Noc przemknęła w zatrważającym tempie, jak zawsze zresztą. Nie dosyć, iż nie posiadałem uzdolnień matki ani dziadka, to jeszcze moje noce wyglądały jednako. Zamykałem oczy, otaczała mnie nieprzenikniona ciemność, abym następnie otworzył oczy, powracając do świata jawy. Czasem tylko na początku gościła w nich senna mara Laili, kusząc i wabiąc.
Ogarnąłem się szybciej, niż przypuszczałem, a kiedy zamierzałem wreszcie opuścić pokój i udać się na przywitanie z kiareą, dobiegło mnie pukanie. Stałem akuratnie na wprost przejścia, przez co mój zdumiony wzrok wcale nie miał do pokonania odległej drogi. Podszedłem bliżej, otwierając portal.
- Dracon?
- Jesteś gotów? – zapytał.
Starszy brat wyglądał, jakby wcale nie kładł się do łóżka. Ubrany był w dokładnie ten sam strój, w jakim opuścił pokład naszego statku. Przyjrzałem mu się czujnie, ale nie dostrzegłem oznak świadczących, iż jego umysł ponownie się przyćmił. Nie wierzyłem jednocześnie w jego trzeźwość oraz poprawny osąd sytuacji, ale z całą pewnością jeszcze nie pogrążył się w mroku. Wyjrzałem nieznacznie na zewnątrz, rozglądając się w korytarzu.
- Niby na co? – zapytałem, spoglądając ponownie na niego. – Chyba nie przyszedłeś zawołać mnie na śniadanie, bo jeśli tak, muszę cię zmartwić. Wybieram się obok.
- To później – odparł tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Laila...
- Poczeka – przerwał mi. – Wierz mi, będzie zachwycona efektem końcowym.
- Efektem końcowym? – spytałem z dozą niepewności.
Dracon mówił, jakby próbował zaciągnąć mnie do salonu odnowy biologicznej. Nie posiadałem kompleksów, a z własnego wyglądu byłem zadowolony. Poza tym nie zamierzałem prowokować zanadto rozwoju sytuacji, zwłaszcza iż coraz częściej czułem pożądanie partnerki.
Odnosiłem momentami nawet wrażenie, że gdybym nieraz nie zakończył pocałunku, oddałaby mi się tu i teraz bez bodajby cienia wątpliwości. Wciąż jednak nie należała do mnie, zaś od sytuacji, o jakiej wspomniał mi brat w związku z jego zażądaniem dowodu konsumpcji małżeństwa, nie zamierzałem zaprzepaścić szansy na powodzenie własnego.
- Dziadek na nas czeka – poinformował.
- Tak wcześnie.
- Na Kerze wszystkie sprawy załatwia się wcześnie – zripostował. – Chodź, matka zajmie się Lailą. Poza tym chyba nie sądzisz, że cokolwiek jej tutaj grozi?
Nie, nie sądziłem. Posiadałem całkowitą pewność, iż moja narzeczona jest tu bardziej bezpieczna niż gdziekolwiek indziej, wliczając w poczet miejsc naszą ziemską posiadłość. Jednakże odrobinę intrygowało mnie zachowanie Dracona. Nie chciał zwlekać, nie pozwalając mi nawet na moment zajrzeć do kobiety zajmującej pomieszczenie obok, co przecież wcale nie trwałoby długo. Westchnąłem, opuszczając własny pokój i pozwalając bratu zaprowadzić się do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie faktycznie oczekiwał nas dziadek w towarzystwie innego Keryjczyka.
Mężczyzna o alabastrowej skórze natychmiast zwrócił na nas uwagę, przyglądając się nam popielistymi oczami. Odniosłem wrażenie, iż oczekiwał nas już dłuższą chwilę, przez co odczuwał niemałe znużenie, nie werbalizując go tylko ze względu na dziadka. Urażony z pewnością długo nie pozwoliłby zapomnieć bezimiennemu mężczyźnie o przebiegu obecnej wizyty, dopilnowując, ażeby ten postradał zmysły, bojąc się zmrużyć oczy. Pulchny gość zaczekał w ciszy, aż wkroczyliśmy do środka, zajmując miejsca na wyraźne polecenie dziadka.
![](https://img.wattpad.com/cover/336451037-288-k304921.jpg)
CZYTASZ
Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]
Literatura FemininaŻycie szybko ją doświadczyło. Jako dziecko Laila straciła wszystko, musząc odnaleźć się błyskawicznie w nowej rzeczywistości. Nowe życie, nowe zasady, nowa rodzina i... Reythen. Pamiętała go z czasów, gdy jeszcze miała po co żyć. Natomiast teraz, g...