Rozdział 49

59 3 0
                                    

W pomieszczeniu w którym po pary minutach znajdowała się już tylko trójka osób za sprawą wyjścia trenera siatkarek były prowadzone dość głośne rozmowy. Widząc że z Kuroi aktualnie jest dobrze humor dwójki zmienił się o 180 stopni. Choć aktualną wymianę zdań miedzy Kuroi a Ayą na temat wspomnianego wcześniej obiadu przerwało pukanie do drzwi.

- proszę. - powiedziała Kuroi a drzwi otworzyły się dzięki czemu można było zobaczyć panią od rozdawania posiłków.

- witam. Dziś serwujemy spagetti.- powiedziała miło podając Kuroi opakowanie z jej dzisiejszym obiadem oraz kładąc na stoliku obok sztućce oraz herbatę. - smacznego. Powiedziała i wyszła.

- coś nie tak Kuroi?- zapytał Matty widząc jej mine po otwarciu pudełka oraz to jak szybko je zamknęła i zaczęła patrzeć na styropianowe opakowanie.

- czemu?- zapytała.

Nikt nie wiedział zbytnio o co jej chodzi.

- Co czemu? - zapytała Aya.

Kuroi gwałtownie odstawiła opakowanie na stolik i popatrzyła na dwójkę ludzi smutnym wzrokiem który skrywał również złość.

- czemu.. do chuja pana mam dietę lekko strawną?!- wkurzyła się to mało powiedziane. - jak ja chora na głowę mogę być ale z moim żołądkiem nic nie jest więc kurwa.- powiedziała. - Nie będę tego jeść powaliło chyba ich do reszty.

- w sumie to dziwne że nie masz normalniej.- mrukną Matty.

- No widzisz. Aya zrób coś proszę. Ja tu z głodu umrę na tej diecie.- powiedziała smutno.

- haha. Tobie nic nie dogodzi. Poczekaj pójdę się zapytać.

<Aya>

Wiedząc jak Kuroś po tym jak przez parę miesięcy musiała leżeć na łóżku szpitalnym i jeść te nie doprawione dania odrazy poszłam zapytać się jej lekarza o zaistniałą sytuację. Będąc pod jego gabinetem i mając nadzieję że znajdę go w środku. Zapukałam a po chwili usłyszałam proszę. Weszłam do środka.

- witam to znowu ja.- zaśmiałam się lekko.

- witam coś się stało?- zapytał podnosząc glowe z nad papierów pewnie innych pacjentów.

- takie pytanko. Jaką dietę pan przypisał Kuroi.- zapytałam.

- chwilka dieta podstawowa ale jeszczs sie upewnie.- powiedział i otworzył szufladę by po chwili wyciągnąć jej papiery.- tak dobrze myślałem. Dieta podstawowa. A jest jakiś problem?- zapytał.

- Kuroi dostała lekkostrawną.

- pewnie pani rozdająca posiłki się pomyliła pójdź do pielęgniarek na odziele powinny coś na to zaradzić.

- dobrze dziękuję.- powiedziałam i wyszłam kierując się do pokoju pielęgniarek.

- przepraszam.- powiedziałam pukając w uchylone drzwi.

- w czym mogę pomuc.- powiedziała pielęgniarka która wyszła do mnie.

- Moja przyjaciółka dostała posiłek z diety lekkostrawnej a powinna z podstawowej czy można by zamienić te posiłki. Bo jak sama stwierdziła nie chce jeść tych posiłków. - powiedziałam.

- cóż skoro powinna dostać zwykłą dietę to już coś na to zaradzimy. - powiedziała I podeszła do pani rozdającej już ostatnie posiłki.- przepraszam Krysia.- zwróciła jej uwagę na siebie.

- Co tam.- odpowiedziała.

- pani co dziś przyjechala powinna mieć dietę podstawową a nie lekko strawną.- powiedziała. - zamienisz jej?- zapytała.

Kobieta popatrzyła na kartkę i powiedziała.

- cóż mam tu zapisane że lekkostrawna więc nie było by problemu zamienić tylko jest jeden haczyk. - powiedziała patrząc na mnie i pielęgniarkę. - wszystkie dania zostały już rozdane więc nie mam jak tego zrobić. Pewnie w kuchni złe rozpiski dostali. Ale już jutro powinna już normalną dostać normalną.- powiedziała.

- dobrze dzięki Krysia.- powiedziała. Pożegnały się a jak mniemam Pani Krzysia wyszła z oddziału.

- niech pani nam wybaczy. Ale jak pani słyszała dziś pani koleżanka będzie musiała przeżyć na tej diecie.

- cóż mówi się trudno przynajmniej jutro już będzie mieć. A takie pytanie jeśli ma podstawową to może jeść też rzeczy co byśmy jej przywieźli?- zapytałam chcąc uratować Kuroi od tych pudełek.

- oczywiście. Choć jeśli pani się na to zdecyduje to i tak posiłki ze szpitala będą dostarczane.- powiedziała.

- dobrze to dziękuję w takim razie. Do widzenia.

- do widzenia.
Odeszlam w strone pokoju gdzie nasza urocza zakochana para została sama.

- witam witam.- powiedziałam wchodząc- a co to za salon fryzjerski w szpitalu- zaśmiałam się widząc jak piłkarzyk robi Kuroi nieudolnie warkoczyka.

- odkrytam nowe umiejętności ale wybacz mój grafik jest tak zajęty że pozwolisz ale tylko jedna klientka będzie do mnie chodzić.- odpowiedział Matty.

- Dobra dobra. Sama bałabym ich się płyn do naczyń powierzyć a co dopiero moje piękne włosy.- zaśmiałam się.

- A co z tym czymś?- zapytała Kuroi wskazując na nieruszony obiad.

- smutna sprawa. Nie masz lekkostrawnej wpisanej ale przez jakąś pomyłkę dziś otrzymasz to coś.- powiedziałam- aleee. Ogólnie masz podstawową więc tyle dobrego. Za to dzięki mojej wspaniałej osobie możemy ci jedzonko przywieźć.- powiedziałam na co twarz Kuroi rozpromieniała.

- ayaaa... kochanie ty moje chcesz mi jedzenie przywozić?- zapytała.

- A oczywiście że tak. Znając ciebie nawet z podstawową był by problem.

- No i super.- powiedziała.

- w takim razie jedzmy po twój dzisiejszy obiad.- powiedział Matty wstając.

- czyli chcecie mnie tu samą w tych czterech ścianach zostawić.
- ależ skąd przyjedziemy tutaj z przesyłką. Aya sama nie ma jak jechać. W końcu z trenerem tu przujechała. A chyba nie chcesz jej swojego auta powierzyć.- powiedział ten zasrany piłkarzyk.

- aha? Pozbawiasz mnie właśnie przejażdżki autem Kuroi! Jednak się nie lubimy. Kuroś to nie jest odpowiedni kandydat na męża nie bierz się za niego. Nie warto.- powiedziałam mierząc tego herbacianego piłkarzyka wzrokiem.

- plan idealny tak więc jedzcie już a ja na jedzonko czekam.- powiedziała ta flądra ignorując moją wypowiedź.

- w takim razem w drogę. Pa Kuroś za niedługo będziemy.-  powiedział Matty i ciągnąć mnie za rękę wyszliśmy z sali.

- dupek.- mruknęłam.

- słyszałem.

----

861 słów. Tak miałam chwilę to zaczęłam coś tam pisać i nie spodziewałam się że wyjdzie z tego cały rozdział hah do następnego <33

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz