Nie drgnęłam po zakończonym połączeniu, zasiadając w ciszy w monumentalnym fotelu. Dobrze, że mimo wszystko nie byłam drobniejsza, bo utonęłabym w samym siedzisku, a to dopiero byłaby kompromitacja. Oczami wyobraźni dostrzegałam napis wyryty na pomniku. Tiris Megan, utonęła w fotelu Torisa... I nagroda za najgłupszą śmierć zdobyta walkowerem. Przebiłabym bez cienia wątpliwości pomysły na głupi zgon z ziemskiego programu Śmierć na 1000 sposobów.
- Tiris...
- Zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć? – spytałam, wchodząc olbrzymowi natychmiast w słowo.
Wściekłość kipiała we mnie, a niewiele brakowało, abym wybuchła niczym pompejski wulkan. Choć wnioskując po zaszronieniu pod palcami widocznym na blacie biurka, prędzej przypomniałabym lodowiec przygniatający przeciwników ogromną bryłą.
- Tis...
- Zamierzałeś?!
Podniosłam głos, z trudem nad nim panując. Powiedzieć, że drżał jak liść na wietrze to mało, chyba iż chodziło o tajfun. Wysłyszałam dźwięki świadczące o jego poruszeniu i zmianie pozycji. Odwróciłam się nieco w fotelu, niejako wychodząc w ten sposób naprzeciw kolosa, mierząc go przy tym surowym, przepełnionym oburzeniem wzrokiem.
- Jesteś dla mnie...
- Nie pytam, czym dla ciebie jestem – warknęłam, a dźwigając się z mebla, cedziłam już kolejne słowa przez zaciśnięte ze złości zęby. Prawdopodobnie pierwszy raz w ciągu naszej znajomości byłam tak mocno na niego wkurzona, a odczuwana złość dosłownie zaślepiała mnie niczym reflektory pędzącego samochodu. – Pytałam czy łaskawie powiedziałbyś mi o kontakcie z Calveyralo?!
- Oczywiście – stwierdził, napinając się przy tym.
- Jak mam być spokojna, skoro czystym przypadkiem dowiaduję się, że Dracon Calveyralo wydzwania do ciebie? – wyrzuciłam z siebie niczym kulę z armaty. – W dodatku nie... - syknęłam, milknąc.
Urtaro nie mógł wiedzieć, że korzystając z pozycji i sugerując, iż komenda jest jego nakazem, wydałam polecenie jednemu z załogantów Tadmora. On spaprał robotę, a ja nawet nie mogłam zweryfikować czy celowo ocalił dupsko Dracona. W końcu wszystko miało być wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Niestety nawaliłam, prawie się demaskując, o czym świadczyła przyjęta przez rozmówcę postawa.
- W dodatku nie co? - dopytał.
- W dodatku nie sam - burknęłam, zmyślając na poczekaniu. On okłamywał mnie, ja mogłam nagiąć rzeczywistość dla niego. - Zresztą to chyba mało istotne, skoro nagle ni z tego, ni z owego okazuje się, że jego brat bierze ślub z nikim innym, tylko oczywiście...
- Tis...
- ...z moją kuzynką! – wykrzyczałam, nie przejmując się jego próbami zapanowania nade mną.
Zerknął przelotnie w bok, po czym ponownie skupił uwagę na mnie, podejmując kolejną próbę, lecz i ją zakończyłam w zarodku. Mógł wcześniej myśleć o konsekwencjach, podejrzewając, że tajemnicami wyprowadzi mnie z równowagi.
- Tis, kotku, proszę...
- Claudia wie, że Laila jest...
- Kochanie, uspokój się - polecił, nadal próbując nade mną zapanować.
- ...w ich rękach?
- Skarbie...
- Nie uspokoję się, bo tak chcesz! Tak się nie da! – wykrzyczałam, a moją uwagę skupiło dziwne brzęczenie po boku.
CZYTASZ
Sięgając gwiazd. Laila. TOM IV [ZAKOŃCZONE]
Romanzi rosa / ChickLitŻycie szybko ją doświadczyło. Jako dziecko Laila straciła wszystko, musząc odnaleźć się błyskawicznie w nowej rzeczywistości. Nowe życie, nowe zasady, nowa rodzina i... Reythen. Pamiętała go z czasów, gdy jeszcze miała po co żyć. Natomiast teraz, g...