Odzyskanie (SN)

6 0 0
                                    

"Cztery godziny. [...] Tye też zajęło Percy'emu całkowite odzyskanie pamięci. Ten proces zaczął się w Portland, kiedy wypił Gorgonią krew, ale wówczas jego wspomnienia były mgliste i porwane. Teraz, gdy wracali na terytorium bogów Olimpu, przypomniał już sobie wszystko: wojnę z Kronosem, swoje szesnaste urodziny w Obozie Herosów, swojego trenera centaura Chejrona, swojego najlepszego przyjaciela Grovera, swojego brata Tysona, a przede wszystkim Annabethg - dwa wspaniałe miesiące, podczas których się spotykali - a potem wielkie BUM. Został porwany przez Herę... albo Junonę, wszystko jedno.

Ukradła mu osiem miesięcy życia. Przyrzekł sobie, że gdy następnym razem spotka się z królową Olimpu, rąbnie ją na odlew w twarz.

Jego rodzina i przyjaciele musieli odchodzić od zmysłów. Skoro Obóz Jupiter był w takich opałach, mógł się tylko domyślać, co bez niego zagraża Obozowi Herosów.

Gorzej: ocalenie obu obozów to dopiero początek. Według Alkyoneusa prawdziwa wojna rozgrzeje się daleko stąd, w ojczyźnie bogów. Gignaci zamierzają zaatakować pierwszy Olimp i zniszczyć bogów raz na zawsze. 

Wiedział, że giganci nie mogą umrzeć, jeśli półbogowie razem ich nie pokonają. Dowiedział się tego od Nica. Annabeth też o tym wspominała, w sierpniu, kiedy snuła domysły, że giganci są częścią nowej Wielkiej Przepowiedni, którą Rzymianie nazwali Przepowiednią Siedmiorga. (To był dodatkowy bonus ze spotykania się z najinteligentniejszą dziewczyną w obozie: można było się wiele nauczyć).

[...]

Między drzewami zamajaczyły cienie. Znikąd pojawił się czarny kształt - mastiff wielkości samochodu terenowego, z cyklopem i harpią na grzbiecie,

- Piekielny pies! - Frank cofnął się przerażony.

- Spoko! - Percy wyszczerzył zęby. - To moi kumple.

- Bracie!

Tyson zsunął się z psa i podbiegł do Percy'ego. Percy starał się przygotować na to spotkanie, ale niewiele z tego wyszło. Cyklop wpadł na niego i zdusił go w uścisku. Przez parę sekund Percy miał przed oczami tylko czarne plamki i mnóstwo flaneli. Potem Tyson puścił go i roześmiał się z rozkoszą, mierząc go swoim wielkim, jasnobrązowym okiem.

- A więc żyjesz! Cieszę się, że nie umarłeś!

[...]
- Tyson, gdzie jest Annabeth? Przybędzie jakaś odsiecz?

Tyson nadąsał się. Wielkie brązowe oko zmętniało.

- Ten wielki okręt nie jest jeszcze gotowy. Leo mówi, że jutro, może za dwa dni. Wtedy przybędą."

strona 439-440, 442

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz