W takim razie zabij mnie

72 3 0
                                    

Jimin pov :
Zrobiłem to... Właśnie zabiłem człowieka. Nie sądziłem, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Cieszę się, że Y/N może teraz żyć spokojnie, ale martwi mnie jedna rzecz.
" Co jeśli mnie znajdą? " Ciągle tak myślałem. Wkońcu zabicie kogoś karane jest dożywociem.

Bałem się, że zabiorą mnie i Y/N do więzienia, chociaż moja dziewczyna była niewinna. Przez 15 minut myślałem tylko o tym, lecz zdecydowałem się przestać. Dopóki nic się nie stanie nie będę się przejmował.

- To co? Z głowy - powiedziałem odkładając pistolet na stolik

- Brawo - pogratulował Hobiasz

Po chwili każdy zaczął mi gratulować, ale brakowało jednej osoby... Jungkook'a. Po dzisiejszym incydencie z nim, nie wiedziałem w jakim jest stanie. Lecz to zaraz się zmieniło, bo postanowiłem pójść do niego i porozmawiać.

Jungkook pov :
Leżałem na łóżku, kiedy usłyszałem ciche pukanie w drzwi.

- Wchodź - powiedziałem szorstko kierując wzrok na klamkę

- Mogę na chwilę? - zapytał Jimin, który wszedł do środka zamykając za sobą drzwi

- Ta - odpowiedziałem niechętnie

- Chciałem powiedzieć ci co właśnie się stało - poinformował

- No niech zgadnę - zacząłem, lecz chłopak mi przerwał

- Nie zgaduj, bo nigdy nie odgadniesz - powiedział

Wzruszyłem ramionami i oparłem rękę o materac.

- Taehyung nie żyje - rzekł po chwili Park wzdychając

Nie mogłem uwierzyć. To był mój najlepszy przyjaciel.

- Co kurwa?! - krzyknąłem

- Słyszałeś mnie - odrzekł bezczelnie

- Kto to zrobił? - zapytałem

- Przyrzekam, że znajdę go i zabije - dodałem

- W takim razie zabij mnie - powiedział Jimin uśmiechając się jedną stroną

- No chyba sobie ze mnie żartujesz - odrzekłem patrząc na niego wielkimi oczami

- Co ci kurwa strzeliło do głowy? - zapytałem wciąż zdziwiony

- Powinieneś porozmawiać wcześniej z Taehyungiem - odrzekł

- Byłeś przecież przy tym, jak ciał Y/N po policzku - dodał po chwili

- Już zapomniałem...

- Widzę, że się starzejesz - rzekł żartobliwie

- Ty mi tu nie zmieniaj tematu

- Ach to czemu?

- Bo tak kurwa mówię - powiedziałem trochę głośniej

- Dobra ja idę bo widzę, że to nie ma sensu - poinformował po chwili wstając

- Powiedziałem ci co miałem powiedzieć i tyle - zakończył wychodząc z pokoju

Zostawił mnie samego w pustym pokoju. Wciąż nie dochodziło do mnie, to, co się stało. Było mi cholernie przykro, ale też wiedziałem, że Tae nie był najlepszy.

Dużo razy znęcał się nad innymi, a nawet zabijał. Wiedziałem, że zabił te dwie osoby, ale postanowiłem nic z tym nie robić. Byliśmy nie rozłączni, dlatego postanowiłem oszczędzić mu zdrowia.

Z Jimin'em przyjaźniłem się równie mocno, ale nasze stosunki pogorszyły się od momentu, kiedy pojawiła się Y/N. Bardzo chciałem z nią być, ale świadomość, że tańczyła w takich miejscach jak kluby odpychała mnie.

Nie powinienem jej tak wyzywać, ale nie miałem też odwagi jej przeprosić. Jestem poprostu jebanym przegrywem i tyle.

Po moich przemyśleniach wyszedłem z pokoju i skierowałem się do salonu.
Na ziemi zobaczyłem ciało mojego martwego przyjaciela w kałuży krwi.

- Nie patrz się tak, tylko bierz szmatę i wycieraj - rozkazał Jin wskazując na niebieski materiał leżący na blacie w kuchni

Wykonałem polecenie i sięgnąłem po szmatkę. Ukucnąłem przy martwym i zacząłem wycierać krew rozlaną wokół niego. W całym pomieszczeniu unosił się metaliczny zapach czerwonej cieczy.

Kiedy już wykonałem zadanie wrzuciłem materiał do worka na śmieci i od razu wyniosłem na śmietnik. Gdy wróciłem zapytałem

- Co zrobimy z ciałem?

- Zjemy - odpowiedział Jin

- Przecież nie jesteśmy kanibalami rzekł Joon

- Wiem, wiem żartuje - odpowiedział Jin przewracając oczami

- Ale ja pytam na serio - powiedziałem

- Schowamy do wora i wywieziemy - poinformował Jimin

- A jeśli nas złapią? - zapytałem

- Czemu mieli by?

- Będziemy poprostu wywozić śmieci - dodał

- Nie można wywozić do lasu - powiedziałem krzyżując ręce na klatce piersiowej

- Nam wszystko można - zakończył Joon urywając jeden worek

Po chwili zjawił się obok mnie i zaczął wkładać ciało do plastiku.
Trochę mu pomogłem wkładając nogi do dużego, zielonego worka.

Taehyung był już w worku, a my szykowaliśmy się, żeby go wywieść.

Jechałem ja, Jimin i Joon. Ten trzeci tak dla bezpieczeństwa, żebyśmy się nie pozabijali. Byliśmy już gotowi, kiedy Y/N zaczęła żegnać się z Joon'em i swoim chłopakiem.

- Trzymaj się kochanie - powiedziała całując chłopaka namiętnie

- Papa Namjoon, bezpiecznej drogi - rzekła do Nam'a przytulając go

Mnie jednak ominęła. Wsumie to nie miałem co się dziwić po tym, co jej zrobiłem.

Wyszliśmy z domu i z workiem w rękach wsiedliśmy do auta. Taehyunga umieściliśmy w bagażniku, a Joon z Jimin'em usiedli na tylnych miejscach. Ja jak zwykle prowadziłem. Muszę przyznać, że jeździłem to ja dobrze.

Skip time
Jimin pov :
Dojechaliśmy już na miejsce. Wysiedliśmy z auta i otworzyliśmy bagażnik, z którego po chwili wyjęliśmy martwe ciało.

Oddaliliśmy się od miejsca, w który zaparkowaliśmy auto i około 500 metrów stamtąd zaczęliśmy kopać dół dla Taehyunga. Gdy już wykopaliśmy wrzuciłem martwego do rowu i zakopałem.

Ciągle myślałem o skutkach tej sytuacji, ale narazie starałem się tym nie przejmować. Szybkim krokiem podeszliśmy od tamtego miejsca i mieliśmy już wsiadać do auta, kiedy Jungkook powiedział

- Żegnaj Taehyung

Przyznam szczerze, że trochę mnie to poruszyło, ale nie będę się rozczulać. Wsiedliśmy do pojazdu i po około 30 minutach Jungkook zaparkował w przestrzennym garażu.

Weszliśmy do domu i przywitaliśmy się.

- Kochanie już wróciliśmy! - krzyknąłem stojąc w przedpokoju

Po chwili usłyszałem kroki mojej ukochanej.

- Tak się cieszę, że tak szybko wróciłeś - powiedziała przytulając mnie

Oddałem uścisk, ale ona chwilę później wyrwała się z moich objęć i przytuliła Namjoon'a. Byłem zazdrosny i to bardzo, ale Y/N może mieć też innych przyjaciół płci męskiej. Nie zabraniałem jej tego.

Nie rozebrałem się nawet, bo Y/N chciała wracać już do domu. Wysłuchałem jej prośbę i naszym czarnym autem wróciliśmy do pięknego domu. Oczywiście biorąc ze sobą Sugę, który zasnął w drodze.

Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu. Moja dziewczyna poszła się myć, a ja zaraz po niej. Po 30 minutach leżeliśmy na miękkim materacu wtuleni w siebie.

- Dobranoc - powiedziałem całując dziewczynę w czoło

Nie odpowiedziała, bo odpłynęła już do krainy Morfeusza, do której lada chwila także dołączyłem.


Stworzeni dla siebie - Y/N x PJMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz