Rozdział 37

86 7 5
                                    

- Tylko w ważnych rzeczach.- z telefonu wydobył się śmiech Mattiego. - tak więc.- przerwał na chwile- może ja powiem co oznacza sześć róż.- powiedział by po tym wziąść oddech i powiedzieć.- cóż chce być twój i tylko twój.- mrukną cicho. Bardzo cicho. Jakby był niepewny swoich słów. Choć bardziej czuł niepokój wiedząc że może się wszystkiego spodziewać po Kuroi.

Po wypowiedzeniu znaczenia sześciu róż nastała cisza. Matty zniecierpliwiony oczekiwał od Kuroi jakiejkolwiek reakcji. Za to Kuroi zastanawiała się co może powiedzieć.

-cóż myślę że teraz to ty musisz mi podać swój adres. - mruknęła Kuroi rozglądając się po pomieszczeniu za swoim bratem. Tak jak myślała nie zastała go. Wraz z Kuro ulotnił się prawie odrazu po rozpoczęciu rozmowy.

-co?- zapytał zdezorientowany.- Po co ci mój adres?

- No wiesz. Muszę również bukietem odpowiedzieć.- zaśmiała sie lekko.

- Wiesz zawsze możesz powiedzieć jakie kwiaty byś w nim zawarła.- powiedział wiedząc że chciałby dziś otrzymać odpowiedź.

- cóż. Zastanówmy sie- przerwała swoją wypowiedź.- możliwe że było by tam również sześć róż. Myślę że w kolorze niebieskim. Ale za to były by otoczone białymi tulipanami.- powiedziała.

- dlaczego akurat tylipany?

- cóż można mimo że symbolizują czystość i przebaczenie można je odebrać jako niepewność. - wyjaśniła. - niepewność w swoich uczuciach.- dodała cicho.

- Czyli tak się sprawy mają- mrukną.- Wiesz co Kuroi?- zapytał.

- hym- mruknęła lekko zestresowana.

- po Mundialu będziemy mieć trochę czasu by pozbyć się twojej niepewności- powiedział.- zrobię wszystko bym mógł być twój a ty moja.- mówiąc ściszył głos.

- Cash ale wiesz że- Kuroi przerwała słysząc jak z drugiej strony słychać głośne uderzanie w drzwi po czym krzyk Nicoli.

- MATTY DO JASNEJ CHOLERY ILE MAM NA CIEBIE CZEKAĆ! MIAŁEŚ PRZYŚĆ JUŻ DAWNO A TY CO SIEDZISZ TAM! WYŁAŹ Z TEGO PIERDOLONEGO POKOJU!- wydzierał się Zalewski nie przejmując się innymi gośćmi w hotelu.

- jak słyszysz mamo ja już niestety muszę kończyć mój przyjaciel zaraz mnie pokroi i zje!- powiedział szybko - kocham cie- i nie czekając na odpowiedź rozłączył się.

W pomieszczeniu można było usłyszeć cichy śmiech Kuroi z zaistniałej sytuacji. Nie czekając ani chwili weszła w wiadomości i napisała do Gotówki.

~Kuroi~ nie wiedziałam że jestem twoją mamą

Wysyłając to była pewna że odpowiedź otrzyma dopiero za jakiś czas. Jakie było jej zdziwienie gdy po doslownie chwili w której wstawiła kwiaty do wody usłyszy dźwięk powiadomienia. A szczególnie widząc wiadomość od Mattiego.

~Pieniążek na szczęście ❤️‍🔥🤑~  cóż można powiedzieć że tak haha choć między mną a tobą występuje inny rodzaj miłości.

Gdyby ktoś był koło siatkarki gdy przeczytała odpowiedź pewnie zauważyłby lekki rumieniec który przez chwilę pojawił się na jej policzkach.

- idiota- mruknęła by po chwili uśmiechnąć się i z dobrym humorem udała się na górę by po chwili znów. Jak co noc. Załatwiać sprawy związane z linią hoteli.

<Time skip>

~Moja przylepa😘❤️‍🔥Pamietaj że możesz zadzwonić jeśli potrzebujesz.

Takie właśnie powiadomienie zobaczył Matty gdy po przegranym meczu z Francją będąc w szatni sprawdził telefon. Szybko przebrał się do końca by po chwili wyjść na korytarz. Szedł w tylko sobie znaną stronę i wybrał numer Kuroi. Prawie odrazu odebrała.

- halo- usłyszał jej lekko zachrypnięty głos.

- hej Kuroś- mrukną- co się stało? Jeszcze parę godzin temu nie miałaś chrupki.- zapytał lekko zmartwiony bo mimo ich nie długiej znajomości wiedział parę rzeczy. Między innymi że Kurou prawie wcale nie choruje.  Bardzo żadko.

- cóż można powiedzieć że przez ten mecz zdarłam lekko gardło.- mruknęła.- no ale w szczególności przez jedną sutyacje.

- jaką- zapytał z ciekawości.

- A jak taki Anglik biegł za jakąś francuską bagietą.- powiedziała.

- aaa o tą akcje ci chodzi. Świetna była. Nie wiem jak ale odpaliłem się i pobiegłem sobie go sfaulować. - można było usłyszeć po tonie jego głosu mocne zadowolenie.

-Przy okazji znów dostając kartkę. Niestety ale musze przyznac ze ta akcja wygladała pięknie.- stwierdziła wiedząc że Anglik ucieszy się z jej słów.

- Ej ale nie planowałem tej kartki.- mrukną - ale za to widzę że komuś się to podobało.- zaśmiał się.

- ale naprawdę? Zmów kartka.  Co mam zrobić byś cały czas ich nie dostawał?- zapytała pełną determinacji by uszczuplić ilość kartek na jego koncie.

- cóż mogłabyś dużo rzeczy. - mrukną- ale aktualnie jedyne na co mam ochotę to mocnego przytulasa od mojej siatkareczko oraz jakiś maraton filmów.- stwierdził wyobrażając to sobie.

- cóż niestety ale nie jest to aktualnie możliwe ale przy najbliższej okazji mogę ci to zagwarantować. - postanowiła.- pozatym co teraz planujesz?- zapytała.

- O no ja mam nadzieję zapamiętam to. Pamiętaj.- powiedział dość poważnie by po chwili zaśmiać sie-  jutro spakuje rzeczy z hotelu a pojutrze mam lot. Polecę na wakacje do Dubaju.  Zrobię sobie przerwę od wszystkiego.- powiedział zamyślony.

- oho no to jakieś plany masz. Z Nicolą jedziesz czy sam- zapytała.

- cóż Nicola wraca do Włoch. Więc polecę na samotną przygodę. No chyba że piekna pani znajdzie czas na towarzyszenie przystojnemu anglikowi.- zapytał.

- cóż chciałabym ale niestety muszę odmówić. Za parę dni zaczną mi się ostatnie treningi do mistrzostw.- powiedziała.

- oho no to mój pobyt w Dubaju się skróci. Ja ci mówię będę twoim fanem numer jeden.-zaśmiał sie

- No to nie mogę się doczekać. W końcu zaczynają się już za paręnaście dni.

- na sto procent zjawię się. Anteraz przepraszam cie moja przylepo ale muszę kończyć. Dość długo mnie już nie ma- mrukną.

- jasne. To do zobaczenia mój pluszaku- zaśmiała sie na tyle ile jej gardło pozwoliło.

W telefonie usłyszał tylko dźwięk zakończenia rozmowy.

Z lekkim uśmiechem wrócił do szatni wiedząc jakie plany ma na najbliższe dni.

---

890 słów.

W końcu napisałam kolejny hah ale za to mam pomysł co dalej

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz