Siedziałam na sofie, powoli dochodząc do siebie przynajmniej fizycznie. Wiedziałam, że w pamięci na jeszcze długi, długi czas zostanie wizja celującej do mnie Inrime. Nie potrafiłam uwierzyć, że osoba, którą znałam tyle lat, nagle postanowiła mnie unicestwić, usuwając skutecznie ze świata żywych. Nie, żebym jej bezgranicznie ufała, lecz przez myśl nie przemknęła nawet alternatywa, w której to Inrime stanowi realne zagrożenie. Szczerze wątpiłam, aby towarzysko wparowała do mej sypialni z naładowanym kophanem, tym bardziej skoro model należał do nowszych, jak ocenili później zgodnie dziadek, Dracon, a także Toris.
- Spokojnie, Li – przemówiła siedząca na wprost mnie Tiris, gdy podskoczyłam na dźwięk kroków. – Nic ci już nie grozi.
Pogłaskała moją dłoń, którą chowała w swoich. Niby zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że mówi prawdę i powinnam uwierzyć kuzynce na słowo, ale i tak reagowałam mimowolnie. Zerknęłam w kierunku przejścia, kiedy do środka wkroczyła Creese, niosąc tacę z filiżankami i dzbankiem. Podejrzewałam, że zaserwuje mi ziółka na uspokojenie, czując ich zapach oraz dostrzegając parę ponad naczyniami. Keryjka przystanęła przy stoliczku, po czym spokojnie ulokowała na nim zastawę, układając przede mną zioła, a przed Tiris owocową herbatę. Drugą położyła obok dla przysiadającej na podparciu drugiej sofy kobiety o limonkowej skórze.
- Proszę to wypić, panienko Lailo – zasugerowała Creese, wskazując ruchem głowy mój napitek i uśmiechając się przyjaźnie. – Dobrze to panience zrobi.
Skinęłam głową, w której panował mętlik. Nie pojmowałam. Dlaczego Inrime nagle chciała mnie zabić? Dlaczego akurat teraz, kiedy w zasadzie już pojutrze miałam oficjalnie stać się lady Lailą Calveyralo, wkraczając do rodziny jej mocodawców? Pod powiekami zebrały się łzy, gdy dotarło do mnie, że nie zginęłabym sama. Reythen zasłonił mnie własnym ciałem, próbując opanować sytuację i ostatecznie decydując się na śmierć w mojej obronie.
Szloch niekontrolowanie wyrwał się z mojego gardła, opanowując ciało oraz wypełniając przestrzeń w pokoju, kiedy pomyślałam, że niedawno jeszcze posądzałam go o odgrywanie roli. Momentami dosłownie gryzłam się w język, byleby tylko nie zarzucić mu odgrywania spektaklu. Gotowa byłam wydać wyrok w oparciu o sen oraz kilka niespójnych przeczuć. Tymczasem żaden aktor nie zdecydowałby się na aż tak wielkie poświęcenie.
- Już, już... - Usłyszałam spokojny, kojący głos kobiety zasiadającej przy mnie, kiedy otoczyła mnie ramionami, pozwalając wypłakać się w przysłowiowy rękaw. Gładziła mnie po włosach, tuląc, a nawet lekko kołysząc na boki, jakbym była małym dzieckiem potrzebującym pocieszenia. Potrzebowałam, a chociaż pragnęłam się uspokoić, zawyłam jeszcze mocniej. – Wypłacz się, Li. Poczujesz się lepiej.
Nie miałam pojęcia czy głos Tiris dodawał otuchy, czy mocniej pogrążał mnie w żałości. Dopiero co mówiłam Reythenowi, że nie jest moją kuzynką, podczas gdy to ona właśnie teraz mnie pocieszała. Byłam zagubiona pośród gruzów zawalonej egzystencji. Nie wiedziałam już, co jest prawdą, a co się z nią subtelnie mija, ubierając łgarstwo w kosztowności. Wszystko stanęło na głowie. Moje życie okazało się jednym wielkim kłamstwem. Przyjaciele byli wrogami, jakich nie spodziewałam się na swej drodze. Zmarli wracali zza grobu, paląc w zgliszcza obecną rzeczywistość. I jak ja mam określić, komu ufać i wierzyć, jeśli nic nie jest takim, jakim być powinno?
- Meggy ma rację – dołączyła towarzysząca nam siostra Torisa. – Nie tłum tego w sobie, wypłacz się. Nie pozwolimy cię skrzywdzić.
Obca osoba zdawała się mi bliższa niż teoretycznie doskonale znani ludzie. Niestety myśl ta nie pocieszała, dołując jedynie mocniej. Pojęcia nie miałam, ile właściwie upłynęło czasu, zanim zapanowałam nad łzami oraz szlochem wypływającym bezwiednie z gardła. Ten jeden raz mogłam spóźnić się na wieczerzę, choć obecnie nikt nie zdawał się o niej myśleć, nawet jeżeli zostałam pod opieką Tiris oraz lady Vurtii sprawiającej wrażenie jej cnotki.
![](https://img.wattpad.com/cover/336451037-288-k304921.jpg)
CZYTASZ
Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]
ChickLitŻycie szybko ją doświadczyło. Jako dziecko Laila straciła wszystko, musząc odnaleźć się błyskawicznie w nowej rzeczywistości. Nowe życie, nowe zasady, nowa rodzina i... Reythen. Pamiętała go z czasów, gdy jeszcze miała po co żyć. Natomiast teraz, g...