardziej niż podczas próby wygrania zemną. - powiedziała patrząc na wszystkich przy okazji prostując nogi.

- To było niemiłe.- powiedziała Aya- skąd mogli wiedzieć że z tobą nie da się wygrać. Jedynie twój brat potrafi przybliżyć się do osiągnięcia wygranej w pojedynku z tobą.- dzięki jej wypowiedzi wszyscy w pomieszczeniu już wiedzieli o tym że wygraną z Kuroi to duże osiągnięcie.

- Teraz musimy już jechać ale - przerwał na chwilę Szczęsny. - przygotuj się na rewanż ja tak tego nie zostawię. Co to to nie.- powiedział idąc w stronę drzwi wymachując palcem w zabawny sposób.

- To co widzimy się na meczu- powiedział Matty obejmując ramieniem Kuroi.

- niestety ale tak.- mruknęła Kuroi.

- pff ale ty miła jesteś.- mrukną

- życzę Ci byś kartki nie dostał.- powiedziała ze śmiechem Kuroi. - powodzenia w meczu. Wygrajcie to bo jak nie to wywalam cie z pokoju o będziesz na tych fotelach na dole spać.- powaga w jej głosie aż przerażała.

- no nie bodź taka. Już mówisz co się stanie jeśli przegramy. Ale niech Ci bedize. Ale jeśli wygramy. Wtedy ja wymyślam w jaki sposób spędzimy kolejny dzień i nie będziesz mogła niczego odmówić.- powiedział poważnie.

- zgoda- powiedziała podając rękę.

- zgoda- uścisną jej dłoń.

- Tylko kto przetnie?- rozejrzała się po pomieszczeniu w którym pozostal jedynie Zalewski czekający na Anglika oraz Aya.

- Nico chodz tu przetnij.- Zawołał Włocha.

Po przecięciu piłkarze udali się w stronę drzwi jednak coś ich powstrzymało. Nie coś a raczej ktoś. Obaj zaskoczeni w tym samym czasie popatrzyli do tyłu.

- No co kopniak na szczęście. - powiedziała Aya.

- jak chcecie możemy drugi raz- mruknęła Kuroi- a teraz spadać mam dość was na najblizeszą godzinę.- powiedziała robiąc zniesmaczoną mine choć po chwili przemieniła się w rozbawienie.

W pomieszczeniu usłyszeli śmiech piłkarzy.

- dzięki i do zobaczenia na meczu. Wypatrzymy was.- powiedzieli i wyszli z pomieszczenia by dogonić resztę reprezentacji.

---

Dźwięk gwizdka. Kopnięcie piłki. Mecz rozpoczą się.

- szkoda że Nicola nie gra- Kuroi usłyszała mrukniecie Ayi.

- nic na to nie poradzisz. Pewnie nie został wystawiony przez jego grę w pierwszym meczu. - powiedziała.

- I tak smutno. - powiedziała- ale mogę się założyć o sto Euro że twój Anglik kartkę dostanie.- zaśmiała sie.

- przykro mi ale o to sie nie założę. Nie ma sensu bo sama. Mimo moich słów by jej nie dostał wiem że to jest nie możliwe.- powiedziała wiedząc że w trakcie meczu zobaczy ten żółty kartonik.

- haha w sumie racja.- zaśmiała sie.

Mecz trwał.  Już 15 minuta oraz pierwsza kartka.

- No. Przynajmniej nie dostał kartki jako pierwszy.- stwierdziła Aya.

- poczekaj bo- tutaj Kuroi przerwała wypowiedzi gdy tylko zauważyła żółty kartonik skierowany w stronę Angkika.- zaraz i on dostanie kartkę.- powiedziała.

- Dobra przyznaje. Ten zakład nie miał sensu- aya otarła łzę śmiejąc się z sytuacji.
Dosłownie po dwóch minutach znów zobaczyli kartonik.

- Ale żeby dostać trzy kartki w przeciągu czterech minut. Nie ma opcji że nie będę im tego wypominac- powiedziała Kuroi wiedząc że będą mieć jej dość.

- prawda. Choć powiem tak. Sama bym pierdolca z tą Arabią dostała jak co chwilę się przewracają przez zwykle muśnięcie.

- racja. Choć może mają niski prug bólu?- powiedziała kuroi- nie no. Po prostu symulują.- stwierdziła.

Przez pewnien czas nie działo się nic prócz podań. Zawodnik z Arabii dostał kartkę. Jednak w 39 minucie Zieliński strzelił pięknego gola.

- no i zajebiście!- krzyknęła Aya.

- ich pierwszy gol w trakcie mistrzostw.- powiedziała z uśmiechem Kuroi.

- tak ale czekaj- mruknęła Aya widząc jakieś zamieszanie. - kurwa.- przeklinała widząc jak sędzia biegnie by zweryfikować sytuację.

- jak tam nic nie było. Wojtek debilu obroń to bo inaczej będziesz szukać sobie innego hotelu- powiedziała zirytowana Kuroi widząc jak sędzia przyznaje rzut karny Arabii.

- kurwa Wojtek dasz kurwa rade wieże w ciebie. - krzyczała Aya a gdy piłka leciała w stronę bramki dziewczyny dosłownie przytulały się modląc się do znanych im bogów o obronę karnego.

Ich modlitwy przyniosły skutek bo obronił karnego. Ich radość była wręcz nie do opisania.

Po tym wydarzeniu w pierwszej połowie już nic ciekawego się nie stało.

Druga połowa była bardziej spokojna pod względem kartek. Gdy była 82 minuta Lewandowski strzelił gola dzięki któremu wynik wynosił 2:0.

- boże chyba jednak polubię piłkę nożną dla takich scen- powiedziała Aya wyciągając łzę która spłynęła jej po policzku gdy zobaczyka łzy na twarzy Roberta.

- nie rycz kobieto- powiedziała Kuroi wiedząc że jeśli zaraz nie przestanie to rozklei się na dobre- ale muszę przyznać że uśmiech sam wchodzi na twarz gdy na to patrzeć.

Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla reprezentacji Polski. Po jakimś czasie trybuny opustoszały. Dwie siatkarki również udały się w drogę powrotną do hotelu gdzie miały zamiar powitać gorzkimk słowami reprezentacje.

----

823 słowa.

Ogólnie mam nadzieję że moje opisywanie meczu jest znośne bo nie jestem pewna czy wyszło dobrze. Pozdrawiam z słoniem <33

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz