Decyzja (DH)

3 0 0
                                    


"- Przypominasz mi moje dzieci, Jasonie Grace. Wiejesz z miejsca na miejsce. Jesteś niezdecydowany. Zmieniasz się z dnia na dzień. Gdybyś mógł wybrać, w którą stronę byś powiał?

Po pociekł Jasonowi po łopatkach.

- Słucham?

- Mówisz, że potrzebny ci jest nawigator. Że potrzebne ci moje przyzwolenie. A ja ci mówię: nie potrzebujesz ani tego, ani tego. Czas, byś sam wybrał kierunek. Wiatr, który wieje bez celu, nikomu nie służy.

- Ja... ja nie rozumiem.

Ale gdy tylko to powiedział, zrozumiał. Nico mówił, że wszędzie czuję się obco. Ale Nico przynajmniej nie był z niczym związane. Mógł pójść, dokąd chciał. A on od miesięcy nie mógł zdecydować, gdzie jest jego miejsce. Zawsze się buntował przeciw tradycjom Obozu Jupiter, przeciw tym ustawicznym rywalizacjom, walkom o władzę. Ale Reynę szanował. Potrzebował jego pomocy. Gdyby się od niej odwrócił... władzę mógłby przejąć ktoś taki jak Oktawian, kto zrujnowałby wszystko, co Jason tak ukochał... Nowy Rzym. Czy mógłby być takim egoistą, by ją porzucić? Już sama myśl wzbudzała w nim poczucie winy.

Ale w głębi duszy chciał być w Obozie Herosów. Miesiące, które przeżył tam z Piper i Leonem, wspominał lepiej od lat spędzonych w Obozie Jupiter. Prócz tego w Obozie Herosów miał przynajmniej szansę spotkania któregoś dnia swojego ojca. Bogowie prawie nigdy nie odwiedzali Obozu Jupiter, by się z kimś przywitać.

Odetchnął głęboko.

- Tak. Wiem, jaki kierunek chcę obrać.

- Świetnie! I?

- No... nadal musimy znaleźć jakiś sposób naprawienia okrętu. Czy jest tutaj...?

Auster uniósł palec wskazujący.

- Wciąż oczekujesz wskazówek od pana wiatrów? Syn Jupitera powinien sam pokierować swoim losem.

Jason zawahał się.

- Odpływamy, królu Austerze. Dzisiaj.

Bóg wiatru uśmiechnął się i rozłożył ramiona.

- No i w końcu oznajmiłeś, co zamierzasz! Masz więc moje przyzwolenie, chociaż nie było ci potrzebne. 

[...]

W tym momencie dokonał wyboru. Związał swój los z Grekami, z Obozem Herosów. Konie się zmieniły. Burzowe chmury zniknęły, pozostawiając po sobie czerwony pył i rozedrgane gorące powietrze, jak miraże na Saharze.

- Nieźle - pochwalił go bóg. 

Na tronie siedział teraz Notus - starzec o brązowej skórze, w ognistym greckim chitonie. Na głowie miał wieniec ze zwiędłego, dymiącego jęczmienia.

[...]

- Znakomicie, Jasonie Grace - powiedział Notus. - Jesteś synem Jupitera, a jednak wybrałeś własną drogę,  tak jak to czynili przed tobą wszyscy wielcy herosi. Nie masz wpływu na swoje pochodzenie, ale możesz wybrać swoje dziedzictwo. A teraz ruszaj w drogę. Przywiąż swój zaprzęg do dziobu okrętu i pokieruj go w stronę Malty.

[...]

Żując ambrozję, poczuł smak czekoladowych ciastek z orzechami - jego ulubionego przysmaku z piekarni w Nowym Rzymie. Bąble poznikały. Odzyskał siły, ale ambrozja była trochę mniej słodka niż zwykle, jakby w jakiś sposób poznała, że zrezygnował z powrotu do Obozu Jupiter. To już nie był smak domu."

strona 400-404, 406, Dom Hadesa

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz