Rozdział 11

171 7 0
                                    

*Rano*

Kolejny nowy dzień. Kuroi powoli otworzyła swoje ciemnobrązowe które przypominają wręcz czarne oczy. Parę razu zamrugała by wyostrzyć wzrok. Gdy już była w fazie ogarniania otoczenia zrozumiała w jakiej pozycji się znajduje. Leżała wtylona w tors Mattiego z twarzą skierowaną w jego stronę. Spróbowała uwolnić sie z jego uścisku. Jednak ten ani nie drgnął, więc musiała go obudzić. Szturchnęła go parę rezy lecz ten nie zareagował. Dalej stukając go po klacie zaczęła mówić.

-Cash. Cash wstawaj.- dalej nie działało. Zaczęła głośniej mówić- Cash! Wstawaj!- powtórzyła parę razy gdy w końcu podziałało i jej odpowiedział. Jednak skutek tego był inny niż zamierzała.

- Jeszcze pięć minut misiu...- mrukną przez sen i zacisną bardziej swoje ręce na jej tali. Przekręcił się na drugi bok co za tym idzie Kuroi również. 

Kuroi zamilkła patrząc na jego spokojną twarz. Przez chwilę mu się przyglądała by po chwili rozmyślania powiedzieć głośno.

- Cash do cholery jeśli zaraz się nie obudzisz to nie ręczę za siebie.- powiedziała jeszcze głośniej już nie lekko szturchając a wbijając palce w mięśnie chłopaka.

- hy co?- zapytał otwierając oczy.

- No nareszcie. Dobudzić cie nie mogłam a muszę wstać- powiedziała czekając aż weźmie swoje ręce. Lecz to nie nastąpiło.

- Ale mi się nie chce. Tak fajnie mi się śpii.. Tak cieplutko.- mrukną zamykając oczy.

- Ty sobie możesz leżeć ale ja wstaje bo muszę po Aye jechać.- powiedziała lekko zdenerwowana.

- A co. Gdyby nie przyjeżdżała spałabyś dalej?- zapytał rozbawionym tonem wtulając Kuroi w swoje ciało.

- nie- powiedziała odrazu lodowatym tonem głosy.

- ajc. Nie miło.- mrukną uwalniając ją.

Kuroi bez słowa wstała i skierowała się do drzwi.

- smutno... Jednak już nie zasne. Zimno jest bez ciebie.- mrukną ale Kuroi z swoim świetnym słuchem wszystko usłyszała.

- No to wstawaj i coś rób a nie. Cały dzień przeleżysz.- powiedziała otwierając drzwi.

- A mogę z tobą jechać? I tak nie mam nic do robienia do 16.- powiedział patrząc na nią.

- A będziesz mnie denerwować?- zapytała zerkając na niego.

- nieee- powiedział z sarkazmem.

- ehh... niech  stracę. Możesz. Jeśli chcesz to możesz kogoś wziąść bo jest jeszcze jedno miejsce. A znając życie to przynajmniej nie będziesz mnie tak irytować jak byśmy byli sami.- mruknęła- tylko szybko się ogarnijcie nie mam zamiaru czekać.- powiedziała i wyszła.

Matty wstał i odrazy chwycił telefon widząc godzinę 6:55. Zadzwonił do Nicoli który po chwili odebrał.

- czego ty chcesz znowu o takiej godzinie.- zapytał zaspany.

- wstawaj ogarnij się. Jedziemy na przejażdżkę.- powiedział szybko i wyszedł by wziąść ubrania które dalej są nie rozłożone w walizce.

- Czekaj co.- zapytał.- jaka przejażdżka.

- no chcesz się gdzieś przejechać?- zapytał.

-no dobra ale gdzie.

-na lotnisko. 

- Co jaki na lotnisko. No ale dobra daj mi 10 minut.

- masz 5 minut. Przy głównym wejściu.- i rozłączył się.

Widząc że łazienka jest zajęta wzią ubrania i wrócił do sypialni by szybko się przebrać. Rozebrał się do bielizny. Ubrał spodnie i już miał ubierać koszulkę gdy usłyszał otwieranie drzwi. Odwrócił się w ich stronę i ujrzal Kuroi.

- Ale wiesz że aż tak śpieszyć się nie musisz. Mogłeś poczekać na łazienek.- powiedziała przesuwając swój wzrok po jego imponującej sylwetce. Podeszła do szafki po telefon.

- Ale ty i ja wiemy że podobają ci się wydoki.- zaśmiał się ubierając koszulkę. - twój nikły rumieniec to zdradza.

- Co ty. Nic nowego nie widzę. A ty lepiej umów sie do okulisty.- popatrzyła mu w oczy.- zresztą skoro jesteś gotowy to idziemy.

-Nicola ma czekać przy głównym wejściu.- powiedział szybko.

- okok. - i po wzięciu potrzebnych im rzeczy typu portfel telefon wyszli z pokoju.

Szli w ciszy do windy by po chwili być na parterze przy głównych drzwiach. Zobaczyli Zalewskiego.

- heeej- powiedział głośno Matty i wyprzedził Kuroi idąc do przyjaciela.- gotowy na przejażdżkę?

- Co ty. Ja jeszcze śpię.- mrukną.

- To w aucie rozbudzisz się. Witam- przywitała się.- idziemy bo czas ucieka choć mamy go w zapasie.- ruszyła w kierunku drzwi a mężczyźni za nią. - śniadanie jest do 9 a jest 7.10 więc na spokojnie się wyrobimy.- podeszła do jedynego  aut stojących na parkingu hotelu.- wsiadajcie.- powiedziała otwierając kluczykiem samochód ruszając do drzwi kierowcy.

- Ja z przodu!- krzykną Cash podbiegając do wspomnianych drzwi i szybko siadając.

- aha taki jest z ciebie przyjaciel.- powiedział głośno Nicola by Matty go usłyszał przez zamknięte drzwi. A ten pokazał mu język.

Gdy cała trójka była w pojeździe usłyszeli ciche słowa Kuroi.

- już żałuję że was zabieram. Jak z dziećmi- bardzo mocno było słuchać jej zrezygnowanie sytuacją.

---

722 słów :))

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz