Znów przyszło nam spędzić czas z Torisem Urtaro, który nie wiedzieć czemu, nie mruknął bodajby słówkiem, odwodząc partnerkę od pomysłu udziału w dopinaniu ostatnich przygotowań. Bardziej skłonny byłem uwierzyć, że on także wyśle swoją kobietę na spoczynek. Ponoć w tym stanie niewiasty potrzebowały wszystkiego w dwójnasób – odpoczynku, jedzenia, uwagi. Nic takiego jednak nie nastąpiło, z kolei coraz mocniej utwierdzałem się w przekonaniu, że Megan nie podlega jurysdykcji nawet samego Torisa.
Po prawdzie, nie umiałem nawet wyobrazić sobie tej konkretnej niewiasty przyjmującej polecenia od kogokolwiek, momentami łapiąc się na tym, że rozważałem czy Urtaro kiedykolwiek wydał jej jakieś. Nie zmieniało to jednak faktu, iż łudziłem się, że podobnie do Valegora będzie towarzyszył swej kobiecie. Mógłbym odetchnąć i naładować baterie na kolejne wspólne momenty z najbardziej wymagającym gościem eventu.
Dostrzegłem grymas obrzydzenia na twarzy Dracona. Ostatnimi czasy czułem się niczym zamknięty w czasowej pułapce, gdyż twarz brata wyjątkowo często okraszała obmierzłość i niechęć. Ciekaw byłem szczerze czy mocniej bodło go, że jego ukochana bez słowa sprzeciwu poszła z Valegorem do sypialni, czy brak jej zainteresowania wobec właściwego mężczyzny.
Claudia zdawała się ignorować mojego brata na każdym kroku, jedynie od czasu do czasu i jakby w wyniku czystego przypadku posyłając mu króciutkie spojrzenia. Nie sposób było zataić rozbłysków iskierek w popielistych oczach, gdy szmaragdowe spojrzenie spoczęło na ich właścicielu choćby tylko na ułamek sekundy. Za każdym razem Dracon wyglądał, jakby czekał na jakiekolwiek słowo zainteresowania, zaciskając boleśnie szczękę, gdy nic takiego nie nastąpiło. Bez dwóch zdań był bardziej zawiedziony niż Laila spotkawszy się z odmową wytęsknionej siostry.
- Widzę, że całkiem solidnie sobie pofolgowaliście – zagaił dziadek, dostrzegając puste flaszki po exevie stojące na blacie antygrawitacyjnego stolika.
Toris wzruszył tylko ramionami, unosząc kącik ust w drapieżnym uśmiechu. Odpowiedzi udzielił z nonszalancją emitującą z jego lekceważącej sylwetki. Jemu wolno było ignorować innych, podczas gdy wszyscy inni posiadali mniej szczęścia, najpewniej przypłacając krwią zbagatelizowanie jego persony.
- Ciężko wytrzymać z nimi na trzeźwo.
- Nie wątpię.
Senior zaśmiał się szczerze, lecz nie zatrzymał w miejscu. Natychmiast zrozumiałem, że teraz nie przysiądziemy jednak w bawialni, jak dwoma poprzednimi razami. Wtedy jednak dziadek nam nie towarzyszył. Bądź co bądź wiernie oraz bez zbędnych pytań zdążałem za tą dwójką, nie spuszczając z oczu brata.
Cichy głos brzmiący z tyłu głowy podsuwał abstrakcyjne pomysły, ale nie niemożliwe, sugerując, iż gotów jest on czmychnąć nam z oczu i cichcem wtargnąć do sypialni Claudii. Bogini jedna raczyła wiedzieć, co też by tam zastał, przewidując szereg możliwych reakcji, gdzie obłęd wcale nie brzmiał nierealnie ani irracjonalnie. Najgorszą alternatywą także się nie wydawał.
Celowo zwolniłem odrobinę, aby Dracon bez większego ociągania się wszedł do gabinetu za dziadkiem oraz naszym piekielnym gościem. Ułożyłem dłoń na tylnej części szyi, rozmasowując kark i odginając głowę z boku na bok, jakbym dopiero co wstał z przydługiej drzemki. Dzięki temu brat nie zadawał zbędnych pytań, obdarzając mnie tylko odrobinę dłużej współczującym spojrzeniem.
Wolałem, żeby wierzył, iż cały ten zamęt przedweselny odbijał się na mnie mocniej, niż można byłoby przypuszczać, nawet jeśli nie brałem czynnego udziału w przygotowaniach bądź dopilnowywaniu szczegółów. Ja zabawiałem gości, a w zasadzie jednego, sprytnie lawirując w kontaktach z nim, chociaż raz już bym oberwał, gdyby brat nie przesłonił mnie ciałem. Byłem mu niezmiernie wdzięczny.
CZYTASZ
Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]
Chick-LitŻycie szybko ją doświadczyło. Jako dziecko Laila straciła wszystko, musząc odnaleźć się błyskawicznie w nowej rzeczywistości. Nowe życie, nowe zasady, nowa rodzina i... Reythen. Pamiętała go z czasów, gdy jeszcze miała po co żyć. Natomiast teraz, g...