" - To kto pójdzie?
-Jason i Percy nie powinni iść razem - odpowiedziała Annabeth. - Jupiter i Posejdon to niedobra kombinacja. Nike mogłaby bez trudu was na siebie naszczuć.
Percy uśmiechnął się do niej krzywo.
- Aha, nie możemy sobie pozwolić na podobny wypadek jak w Kansas. Omal nie zabiłem mojego zioma Jasona.
- A ja omal nie zabiłem mojego zioma Percy'ego - dodał Jason uprzejmie.
- To tylko potwierdza moje zdanie - oznajmiła Annabeth. - Nie powinniśmy też wysyłać razem Franka i mnie. Mars i Atena - to byłoby równie niedobre.
- Okej - wtrącił się Leo. - A więc Percy i ja w imieniu Greków. Frank i Hazel w imieniu Rzymian. Czy to nie idealna niezdolnado rywalizacji drużyna marzeń?
Annabeth i Frank wymienili spojrzenia godne bóstw wojny.
- To ma szansę zadziałać - uznał Frank. - To znaczy, żadna kombinacja nie będzie doskonała, ale Posejdon, Hefajstos, Pluton i Mars... Nie dostrzegam tu jakichś wielkich antagonizmów.
[...]
- To zapewne ma coś wspólnego z tym lizusem Oktawianem - mruknął Percy. - Może on był tak fatalny w przewidywaniu przyszłości, że zniszczył moc Apollina.
Jason zdobył się na uśmiech.
[...]
Leo puścił kaczkę po rzece. Miał nadzieję, że Hazel i Frank wreszcie wrócą. Czuł się dziwnie w towarzystwie Percy'ego.Przede wszystkim nie był pewny, jak wygląda niezobowiązująca rozmowa z kimś, kto ostatnio wrócił z Tartaru. „Widziałeś ostatni odcinek Doktora Who? Och, racja. Włóczyłeś się wtedy poOtchłani Wiecznego Potępienia!"
Percy bywał dość przerażający już wcześniej - wzywał huragany, pojedynkował się z piratami, zabijał gigantów w amfiteatrze... A teraz... cóż, po tym, co się wydarzyło w Tartarze, wydawało się, że Percy awansował na zupełnie inny poziom kopania tyłków.
Leonowi trudno było uważać go za część tego samego obozu. Nigdy nie był w Obozie Herosów w tym samym czasie co on. Na rzemiennym naszyjniku Percy'ego wisiały cztery paciorki na znak czterech zaliczonych lat. Na rzemiennym naszyjniku Le ona nie było nic.
Łączyła ich jedynie Kalipso, a ilekroć Leo o tym myślał, miał ochotę strzelić Percy'ego w pysk.
Wciąż uważał, że powinni o tym porozmawiać, choćby po to, żeby oczyścić atmosferę, ale chwila nigdy nie była właściwa. A w miarę jak dni mijały, coraz trudniej było poruszyć ten temat.
- Co? - zapytał Percy.
Leo drgnął.
- Co „co"? - Gapiłeś się na mnie, jakbyś był zły.
- Naprawdę? - Leo usiłował obrócić wszystko w żart, a przynajmniej roześmiać się, ale nie był w stanie.
- Hm, przepraszam.
Percy wpatrywał się w rzekę.
- Chyba powinniśmy porozmawiać. - Otwarł dłoń i kamyk, którym Leo puścił kaczkę, wyskoczył ze strumienia prosto do ręki Percy'ego.
„Och!" - pomyślał Leo. - „A teraz się popisujemy?"
Rozważał wystrzelenie kolumny ognia w znajdujący się najbliżej autobus turystyczny i wybuch baku, ale uznał, że byłoby to nieco zbyt teatralne.
-Może i powinniśmy porozmawiać. Ale nie...
[...]
- To miejsce jest ogromne - oznajmił Frank. - Ruiny ciągną się odrzeki do podnóża tamtej góry, przez około pół kilometra.
CZYTASZ
Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!
Genç KurguCześć! W tej książce możecie znaleźć moje ulubione fragmenty i cytaty z drugiej serii Ricka Riordana "Olimpijscy Herosi". Każdy rozdział to inny cytat lub moment, specjalnie przeze mnie zatytułowany. W nawiasie obok tego tytułu możecie zobaczyć sk...