1. LAILA

536 40 113
                                    

KILKA MIESIĘCY WCZEŚNIEJ...

Chociaż nie znosiłam codziennych przygotowań, zgodnie z dawno wpojonymi zasadami siedziałam cicho. Bez słowa pozwalałam swym osobistym służkom poprawić mój wygląd, uczesać fryzurę, naszykować oraz pomóc włożyć strój, w jakim paradować miałam przez kilka kolejnych godzin. Perfekcja. Duma. Majestat. Perfekcja.

Bez względu na wszystko miałam być idealna. Bez skazy, skrzętnie skrywając własne mankamenty za fasadą doskonałości, a także pozostawać pozbawiona niedostatków. Lady Laila Calveyralo stanowić miała wzór dla wszystkich, Keryjczyków i nie tylko, stale wskazując, iż możliwym jest wzniesienie się ponad jakiekolwiek słabości. Zwłaszcza że w oczach innych nacji jako Ziemianka słabości posiadałam wiele, przez co wielokrotnie poddawano mnie próbie, usiłując dowieść lady Moiel, iż jednak popełniła błąd.

Tymczasem lady Moiel trwała nieugięcie przy własnym zdaniu, otaczając mnie opieką, jakiej pozazdrościć mogli wszyscy pozostali. Wszyscy łącznie z Dathmarą. Osobiście nawet nie dziwiłam się kobiecie, że podstępem czmychnęła z rezydencji Calveyralo, upatrując na swój pobyt jakąś odległą planetkę. Gdybym znajdowała się na jej miejscu, nie uciekałabym się nawet do podstępu. Po prostu już by mnie nie było. Tym bardziej że konsekwencje za jej samowolny wyczyn, o jakim niedawno powiadomiono zarówno matronę Calveyralo, jak i Dracona, czekały ją srogie.

- Lady Lailo. – Strofujący głos kobiety podkreślającej makijażem moje oczy rozbrzmiał w pomieszczeniu, kiedy na samą myśl drgnęłam niekontrolowanie. Posłałam jej wyuczone już mistrzowsko wyniosłe spojrzenie podpatrzone swego czasu bezpośrednio u mej mentorki. Służka natychmiast przypomniała sobie, z kim ma do czynienia, a także jaka obowiązuje łącząca nas hierarchia. Ona była Keryjką z urodzenia, a mimo wszystko nie dorównywała lady Calveyralo pod żadnym względem. I chociaż rola oziębłej, zarozumiałej damy totalnie mi nie pasowała, nikt nie mógł zdawać sobie sprawy, iż to wszystko jest wyłącznie starannie dopracowaną grą pozorów. Absolutnie nikt.– Najmocniej przepraszam, lady Lailo – wyrzuciła jednym tchem pokornie i trwożnie, skłaniając nisko głowę. – Zostało już raptem tylko pociągnięcie. Jakbyś mogła, jaśnie milady, okazać jeszcze odrobinkę cierpliwości...

Nie odpowiedziałam. Wzrok oraz mina wymalowana na twarzy musiały wystarczyć jej jako stosowna riposta. Zerknęłam ponownie przed siebie, spoglądając na lustrzane odbicie. Gęste, lśniące włosy zostały spięte w nietypowy, odwrócony warkocz, gdzie splecione po obu stronach głowy pukle łączyły się w jedną, spójną całość na dole, ciągnąc się aż do pasa. Jednak wcale nie uważałam ich za swoją dumę. Moją największą chlubą były oczy. Duże, a odpowiednio podkreślone zdawały się jeszcze większe o zielonej barwie. I chociaż zieleń tęczówek wpadała niejako w niebieski odcień, przypominając morskie odmęty, kolorytem niewiele różniły się w rzeczywistości od oczu, o których wbrew pozorom śniłam każdej nocy.

Noc w noc od prawie ośmiu lat moje sny wyglądały jednolicie. Nie były ani wesołe, ani przepełnione smutkiem. Nie dotyczyły też codziennych przeżyć, radości bądź lęków. Kiedy po całym dniu prezentowania światu swej doskonałości wreszcie zamykałam oczy, wtulając głowę w poduchy przepełniające łoże, widziałam nic więcej ani nic mniej jak tylko ciemnozielone tęczówki. Oczy wpatrzone we mnie z co najmniej równą intensywnością, z jaką ja wpatrywałam się w nie.

Pukanie do drzwi mojego pokoju oderwało mnie od myśli ciągnących do zielonych tęczówek niczym ćma lgnąca do gorących, żarzących się wciąż węglików. Niby wiedziała, że spłonie, ale nawet czując coraz mocniej rozpalający ją gorąc i tak uparcie brnęła do ognia rozświetlającego ciemności. Tym razem jednak nie drgnęłam, samym ruchem oczu spoglądając wymownie oraz ze zniecierpliwieniem na służkę, która wcześniej nieopacznie raczyła zwrócić mi uwagę. Nie mogłam wszak wychylić się na zewnątrz z niedokończonym makijażem, zaś pewności nie miałam, że niosąca kobietę fantazja dobiegła końca.

Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz