40. LAILA

138 23 13
                                    

Zgodnie z zaleceniem oraz radą Vurtii, nie poszłam za Megan. Uznałam nawet, że ona sama lepiej poradzi sobie z męskim gronem. Poza tym mi nawet nie wypadało iść i suszyć mężczyznom głowy o odrobinę relaksu przy procentach bez względu na to, w jaki sposób zapatrywałam się na picie o tak wczesnej porze. Nie tak postępowała prawdziwa dama należąca do szlachetnej rodziny Calveyralo. Co innego moja kuzynka. 

Ona nie zaprzątała sobie głowy konwenansami, zasadami wyssanymi z palca przez arystokratycznych dupków, którzy rzadko kiedy znali realia. Jej nikt by się nie sprzeciwił, gdyby uznała jakąś regułę za anarchiczną oraz wymagającą radykalnych zmian, a nawet gdyby rozbrzmiał głos protestu... Przygryzłam dolną wargę w reakcji na wyobrażenie owładniętego żądzą mordu Zdobywcę Urtaro, a także dokonany przez niego pogrom.

- Jesteś pewna, że Meg niepotrzebne... wsparcie?

Zwróciłam się do kobiety o nastroszonych, półdługich włosach, dopiero teraz zwracając większą uwagę na jej rozwichrzone, samowolne kosmyki. Fryzura Vurtii posiadała magnetyzm przykuwający uwagę, dodając kobiecie uroku, jednak nie chciałabym czesać się w podobny sposób. 

Moje gęste pukle stanowiły niejako wizytówkę wyglądu, dodając klasy, szczególnie że utrzymanie ich w tak zdrowym wydaniu wcale nie należało do najprostszych zabiegów. Niestety były to działania długie oraz żmudne. Tymczasem Vurtia, nazywana pieszczotliwie przez krewniaczkę Tią, nie wyglądała na przejętą ani nawet zestresowaną, wierząc ślepo, że jej bratowa poradzi sobie w każdej sytuacji.

- Prosiła, żebyśmy zostały – odparła.

- Pamiętaj, córciu, że lady Tiris nie należy się sprzeciwiać – zawtórowała mentorka.

Z jej zachowania wnioskowałam, że chyba nie zwróciła nawet większej uwagi, jak odnosiłam się do krewniaczki. Wygłoszona nauka brzmiała raczej, jakby Moiel deklamowała starannie wyuczoną, wyzbytą z emocji formułę przekazywaną od wieków z matki na córkę. Przewróciłam oczami, dopiero po czasie orientując się, jak Keryjka mogła odebrać gest. Zdecydowanie nie najlepiej. 

Szczęśliwie kobieta o szarych włosach krzątała się wokół sukni spoczywającej już z powrotem na manekinie, przez co została pozbawiona okazji, aby dostrzec me drugie, mniej ugrzecznione oblicze. W przeciwieństwie do Vurtii nagradzającej moje nieokrzesanie tamowanym, zduszanym w zarodku uśmiechem. Ona nie tylko widziała, ale wręcz rozumiała. 

Skłoniłam nieznacznie głowę, odrobinę przesłaniając twarz przed jej wzrokiem. Na policzkach poczułam występujące szybko ciepło, zdając sobie sprawę, że czerwienię się w akcie zawstydzenia. Wszak nikt nie miał być świadkiem mojej niesztampowej reakcji. Dodatkowo skanowałam głowę w poszukiwaniu myśli idealnych na zmianę tematu, ale koniec końców zrezygnowałam z wysiłku. Wolałam milczeć, aniżeli podbudowywać własne zdenerwowanie przylotem Claudii, której przybycie zbliżało się wielkimi krokami. W końcu dziadek już udał się, aby odebrać kobietę razem z jej mężem z portu intergalaktycznego.

- Żebyśmy się dobrze zrozumiały... – Megan dosłownie wtargnęła do środka pomieszczenia, przypominając legendarną amazonkę o bojowym nastawieniu – ...jeśli Reythen nie będzie w stanie wziąć udziału w ceremonii, umywam ręce, Moiel.

Moja mentorka pobladła niczym na zawołanie. Po prawdzie, również wciągnęłam głęboko powietrze, próbując zorientować się, skąd u niej takie zawzięcie. Słyszałam, podobnie zresztą jak pozostałe niewiasty, że Rey pił w towarzystwie Dracona i Torisa, ale odrobinka alkoholu przecież nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Teoretycznie nie.

- Przepraszam, lady Tiris, ale niby z jakiegoż to powodu mój syn miałby nie stawić się na własnych zaślubinach?

Keryjka dokładała starań, aby trzymać się sztywnych ram konwenansów. Pomimo to słyszałam w jej głosie wyraźną obawę. Pokręciłam głową, otrzepując się, kiedy przez moment zawiódł mnie wzrok. Obraz rozmył się nieznacznie, a rysy straciły wyrazistości, ale coś przypominającego przeźroczystą chmurę otoczyło mentorkę. Coś, w czym dojrzałam uwidocznienie słyszanego przed momentem lęku. 

Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz