Rozdział 36

88 8 2
                                    

<3 dni później>

<Kenma>

Siedząc wraz z Kuro w salonie jak zwykle o tej godzinie spędzaliśmy czas na graniu w gry. W taki sposób mijał nam czad po szkole. Gdy chcieliśmy przechodzić ostatni poziom, grę przerwał nam dzwonek do drzwi.

- Ja otworze.- mruknołem wstając z kanapy. Kuroi nie było w domu. Pojechała parę godzin temu na trening. Ale znając ją oraz jej rutynę przez kilka dni mieszkania wspólnie wróci dopiero za około dwie godziny.

Słysząc drugi raz dzwonek do drzwi nacisnołem na klamke. Przedemną ukazał mi się mężczyzna którego dotąd nie widziałem. W rece trzymał bukiet kwiatów.

- em. Dzień dobry?- bardziej zapytałem niż powiedziałem. Byłem  zdezorientowany. Nie na codzień otwierasz drzwi a tu jakiś typ z kwiatami.

- witam czy zastałem- tutaj mężczyzna spojrzał na kartkę trzymaną w ręce.- panią Kuroi?- zapytał.

- aktualnie jej nie ma.- mruknołem opierając się o framugę drzwi.- A w czym mogę pomóc?- zapytałem.

- cóż mam przesyłkę dla pani Kuroi. - powiedział.

- cóż mogę ją odebrać i jej przekazać jak wróci.- powiedziałem chcąc jak najszybciej wrócić do gry.

- cóż powinienem wręczyć ją osobiście. A wię pan za ile będzie?- zapytał rozkojarzony.

- cóż znając ją to za około 2 godziny choć może jej się przedłużyć.- mruknołem.

-cóż niestety nie ma innej opcji. - mrukną do siebie kurier patrząc na zegarek na nadgarstku wskazujący 18.- w takim razie mógł by Pan podarować jej oto te kwiaty? - zapytał.

- tak jasne. - mrukną.

- dobrze dziękuję. Życzę miłego dnia.- powiedział by po chwili ulotnić się sprzed bramy.

- to było dziwnie.- powiedział do Kuro gdy tylko po zamknięciu drzwi wszedł z powrotem do salonu.

- Co takiego- zapytał odwrócony w stronę telewizora

- po prostu sam zobacz.- powiedziałem stojąc za nim z kwiatami w rece. Widząc jak się odwraca oraz jak jego miną się zmienia na zdziwoną dodaje.- co teraz sam jesteś zdziwiony?

- cóż z jednej strony tak z drugiej nie. - mrukną.

- A to dlaczego?- zapytałem niezrozumiałe.

-cóż rozumiem czemu dostała kwiaty ale tu jest pytanie od kogo. Oby tylko nie od kogoś innego niż ten tajemniczy Anglik. Mimo że dalej nie ma humoru by powiedzieć nam jak się nazywa to po prostu chce by to było od niego bo tak to będzie po prostu miło.- mrukną.

- Ta.- zgodziłem się z jego stwierdzeniem- choć czekaj. Jak to ty nie wiesz jak się nazywa? Naprawdę?- zapytałem z politowaniem.

- a ty znasz?

- oczywiście. Nie widziałeś tek afery z jednym piłkarzem któremu zrobili zdjęcie gdy stał z jakąś kobietą na parkingu koło auta?- zapytałem zawiedziony brakiem tych informacji. W końcu sam mu ostatnio o tym wspominałem.

- tej co nie dawno mówiłeś?

- tak tej.- potwierdziłem.. - przecież to oczywiste że to była Kuroi. - oznajmiłem.

- w to to ja nie uwierzę. - powiedział a w moim umyśle moja reka spotkałaś się z czołem.

- No to debilem jesteś.- zaśmiałem sie- zapytaj jak wróci. Wtedy dostaniesz potwierdzenie- mruknołem odkładając kwiaty na blat w kuchni. - a teraz wracamy do gry.

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz