Rozdział 48

79 6 10
                                    

<Aya>

Usiadłam na tym niewygodnym krześle stojącym w pokoju. W między czasie szybko napisalam ktrótką wiadomość do Anglika że Kuroi się obudziła oraz numer sali tak jak wcześniej mówił. Trener został z Kuroi. Już tylko lekko zdenerwowana czekałam aż dokrot raczy usadowić te swoje cztery litery na fotelu za biurkiem. Gdy w końcu to zrobił zaczą mówić.

- cóż... Pani Kuroi dostała lekkiego wstrząsu mózgu. Jednak proszę się nie martwić na zapas.- dodał szybko widząc iż chciałam mu przerwać.- nie wykryliśmy żadnego urazu w mózgu wiec powiem w prost. Zostanie na obserwacji przez najbliższe kilka dni. By upewnić się że objawy miną.- powiedział.

-jakie objawy?- zapytałam zestresowana całą tą sytuacją.

- cóż lekki wstrząs mózgu też niesie za sobą objawy lecz mijają po kilku dniach. Światłowstręt. Zaburzenie mowy i pamięci. Zmęczenie. Wrażliwość na hałas. Spokojnie to nie groźne. Jak miną znów będzie całą i zdrowa.- upewnił mnie widząc moją mine pełną zmartwienia.

- dobrze. Dziękuję za opiekę nad Kuroś.- powiedziałam wstając.

- nie ma za co dziękować taką już moją praca. - powiedział z uśmiechem. Po pożegnaniu z doktorkiem szybkim krokiem poszłam di sali Kuroi. Jednak widząc kto idzie po drugiej stronie korytarza zatrzymałam się przed drzwiami.

- Co jej jest?- zapytał Matty by po chwili wziąść parę głębokich oddechów Abu uspokoić swój przyspieszony oddech.

- już nawet nie pamiętam czy to ci zdążyłam powiedzieć ale na treningu dostała piłką w przepone. Chciała odebrać piłkę jednak poślizgnęła się. Piłka potem odbiła się w szczękę Kuroi przez co jej głowa nie miała miękkiego ładowania. Na hali straciła przytomność. Przed odcięciem się od świata powiedziała że nie może oddychać. Gdy karetka przyjechała zabrała ją do szpitala a ja i trener pojechaliśmy za nimi. Przeszła rezonans głowy przy którym się wybudziła. Oddech zdołali jej przywrócić gdy już my przyjechaliśmy. Teraz wróciłam od lekarza który powiedział że dostała lekkiego wstrząsu mózgu ale nie jest grozny. Zostanie kilka dni na obserwacji. W najbliższych kilku dniach objawy wstrząsu powinny minąć a wtedy będzie calutka zdrowa i twoja.- powiedziałam z lekkim uśmiechem wiedząc że gdyby Kuroi słyszała ostatnie słowo wydłubała by mi oczy.

- Z tą ostatnią informacją.. muszę się zgodzić hah. Nie wypuszczę jej ani na moment.- zażartował Anglik.
 
- no ja mam taką nadzieje-powiedzialam poczym popatrzyłam na niego poważnym wzrokiem.- to co. Idziemy do naszej Kuroś?- zapytałam choć nawet nie czekając na odpowiedź podeszłam do drzwi. A z tyłu usłyszałam jedynie.

- No ja nie wiem czy twoja.- mrukniecie Mattiego było ledwo słyszalnie a mimo to odwróciłam się do niego i powiedziałam.

-zawsze możemy spisać umowę w które dni jest twoja a w które moja. Choć jeśli nie chcemy się z tym pierdolic to proponuje przecięcie ciała na pół.

- nie. Druga opcja odpada. Jeszcze podczas spania bym był cały we krwi.- powiedział z lekkim śmiechem.

- folią by sie owineło i by nir kapała. Choć w sumie pewności nie ma a potem prać pościel z krwi to tak słabo wiem z doświadczenia.- powiedziałam nawet nie myśląc co mówię.

- Co?- popatrzyłam na jego zdziwioną twarz.

- Co? Dobra nie ważne idziemy do Kuroś.- powiedziałam I otworzyłam drzwi.- heeej moje kochanie jak sielrzymasz?- zapytałam wchodząc do pokoju i widząc ją lerzącą na łóżku.

- głowa mnie napierdala nie wspominając o cyckach.- powiedziała ledwo a gdy zobaczyła kto za mną wszedł dodała.- to znaczy głowa mnie boli dość mocno a o mojej klatce piersiowej nie wspomnę.- powiedziała z lekko różowymi policzkami.

- widzę że humor cię nie opuszcza hah- zaśmiał się Anglik

- w końcu co mam płakać tu że Aya idiotka walnęła mnie piłką?- zaśmiała sie.

Skrzywiłam się lekko na jej słowa. Choć praktycznie odrazy wróciłam do lekkiego uśmiechu. Jednak widząc wzrok Kuroi skierowany na mnie wiedziałam że zauważyła to.

- Aya Bokuto...- powiedziała powoli moje imię i nazwisko. Na jej twarzy pojawił się czysty gniew.

- t.tak?- zapytałam

<Kuroi>

- Aya Bokuto...- powiedziałam cały czas patrząc na Aye. Widząc jej wcześniejsze skrzywienie na moje słowa odrazu wiedziałam co musiało być wcześniej.

- t.tak?- zapytała patrząc na mnie niepewnie.

- trenerze Cash. Możecie na chwilę wyjść?- zapytałam choć chyba oboje wiedzieli że to nie było pytanie.

- jasne. Tylko proszę nie zabij jej. Po mistrzostwach możesz.- zaśmiał się lekko chcąc choć nieudolnie rozładować atmosferę. Wyszedł ciągnąć za sobą Anglika. Gdy drzwi wydały z siebie dźwięk ich zamknięcia odrazu zapytałam

- Masz mi coś do powiedzenia?- zapytałam patrząc jej prosto w oczy czego Aya starała cie unikać. Założyłam ręce.

- ee nic?- powiedziała.

- nic... ciekawie. To może tak powiem. Chcesz żebym zjechała cię teraz od góry do dołu czy może jak wyjdę z tąd i nakopać ci w dupe za to że jesteś debilką która zaczęła się obwiniać o zwykły wypadek przy pracy niż odrazu wiedzieć że takie rzeczy się zdarzają?- zapytałam wkurzona jednak mój głos mimo to był spokojny.

- nie wiem o co ci chodzi.- powiedziała już normalnie. Tak jak zawsze.

- ja jednak myślę że wiesz o co mi dokładnie chodzi. Idiotko ty moja masz mi się więcej o takie rzeczy nie obwiniać dobrze?- zapytałam.

- jasne.- mruknęła.- ale naprawdę. Bałam się o ciebie w cholere. Jakby ci się coś poważnego stało nie mogłabyś przeze mnie wziąść udziału w mistrzostwach na których ci w cholere zależy. - powiedziała z łzami w oczach.

- kobieto nawet mi tu nie rycz. - powiedziałam rozkładając rece.- a teraz chodź się przytulić.- powiedziałam na co ta odrazu podeszła do mnie by po chwili być w moim objęciu. Schowała swoją glowe w zagłębieniu mojej szyi i nie minęła chwila a poczułam jak moja koszulka była mokra.

- Kuroi.- mruknęła.

- tak tak. Wiem. W chuj się o mnie martwiłaś. Ale patrz żyje. Siedzę tu i praktycznie nic mi nie jest. Jedynie jak mówiłam ale przejdzie. Poboli i przestanie. Pr-ynajmniej załatwiłaś mi wolne od treningów haha.- zaśmiałam się gładząc ją po głowie by powoli mogła się uspokoić.

- Co więcej czasu masz do spędzenia wraz z swoim ukochanym z Angli.- sama zaśmiała sie na swoje słowa.

- No widzisz już są jakieś plusy. Ale za to masz mi zrobić tego swojego kurczaka ala Aya. Co ty na to- zapytałam.

- jasne. Mogę ci zrobić nawet dwa.

- No to jak wyjdę chce go widzieć na stole u siebie w domu a drugiego mi kiedy indziej zrobisz.

- jasne.- powiedziała podnosząc swoją glowe dzięki czemu zobaczyłam jak usmiecha się lekko mimo pozostałości łez w jej oczach jak i na całej twarzy.

- głową do góry i usmiech szeroki widzę bo jak nie to ci naprawdę nakopie.

Na moje słowa uśmiechnęła się.

- A teraz możesz poprosić o ponowne przyjście tego pana z Angli oraz naszego trenera.- zaśmiałam się.

- jasne.

I już po chwili gdy Aya przetarła swoją twarz w pomieszczeniu znów była piątka osób.

-----

1076 słów.

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz