Rozdział 41

88 7 0
                                    

-Kuroi-

Otworzyłam powoli oczy czując jak spadają na nie promienie słońca przedzierające się przez zasłonę. Zamrugałam parę razy by po chwili wstać. Jednak gdy poczułam coś ciężkiego na mojej tali mój wzrok odrazu skierował się w tamtą stronę. Reka Mattiego obejmowała mnie a ja sama spałam wtulona w jego klatkę piersiową która nadal miarowo unosiła się. Moje spojrzenie chwile utkwiło na jego przystojnej twarzy którą pokrywał kilku dniowy zarost. Z lekkim uśmiechem delikatnie tak by nie obudzić piłkarza wstałam. Po cichu wzięłam z garderoby ciuchy na przebranie a następnie przebrałam się w nie. Wróciłam do pokoju i wzięłam telefon który wskazywał szóstą. Podeszłam do drzwi otwierając je. Jednak gdy chciałam  wyjść z pokoju usłyszałam.

- Gdzie się wybierasz piękna.- usłyszałam cichy pomruk a gdy spojrzałam w stronę łóżka ujrzałam go wpatrujacego się we mnie przymrużonymi oczami.

- śniadanie zrobić. A ty wracaj do spania.- powiedziałam przechodząc przez drzwi.

- a nie chcesz jeszcze poleżeć ze mną?- zapytał.

- przykro mi ale teraz nie ale potem czemu nie- powiedziałam zamykając drzwi.

Tak jak miałam w planie udałam się do kuchni w której nikogo jeszcze nie było. Po chwilowym zastanowieniu się co zrobić oraz widząc braki w lodówce ich eksperymentach postawiłam na tosty. W końcu do każdego innego dania brakowało conajmniej jednej rzeczy. Wyciagnełam z szafek potrzebne mi rzeczy i nucąc pod nosem jakąś piosenkę co ostatnio nie chce mi wyjść z głowy zabrałam się do robienia tostów. Gdy na stole pojawił się talerz z górą tostów chciałam pójść wszystkich zawołać. Jednak ku mojemu zdziwieniu pewien Anglik zamiast być w moim pokoju i dalej spać stał oparty o ścianę w przejściu.

- co ty tutaj robisz nie powinieneś może teraz spać dalej?- zapytałam.

- leżenie bez ciebie jest nudne więc oto tu jestem.- powiedział z uśmiechem na ustach.

- w takim razie może pójdziesz obudzić Kenme i Kuro na śniadanie?- zapytałam.

Zamiast odpowiedzi Matty podszedł do mnie i najzwyczajniej w świecie przytulił mnie. Opierając swoje czoło o moje powiedział.

-niestety ale nie będę mógł tego zrobić. - mruknął

- a to dlaczego?- zapytałam choć domyślałam się.

- Wiesz.. nie zabardzo wiem gdzie co jest.- stwierdził.

- yhym.- mruknełam odrywając sie- w takim razie ja już pójdę. - stwierdziłam jednak nim odeszłam dalej zostałam spowrotem przyciągnięta do torsy piłkarza.

- po co się śpieszyć siatkareczko. No proszę. Daj mi się chociaż teraz nacieszyć twoją bliskością.- mrukną mocniej mnie obejmując kładąc dłoń na mojej głowie. Oparłam podbródek o jego obojczyk.

- niech ci będzie piłkarzyku ale nie przyzwyczajaj się. - powiedziałam sama się wtulając.- dzisiaj zrobię dzień dobroci dla zwierząt.- zaśmiałam się kładąc dłoń na jego włosach.- mój duży kundelek- śmiejąc się lekko jeszcze bardziej rozwaliłam mu i tak nie ułożone włosy.

- aha czyli taka dziś jesteś. Rozumiem. - mrukną przewracając oczami- uważaj bo nie zapomnij że psy potrafią czasem ugryźć- mrukną a ja po chwili poczułam jak tworzy mokrą ścieżkę na mojej szyi by szybko zatrzymać się i przygryźć lekko moją delikatną skórę.

- Matty!- krzyknęłam szybko się od niego odsuwając. Choć nie wiele to dało bo jego ręce uniemożliwiały mi dalsze odejście.

- No co tam - zapytał uśmiechając się chytrze.

- No nie możliwy jesteś.- mruknęłam zrezygnowana.- puść mnie. Muszę iść obudzić chłopaków.

- myślę że nie musisz nas budzić. - Gdy tylko usłyszeliśmy głos Kenmy natychmiast oddaliliśmy się od siebie.

- eee no ten. Część jak się spało.- zapytał niezręcznie Matty.

- mi dość dobrze. Za to ja powinienem się zapytać jak tam spało się razem we dwoje.- zaśmiał się siadając przy stole.- Kuro zaraz przyjdzie.- mrukną jedząc tosta.

- ekhem- odchrząknęłam by całe zażenowanie zeszło ze mnie. - W takim razie jedzmy a on dołączy. - mriknelam siadając a zaraz obok mnie Matty. - A tobie coś się nie pomyliło?- zapytałam cicho Anglika gdy tylko poczułam rękę na swoim udzie.

- nie a coś się stało?- zapytał z toatem w jednej ręce.

- nie oczywiście że nie.- powiedziałam zirytowana.

- kuroi dziś też masz o tej samej godzinie trening?- zapytał wchodzący do pomieszczenia Kuro.

- tak ale dziś muszę pojechać wcześniej. Muszę kupić nowe ochraniacze. I mimo iż wolałabym je zamówić. Lepiej jakbym miała je wcześniej.- powiedziałam. - jedziesz ze mną na trening? Pooglądałbyś sobie. - zapytałam Mattiego wiedząc że nigdy nie był na treningu siatkówki nawet jako widz.

- jasne tylko będę musiał wstąpić do hotelu ogarnąć się i przebrać.- powiedział biorąc kolejnego toata.

- przepraszam co?- zapytałam myśląc że źle usłyszałam.

- No wstąpić do hotelu ogarnąć się i przebrać. W końcu tam mam wszystkie rzeczy.- powiedział z dziwnieniem.

- My się chyba nie rozumiemy. - mruknęłam.- powiem tak. Masz dwa wyjścia z tej sytuacji.

- Czekaj jakiej sytuacji bo niebardzo rozumiem.- powiedział patrząc mi w oczy.

- człowieku weź się nie odzywaj tylko słuchaj bo z każdym swoim kolejnym słowem masz bardziej przejebane.- powiedział rozbawiony z sytuacji Kuro.

- takw iec kontynuując. Pierwsza opcja to taka iż jedziesz do hotelu anulować rezerwacje. Lub jeśli to jest hotel którym się zajmuje. A myślę że nie popełniłeś tak karygodnego błędu jakim jest pójścia do konkurencji to dzwonie tam i sama ajuluje ci tą pierdoloną rezerwacje. - powiedziałam najmilszym głosem na który było mnie stać.- myślę że wyraziłam się jasno.- zaśmiałam się.

- tak jest kapitanie.- mrukną Matty.

- miło mi to słyszeć. Jak zjesz to jedziemy ogarnąc twoją rezerwacje i po ochraniacze. - powiedziałam wstając od stołu i idąc do pokoju gdzie dalej spała Holly. Wychodząc z kuchni zdołałam jeszcze usłyszeć.

- Co bym stracił gdybym jej nie posłuchał?- pytanie Anglika było dziwnie ciche.

- cóż odpowiedź prosta. Życie- stwierdził Kenma.

---

875 słów.

Wybaczcie ale ostatnio niezbyt miałam chęci na pisanie. Miejmy nadzieję że to się zmieni i tak jak kiedyś będę pisać po nocach. Miłej nocy xd

Love game~Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz