W Obozie Herosów (KO)

6 0 0
                                    

"- Przecież ile ty masz lat, czternaście? - zdziwiła się Leila. 

Nica bawiło to, jak nerwowi byli w jego obecności Rzymianie, mimo że byli starsi, więksi i bardziej doświadczeni w walce.

 - Nie powiedziałem, że to ja poprowadzę. 

 Ukląkł i przyłożył dłoń do ziemi. Wyczuł najbliżej położone groby, groby jakichś zapomnianych ludzi, zapadnięte i rozsypane. Szukał głębiej, sięgając zmysłami aż do Podziemia.'

  -Jules-Albert. Jedziemy. 

 Ziemia rozstąpiła się. Zombie w podartym dziewiętnastowiecznym  mundurze szofera wygramolił się na  powierzchnię. Leila się cofnęła. Dakota wrzasnął jak małe dziecko. 

-  Co to jest, chłopie?- zaprotestował.

  -To mój szofer - odparł Nico. - Jules-Albert był zwycięzcą wyścigu samochodowym Paryż-Rouen w roku 1895, ale nie dostał nagrody, ponieważ jego parowy samochód wykorzystywał automatyczny system uzupełniania paliwa.

 Leila gapiła się na niego. 

 - O czym ty w ogóle mówisz? 

 - To niespokojny duch, zawsze chętny do kolejnej przejażdżki - odpowiedział Nico. - Od kilku lat jest moim kierowcą, kiedy go potrzebuję. 

 - Masz szofera zombie - powiedziała Leila. 

 - Ja siedzę na miejscu pasażera. - Nico wsiadł po prawej stronie.

 Rzymianie niechętnie wgramolili się na tylne siedzenia samochodu.

[...]

Nico patrzył prosto przed siebie, kiedy SUV przepychał się przez tłum. Serce waliło mu mocno, ale nie był przerażony. Był zagniewany. Oktawian otoczył Obóz Herosów potworami. 

 Jasne, Nico żywił mieszane uczucia wobec obozu. Czuł się tu odrzucony, wyobcowany, niechciany i niekochany... ale teraz, kiedy to miejsce znalazło się na granicy zniszczenia, Nico uświadomił sobie, ile dla niego znaczy. To było ostatnie miejsce, w którym on i Bianca mieli wspólny dom - jedyne miejsce, gdzie czuli się bezpiecznie, mimo że trwało to tak krótko.

[...]

Dakota zmarszczył brwi. 

 - Dobra, ale nie zamierzam skrzywdzić żadnego z legionistów. 

- Nikt tego od ciebie nie wymaga - warknął Nico. - Ale jeślinie powstrzymamy tej wojny, cały legion zostanie zmieciony z powierzchni ziemi. Mówiłeś, że potwory łatwo urazić? 

 - Tak - odparł Dakota. - Rozumiesz, na przykład jeśli skomentujesz przy tych dwugłowych ich zapach i... och. - Uśmiechnął się. - Jeśli wzniecimy bójkę, oczywiście przez przypadek...

 - Liczę na was - powiedział Nico.

[...]

- Schodzę do Podziemia - odparł Nico. I wtopił się w cienie.

Myślał, że jest na to przygotowany.

Nie był.

 Nawet po trzech dniach odpoczynku i cudownych leczniczych właściwościach brązowego mazidła trenera Hedge'a. Nico zaczął się rozpływać w chwili, kiedy skoczył w cienie. 

 Jego członki zmieniły się w dym. Zimno wpełzło do jego piersi. Głosy duchów szeptały w jego głowice: Pomóż nam. Pamiętaj o nas. Dołącz do nas. 

 Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo polegał na Reynie. Bez jej siły czuł się słaby jak nowo narodzone źrebię, chwiejące się niebezpiecznie na nogach, gotowe w każdej chwili upaść. 

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz