Tiris opuściła jadalnię, podstępnie zabierając ze sobą Lailę. Wątpiłem, aby planowała skrzywdzić moją narzeczoną, jednak mimo wszystko pomysł, iż miały rozmawiać ze sobą na osobności oraz potajemnie, działał mi na nerwy. Wierzyłem jednak, że Creese wypełni powinność pod każdym względem i nie dopuści do niekorzystnej dla nas wymiany zdań pomiędzy kuzynkami. Szczególnie że Tiris Megan raczej nie darzyła sympatią mojej rodziny, nawet jeżeli udzieliła mi pozwolenia zwracać się do niej imiennie. I chociaż wcześniej posiadałem wątpliwości, zdołałem odczytać ukryte między wierszami komunikaty, jakie przesyłała, rozmawiając choćby z matką.
Upiłem ostatni łyk soku, tęskniąc za smakiem mocnego alkoholu, jaki przepaliłby przełyk, kiedy do jadalni wkroczyła Creese. Zamarłem na moment, przez ułamek sekundy spodziewając się zasłyszeć, iż Laila znalazła się w tarapatach. Co prawda, Inrime nie stanowiła zagrożenia, jednak nie mogliśmy wykluczyć, że skoro nienagannie pełniąca służbę posługaczka targnęła na życie mej partnerki, inny zaufany pracownik nie pójdzie w jej ślady. Gotów byłem zerwać się z siedziska, aby pognać narzeczonej na ratunek, chociaż i tak lada moment miałem udać się razem z bratem i dziadkiem do gabinetu na prywatne randez-vous z Torisem. Wystarczyło, by Keryjka dała znak, nikły oraz niewielki, a tyle by mnie tutaj widzieli.
Jednak kobieta niemal natychmiast zwróciła się do Vurtii, przekazując prośbę, aby ta czym prędzej udała się do bratowej, zaskakując mnie, a także wprawiając w jeszcze chmurniejszy nastrój. Megan zmanipulowała Creese, korzystając z niewątpliwych przywilejów wynikających z piastowanego stanowiska, aby ułatwić sobie kontakt z Lailą. Być może nie dostrzegałbym niczego zdrożnego w osobistej rozmowie kuzynek, gdyby Megan nie uciekała się do podstępów. Najpierw zażyczyła sobie, aby Laila odprowadziła ją do sypialni, chociaż nie wierzyłem, żeby miała problem samodzielnie trafić do pokoju, a teraz jeszcze odprawiła jej służącą.
Posłałem Creese twarde spojrzenie, wymieniając z nią niemą konwersację, gdy tylko jej wzrok spoczął na mej twarzy. Ona także nie sprawiała wrażenia zadowolonej obrotem sprawy, aczkolwiek poprawność wymagała bezwzględnego wykonania rozkazu Tiris, nawet gdyby ten okazał się wyłącznie niewinną sugestią. Dostrzegłem, jak niemal niewidocznie skinęła głową, zanim opuściła pomieszczenie w ślad za młodą Olrorya, którą ewidentnie planowała doprowadzić prosto do celu. Chwilę później zostaliśmy sami w męskim gronie, gdyż matka również pożegnała się z nami, życząc dobrej nocy.
Również sylwetkę protoplastki odprowadziłem wzrokiem, kiedy wychodziła. Od jakiegoś czasu zachowywała się dziwnie, lecz nie komentowałem niczego głośno, podejrzewając, że miało to związek z Claudią. Pamiętałem, jak jakiś czas po wysłaniu zaproszenia przez Asiza, dziadek bardziej niż kiedy indziej utyskiwał, jak głupią córką obdarował go los. Głupią oraz słabą.
I chociaż aż po dziś dzień nie usłyszałem słów skargi na matkę z jego ust, zapamiętałem tamtą chwilę, gdyż pierwszy raz senior wypowiadał się o niej niczym o cherlawej anemiczce pozbawionej jakichkolwiek sił mentalnych, podczas gdy przez większość bytów w galaktyce uznawana była ona niezmiennie za potężną, senną wiedźmę. Ponadto tamtego dnia matka nie prezentowała się najlepiej, a zapytanie o odpoczynek skwitowała krótką, nieprecyzyjną odpowiedzią.
- ...chyba że jednak wolicie zrobić to tutaj.
Z zamyślenia wyrwał mnie niski, ciężki głos Torisa. Dopiero teraz zerknąłem na niego, dostrzegając groźny wzrok wbity w dziadka. Ślepia bruneta lśniły krwistą czerwienią, kontrastując zarówno z jego fryzurą, jak również ciemną karnacją, wzmacniając złowrogi przekaz. Podejrzewałem, że on także doczekać nie może się poważnej konwersacji, jaką dziadek obiecał mu w trakcie przesłuchiwania Inrime.
CZYTASZ
Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]
Literatura KobiecaŻycie szybko ją doświadczyło. Jako dziecko Laila straciła wszystko, musząc odnaleźć się błyskawicznie w nowej rzeczywistości. Nowe życie, nowe zasady, nowa rodzina i... Reythen. Pamiętała go z czasów, gdy jeszcze miała po co żyć. Natomiast teraz, g...