Zachowanie całej trójki wprawiło mnie w niemałe zdziwienie, aczkolwiek wolałam przemilczeć głośno ten fakt. Przede wszystkim wrócili do domu znacznie wcześniej aniżeli ostatnimi dniami, a ponieważ mimo wszystko poziom IQ posiadałam ponadprzeciętną, potrafiłam poprawnie wysunąć wnioski.
Dokonali przełomu, a cokolwiek próbowali uzyskać w ostatnim czasie od tutejszych możnowładców, wreszcie ich poświęcenie poskutkowało sukcesem. Po drugie, lord Oushay nie tylko nie zezwolił mi doglądnąć osobiście doręczenia koperty wspomnianemu emisariuszowi, ale zasugerował, iż w mieście czyhać może realne zagrożenie.
Ponadto pozostawała jeszcze jedna kwestia. Reakcja mężczyzn na informację, że lady Moiel udała się na popołudniowy spoczynek. Nie wyglądali na przekonanych historią o migrenie, ale będąc szczerą, ja również nie kupowałam tej bajeczki. Znałam matkę Reythena nie od dzisiaj, ażeby zdawać sobie sprawę, o co chodziło w rzeczywistości, nawet jeśli nie znałam szczegółów podjętego przez nią przedsięwzięcia. Jednak póki nie obiło mi się o uszy, że ofiarą sennego ataku padła Claudia, nie reagowałam otwarcie.
Reythen cmoknął mnie kolejny raz w policzek, zapewniając, że zobaczymy się jeszcze przed wieczerzą. Nie powiedział, co będzie robić w towarzystwie dziadka i Dracona, ale bezsprzecznie to z nimi spędzić planował resztę dnia.
Zastanawiała mnie tylko nieobecność mego przyszłego teścia, który podobno załatwiał zdalnie sprawy, których dopilnować powinien na Ziemi. Ponoć jego cielesna nieobecność na mej rodzimej planecie nie zwalniała go z obowiązków. Zostałam więc ponownie sama, ponieważ Inrime stanowiła ledwie dodatek, przypominając jedną z dekoracji zdobiących pomieszczenie.
- Przygotować coś dla panienki? – zapytała, gdy ruszyłam przed siebie.
Uznałam za bezcelowe pozostawanie w salonie w samotności. Tak mogłam spędzać czas we własnej komnacie, co też zamierzałam uczynić. W dodatku tam pozbyłabym się pary czujnych oczu, które tylko wprowadzały w niepomierną irytację.
- Dozę świętego spokoju – wymamrotałam, mijając ją i brnąc przed siebie.
Nie zrozumiała, czemu nawet nie mogłam się dziwić. Płacono jej za spełnianie mych zachcianek, a także oporządzenie mnie, czyli wykonanie wszystkich tych czynności, z jakimi radziłabym sobie doskonale sama.
- Mogłaby panienka jaśniej? To... deser?
Posłałam jej wyprane z emocji spojrzenie, przystając w pół kroku. Deser, powtórzyłam w myślach, nie dowierzając. Posiadałam dwie opcje, przy dobrych wiatrach trzy. Mogłam zignorować gafę, wyjaśnić ironię życzenia bądź wymierzyć jej karę za sam fakt, iż miałabym taki właśnie kaprys. Zmrużyłam oczy, rozważając alternatywy.
- Nie chcę deseru – odparłam w końcu ostro. – Idę do sypialni. Nie pałętaj mi się pod nogami, ale bądź pod ręką. Jak czegoś zapragnę, z pewnością cię nie pominę.
Odwróciłam się plecami do niewiasty określanej na ogół mianem Jedynki. Obecnie to raczej ona kręciła się przy mnie, podczas gdy Dwójkę dostrzegałam w porze przygotowań porannych bądź wieczornych. Patrzeć na wyraz dezorientacji kobiety, kiedy przetwarza z wyraźnym trudem proste polecenia wołało o pomstę do niebios.
Zaczynałam podejrzewać, że Inrime celowo zgrywa głupszą, niż jest w rzeczywistości, chociaż bladego pojęcia nie miałam, czemu miałoby służyć tego typu postępowanie. Szczególnie że bez zarzutu wypełniała zlecone przeze mnie prace. Nawet udało się jej jakimś cudem zdobyć na Kerze kartkę identyczną do tej, jaką przysłała niegdyś bodajże kuzynka ojca, spraszając nas w gości na weselicho.
To, co szczególnie przypadało mi do gustu u Inrime to jej brak dywagacji. Nie negowała mych poleceń ani zachcianek. Po prostu wszystkie spełniała, dokładając starań, aby wykonać je w należyty sposób. Teraz również nie obstawała przy swoim, posłusznie depcząc w niewielkiej odległości tuż za mną. Irytowała mnie swą obecnością, ale postanowiłam zagryźć zęby i przemilczeć jej nadmierne poświęcenie.
CZYTASZ
Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]
ChickLitŻycie szybko ją doświadczyło. Jako dziecko Laila straciła wszystko, musząc odnaleźć się błyskawicznie w nowej rzeczywistości. Nowe życie, nowe zasady, nowa rodzina i... Reythen. Pamiętała go z czasów, gdy jeszcze miała po co żyć. Natomiast teraz, g...