70. LAILA

178 25 25
                                    

Random przywodził na myśl barczystego niedźwiedzia, na widok którego miękły kolana. Zwłaszcza kiedy jego ciemnobrązowe oczy spoglądały ku mnie, prześwietlając chyba każdy centymetr. Claudia mówiła, że mam się nim nie przejmować, zwracając uwagę na specyficzność całej rodziny Valliranów, ale jej słowa nawet w połowie nie przygotowały mnie to, co zastałam w Valteirze.

- Zostaniesz długo u Claudii? – zapytała jakaś kobieta, którą niby mi przedstawiono, ale za nic nie potrafiłam przypomnieć sobie jej imienia. Albo raczej przypisać, bo wbrew pozorom podobna była do swych bliźniaczych sióstr. – Nie, żebym cię wyrzucała, ale...

- Przymknij się, Reya – poleciła kobieta o długich, mahoniowych włosach spiętych po boku w kuca. – Ona chciała powiedzieć, że zawsze możesz zostać u nas.

- Pewnie – wtrąciła trzecia, mierząc mnie piwnymi oczami. – Claudia niestety musi siedzieć z Valem, ale ty nie.

- Eee... - wydukałam mało elokwentnie. – Ja raczej...

- Przestańcie ją męczyć – wtrącił Random, który pojawił się znikąd.

Przynajmniej jego jednego rozpoznawałam, a i tak wciąż nie poznałam całej rodziny szwagra. Raptem kilkoro rodzeństwa, które mieszkało w lemyrthiańskiej posiadłości. Mężczyzna otoczył mnie ramieniem, wywołując automatycznie napięcie mięśni w moim ciele. Wzrokiem odszukałam siostrę, która została usadzona między królową Yallane a Valegorem, co ponoć miało zapobiec kłótni trojaczek.

Claudia rozmawiała ze swoją teściową, która okazała się bardzo życzliwą oraz sympatyczną osobą. Praktycznie bez zająknięcia przyjęła mnie pod swój dach, stwierdzając wszem i wobec, że jej dom, jest moim, a ich rodzina moją. Obracając głowę, siostra przechwyciła moje spojrzenie, rozciągając usta. Z tej odległości w towarzystwie głośnego rodzeństwa szwagra miałabym problem ją usłyszeć, rozróżniając poszczególne słowa, gdyby spróbowała mi cokolwiek przekazać.

- Nie ględź – oburzyła się jedna z trojaczek. – Psujesz nam zabawę.

Bladego pojęcia nie miałam, czy panna o rudych włosach z czesaną na bok grzywką i jasnobrązowych oczach jest Reyą czy może Bienetis. Albo tą trzecią. Pacnęła wielkoluda w ramię po drugiej stronie, co ułatwiało jego obecne ulokowanie. W końcu to ja siedziałam między tą niezrównoważoną trójką, a on tylko nachylał się ku nam.

- Dręczenie damy nie jest zabawą – skwitował. Obrócił ku mnie twarz, rozciągając usta w szerokim uśmiechu. Miałam ochotę zapaść się w siedzisku, kiedy docisnął mnie nieznacznie ku sobie. – Nie przejmuj się nimi i daj znać, gdybyś nie mogła ich dużej znieść. Znajdziemy ci lepsze miejsce.

Odchrząknęłam. Brązowe oczy jak zwykle lustrowały mnie, sprawiając, że niemal się w nich topiłam. Powoli odnosiłam wrażenie, że najstarszy brat Valegora nie odstępuje mnie wzrokiem na krok, a to już zakrawało o paranoję. Chyba że tylko udawał miłego, uważając mnie z jakiegoś absurdalnego powodu za keryjskiego szpiega, skoro o mały włos doszło do wybuchu wojny.

- Dzię-dziękuję – wyjąkałam, pąsowiejąc. – To miłe z twojej strony, ja-jaśnie Randomie.

Przymknął oczy, jakbym połechtała jego ego. Nie taki miałam zamiar, oczywiście nie chcąc robić sobie też w mężczyźnie wroga. Wolałam być obejmowana ramieniem, co nadal wykraczało poza moją sferę komfortu niż oberwać z olbrzymiego łapska.

- Nie ma za co, kwiatuszku – odparł, a policzki chyba zaczęły płonąć żywym ogniem. Zwłaszcza kiedy znów rozchylił powieki, patrząc na mnie ciepło. – I przy okazji jestem Hadon.

Jeśli wcześniej spaliłam raka, teraz prawdopodobnie należało biec po gaśnicę. Ewentualnie ktoś mógł wziąć mnie pod pachę i wrzucić do którejś z sadzawek bądź wstawić pod ozdobny wodospad. Byłam wręcz święcie przekonana, że rozmawiam z Randomem, a tymczasem miałam do czynienia z jego bliźniakiem. Zupełnie przestawałam się dziwić, że za pierwszym podejściem siostra ustrzeliła podwójną ciążę, skoro gdzie okiem sięgnąć, tam widziałam jakieś bliźniaki.

Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz