25. MEGAN

141 25 14
                                    

Nie drgnęłam po zakończonym połączeniu, zasiadając w ciszy w monumentalnym fotelu. Dobrze, że mimo wszystko nie byłam drobniejsza, bo utonęłabym w samym siedzisku, a to dopiero byłaby kompromitacja. Oczami wyobraźni dostrzegałam napis wyryty na pomniku. Tiris Megan, utonęła w fotelu Torisa... I nagroda za najgłupszą śmierć zdobyta walkowerem. Przebiłabym bez cienia wątpliwości pomysły na głupi zgon z ziemskiego programu Śmierć na 1000 sposobów.

- Tiris...

- Zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć? – spytałam, wchodząc olbrzymowi natychmiast w słowo. 

Wściekłość kipiała we mnie, a niewiele brakowało, abym wybuchła niczym pompejski wulkan. Choć wnioskując po zaszronieniu pod palcami widocznym na blacie biurka, prędzej przypomniałabym lodowiec przygniatający przeciwników ogromną bryłą.

- Tis...

- Zamierzałeś?! 

Podniosłam głos, z trudem nad nim panując. Powiedzieć, że drżał jak liść na wietrze to mało, chyba iż chodziło o tajfun. Wysłyszałam dźwięki świadczące o jego poruszeniu i zmianie pozycji. Odwróciłam się nieco w fotelu, niejako wychodząc w ten sposób naprzeciw kolosa, mierząc go przy tym surowym, przepełnionym oburzeniem wzrokiem.

- Jesteś dla mnie...

- Nie pytam, czym dla ciebie jestem – warknęłam, a dźwigając się z mebla, cedziłam już kolejne słowa przez zaciśnięte ze złości zęby. Prawdopodobnie pierwszy raz w ciągu naszej znajomości byłam tak mocno na niego wkurzona, a odczuwana złość dosłownie zaślepiała mnie niczym reflektory pędzącego samochodu. – Pytałam czy łaskawie powiedziałbyś mi o kontakcie z Calveyralo?!

- Oczywiście – stwierdził, napinając się przy tym.

- Jak mam być spokojna, skoro czystym przypadkiem dowiaduję się, że Dracon Calveyralo wydzwania do ciebie? – wyrzuciłam z siebie niczym kulę z armaty. – W dodatku nie... - syknęłam, milknąc. 

Urtaro nie mógł wiedzieć, że korzystając z pozycji i sugerując, iż komenda jest jego nakazem, wydałam polecenie jednemu z załogantów Tadmora. On spaprał robotę, a ja nawet nie mogłam zweryfikować czy celowo ocalił dupsko Dracona. W końcu wszystko miało być wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Niestety nawaliłam, prawie się demaskując, o czym świadczyła przyjęta przez rozmówcę postawa.

- W dodatku nie co? - dopytał. 

- W dodatku nie sam - burknęłam, zmyślając na poczekaniu. On okłamywał mnie, ja mogłam nagiąć rzeczywistość dla niego. - Zresztą to chyba mało istotne, skoro nagle ni z tego, ni z owego okazuje się, że jego brat bierze ślub z nikim innym, tylko oczywiście...

- Tis...

- ...z moją kuzynką! – wykrzyczałam, nie przejmując się jego próbami zapanowania nade mną. 

Zerknął przelotnie w bok, po czym ponownie skupił uwagę na mnie, podejmując kolejną próbę, lecz i ją zakończyłam w zarodku. Mógł wcześniej myśleć o konsekwencjach, podejrzewając, że tajemnicami wyprowadzi mnie z równowagi.

- Tis, kotku, proszę...

- Claudia wie, że Laila jest...

- Kochanie, uspokój się - polecił, nadal próbując nade mną zapanować.

- ...w ich rękach?

- Skarbie...

- Nie uspokoję się, bo tak chcesz! Tak się nie da! – wykrzyczałam, a moją uwagę skupiło dziwne brzęczenie po boku.

Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz