ZAGUBIONY HEROS
"W przeciwieństwie do reszty domków, zwykle otwartych i pełnych ludzi, te dwa były ciche i pozamykane.
- Są puste? - zapytała Piper.
Annabeth kiwnęła głową.
- Zeus przez długi czas nie miał dzieci. No, prawie nie miał. Zeus, Posejdon i hades, bracia najstarsi wśród bogów, zwani są Wielką Trójcą. Ich dzieci mają wielką moc, są naprawdę groźne. Przez ostatnie siedemdziesiąt lat wszyscy trzej starali się nie mieć dzieci.
- Starali się ich nie mieć?
- Czasami.... mm...oszukiwali. Miałam przyjaciółkę, Thalię Grace, która była córką Zeusa. Porzuciła obóz i stała się jedną z Łowczyń Artemidy. Mój chłopak, Percy, jest synem Posejdona. I jest taki jeden, który od czasu do czasu się pojawia, Nico, syn Hadesa. Poza nimi nie ma innych półbogów, dzieci Wielkiej Trójcy. W każdym razie tylko ich znamy.
- A Hera? - Piper spojrzała na ozdobione pawimi piórami drzwi. Ten domek intrygował ją, chociaż nie wiedziała dlaczego.
- Bogini małżeństwa - Annabeth wycedziłą to, jakby starała się nie zaklnąć. - Ma tylko dzieci z Zeusem. No więc...tak, nie ma tu żadnych półbogów. To tylko honorowy domek.
- Nie lubisz jej - powiedziała Piper.
- Znamy się od dawna. Myślałam, że zawarłyśmy już pokój, ale kiedy zniknął Percy...zeslała na mnie tę dziwną wizję...
- W której kazała ci zabrać nas ze Szkoły Dziczy - dopowiedziała Piper. - A ty myślałaś, że będzie z nami Percy.
- Chyba będzie lepiej, jeśli nie będę o tym mówić. O Herze nie potrafię teraz powiedzieć nic dobrego.
[...]
- Rachel ? - Annabeth wstrzymała oddech.
Dziewczyna odwróciła się. Odrzuciła welon, odsłaniając kędzierzawe rude włosy i piegowatą twarz, która w ogóle nie pasowała do tego wnętrza i do tej czarnej zasłony. Wyglądała na zwykłą siedemnastolatkę w zielonej bluzie i poszarpanych dżinsach pokrytych gryzmołami zrobionymi flamastrem. Nie miała butów, choć posadzka była zimna jak lód.
- Hej! - Podbiegła do Annabeth i uścisnęła ją. - Wybacz mi! Przybyłam tak szybko, jak zdołałam.
Przez kilka minut rozmawiały o chłopaku Annabeth, o tym, że nie ma o nim żadnych nowych wieści i tak dalej, aż w końcu Annabeth przypomniała sobie o Piper, stojącej obok i nie bardzo wiedzącej, co ze sobą zrobić.
- Wybacz. Rachel, to jest Piper, z tej grupy herosów, których dzisiaj uratowaliśmy. Piper, to jest Rachel Elizabeth Dare, nasza wyrocznia.
- Twoja przyjaciółka mieszkająca w jaskini - zgadła Piper.
Rachel wyszczerzyła zęby.
- Zgadza się.
- A więc jesteś wyrocznią? Potrafisz przepowiadać przyszłość?
- To raczej przyszłość przemawia przeze mnie od czasu do czasu. Ja tylko wypowiadam przepowiednię. Duch wyroczni nagle używa moich ust i wygłasza ważne rzeczy, których nikt nie jest w stanie zrozumieć. Ale... tak, przepowiednie mówią o przyszłości.
- Och. - Piper przestąpiła z nogi na nogę. - Niesamowite.
Rachel roześmiała się.
- Nie martw się. Każdego to trochę przeraża. Nawet mnie. Ale zwykle jestem nieszkodliwa.
- Jesteś półboginią?
- Coś ty. Zwykłą śmiertelniczką.
- No to co ty tutaj... - Piper machnęła szeroko ręką.
Rachel spoważniała. Zerknęła na Annabeth, potem znowu spojrzała na Piper.
- Miałam tylko jakieś przeczucie. Coś o tym domku i o zniknięciu Percy'ego. Domek i Percy mają coś ze sobą wspólnego. Nauczyłam się wierzyć swoim przeczuciom, zwłaszcza w ostatnim miesiącu, od kiedy bogowie zamilkli.
- Zamilkli?
Rachel spojrzała na Annabeth, marszcząc brwi.
- Nie powiedziałaś jej jeszcze?
- Właśnie miałam powiedzieć - odrzekła Annabeth. - Piper, przez ostatni miesiąc... Wiesz, bogowie zwykle nie mówią wiele do swoich dzieci, ale od czasu do czasu się odzywają. Niektórzy z nas nawet odwiedzają Olimp. Ja spędziłam praktycznie cały semestr w Empire State Building.
- Słucham?!
- Tam jest w naszych czasach wejście na górę Olimp.
- Aha. W sumie, dlaczego nie.
- Annabeth pracowała nad remontem Olimpu po ostatniej wojnie tytanów - wyjaśniła Rachel. - Jest wspaniałym architektem wnętrz. Żebyś zobaczyła ten bar sałatkowy....
- No, więc - ciągnęła Annabeth - miesiąc temu Olimp zamilkł. Wejście jest zamknięte, nikt nie może się tam dostać. Nikt nie wie dlaczego. Jakby bogowie się od nas odseparowali. I odwołano naszego dyrektora obozu, Dionizosa.
- Dyrektor waszego obozu był bogiem... wina?
- Tak, to...
- Długa opowieść - zgadła Piper. - Dobra. Mów dalej.
- No więc tak to jest. Półbogowie nadal są uznawani, ale poza tym cisza. Żadnych wiadomości. Żadnych odwiedzin. Żadnego znaku, że bogowie w ogóle nas słyszą. Jakby coś się stało... Coś naprawdę złego. A potem zniknął Percy.
- A u nas, podczas szkolnej wycieczki, pojawił się Jason - dodała Piper. - Który ma zanik pamięci.
- Kto to jest Jason? - zapytała Rachel.
- Mój... - Piper ugryzła się w język, zanim powiedziała "chłopak", ale poczuła bolesne ukłucie w piersiach. - Mój przyjaciel. Annabeth, mówiłaś, że Hera zeslała ci jakiś sen.
- Tak. Pierwszy od miesiąca sygnał od któregoś z bogów, i to od Hery, bogini najmniej skłonnej do pomocy, skierowany do mnie, czyli do dziecka, które nie cieszy się jej szczególną symaptią. Powiedziała mi, że dowiem się, co się stało z Percym, jeśli znajdę się na tarasie widokowym na Wielkim Kanionem i poszukam faceta w jednym bucie. No i zobaczyłam tam was, a tym facetem w jednym bucie okazał się Jason. To bez sensu."
strona 58-63
CZYTASZ
Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!
Teen FictionCześć! W tej książce możecie znaleźć moje ulubione fragmenty i cytaty z drugiej serii Ricka Riordana "Olimpijscy Herosi". Każdy rozdział to inny cytat lub moment, specjalnie przeze mnie zatytułowany. W nawiasie obok tego tytułu możecie zobaczyć sk...