Po prostu... Agro II (KO)

3 0 0
                                    

"Piper marzyła o surfowaniu w tych wodach. Obiecała Hazel i Annabeth, że kiedyś nauczy je tego sportu, jeśli odwiedzą ją w Malibu... jeśli Malibu będzie nadal istniało po pierwszym sierpnia.

[...]

[...] z ogromnego czerwonego węża morskiego płynącego za lewą burtą.

- On naprawdę jest czerwony - wymamrotał Percy. - Ciekawe, czy smakuje truskawkami.

- Może popłyniesz, żeby to sprawdzić ? - rzuciła Annabeth.

- Może nie.

[...]

- Płomienie - skrzywił się Frank. - Nie podoba mi się ta wizja.

- Mnie też nie. - Percy zerkał jednym okiem na czerwonego węża morskiego, który wciąż przemykał przez falę jakieś sto metrów po lewej. - Jeśli ten posąg otacza ludzi ogniem, powinniśmy tam wysłać Leona.

- Też cię kocham, chłopie.

- Wiesz, co mam na myśli. Jesteś ognioodporny. Albo, niech cię, daj mi jeden z tych miłych wodnych granatów i ja mogę iść. Ares i ja znamy się nie od dziś.

[...]

 - Aha. - Piper zaczęła się rozluźniać. Zastanawiała się, czy dlatego jej ojciec i dziadek zawsze lubili opowiadać. Nawet najbardziej przerażający temat można uczynić łatwiejszym do rozmowy, jeśli przedstawi się go jako coś, co przydarzyło się czirokeskim myśliwym setki lat temu. Weź problem i zamień go w rozrywkę. Może dlatego jej tato został aktorem.

[...]

- A zatem... to ja nie powinienem jeść wiewiórek.

 Piper poczuła ulgę na widok błysku w jego oczach. Pomyślała o czymś, z czego zwierzyła się jej kilka dni temu Hazel: „Sądzę, że Jason jest podporą całego planu Hery. Był jej pierwszym pionkiem i będzie ostatnim".

 - Chodzi mi o to - powiedziała Piper, szturchając go w pierś - że ty, Jasonie Grace, znasz doskonale swoje własne złe duchy i robisz, co możesz, żeby ich nie karmić. Masz potężny instynkt i wiesz, jak za nim podążać. Jakiekolwiek mógłbyś mieć irytujące cechy, jesteś naprawdę dobrym człowiekiem, który zawsze usiłuje podjąć właściwą decyzję. A więc nie mówmy już o poddawaniu się. 

 Jason zmarszczył brwi.

 - Czekaj. Ja mam irytujące cechy? 

 Przewróciła oczami. 

 - Chodź tutaj.

 Zamierzała go pocałować, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.Do kajuty zajrzał Leo.

 - Macie imprezę? Jestem zaproszony? 

 Jason odchrząknął. 

 - Cześć, Leo. Co się dzieje?

 - Nic takiego. - Wskazał w górę schodów.  - Nieuprzejme wiatry jak zwykle usiłują zniszczyć statek. Gotowy na wachtę?"

strona 163, 168, 169, 173, 175, Krew Olimpu

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz