"Will Solace nie rozmawiał z Nikiem od spotkania przy onagerze. Syn Apollina spędził większość czasu w infirmerii, ale kiedy Nico widywał go biegnącego przez obóz po zapasy lekarstw albo odwiedzającego któregoś z rannych herosów w domku, Nicoczuwał dziwaczne ukłucie melancholii. Niewątpliwie Will Solace musiał teraz uważać Nica za potwora, który pozwolił Oktawianowi się zabić.
Rzymianie biwakowali w pobliżupól truskawek, gdzie uparli się wybudować regulaminowy obóz. Grecy dołączyli, pomagając im wznosić obwarowania ziemne i kopać rowy. Nico nigdy nie widział nic dziwniejszego ani fajniejszego. Dakota podzielił się słodkimi napojami z dzieciakami z domku Dionizosa. Dzieci Hermesa i Merkurego śmiały się i opowiadały historie oraz bezczelnie kradły różne drobiazgi praktycznie każdemu. Reyna, Annabeth i Piper były nierozłączne: obchodziły obóz w trójkę, pilnując postępów napraw. Chejron w towarzystwie Franka i Hazel dokonał inspekcji rzymskich wojsk i pochwalił je za odwagę.
Do wieczora ogólny nastrój nieco się poprawił. Pawilon jadalny nigdy nie był tak zatłoczony. Rzymianie byli przyjmowani jak starzy przyjaciele. Trener Hedge przechadzał się między herosa- mi rozpromieniony, z synkiem w ramionach, i zaczepiał każdego:
- Hej, chcesz poznać Chucka? To mój syn Chuck!
Dziewczyny zarówno od Afrodyty jak i Ateny gruchały nad małym zadziornym satyrzym niemowlakiem, który wymachiwał pulchnymi piąstkami, kopał maleńkimi kopytkami i meczał:
- Meeee! Meeee!
Clarisse, która została ogłoszona matką chrzestną dziecka,chodziła za trenerem niczym ochroniarz i od czasu do czasu pomrukiwała:
- Dobra, dobra. Dajcie temu dziecku trochę spokoju.
W porze ogłoszeń Chejron wystąpił i uniósł puchar.
- Z każdej tragedii - powiedział - rodzi się nowa siła. Dziś dziękujemy bogom za zwycięstwo. Zdrowie bogów!
Wszyscy herosi dołączyli do tego toastu, ale ich entuzjazm był jakby zgaszony. Nico rozumiał to uczucie: "To my znowu ocaliliśmy bogów, a teraz mamy im dziękować?".
Następnie Chejron zawołał:
- Z zdrowie nowych przyjaciół!
- ZDROWIE NOWYCH PRZYJACIÓŁ!
Głosy setek herosów poniosły się echem po wzgórzach.
Przy ognisku wszyscy spoglądali w gwiazdy, jakby spodziewali się, że Leo powróci w jakiejś dramatycznej niespodzance w ostatniej chwili. Może zapikuje w dół, zeskoczy z grzbietu Festusa i zacznie opowiadać swoje kiepskie dowcipy. Ale to nie nastąpiło.
Po kilku pieśniach Reyna i Frank zostali wezwani do wystąpienia. Dostali grzmiące brawa zarówno od Greków, jak i Rzymian. Na Wzgórzu Herosów Atena Partenos lśniła jaśniej w świetle księżyca, jakby chciała powiedzieć: „Ci młodzi są w porządku".
-Jutro -odezwała się Reyna -my, Rzymianie, musimy wrócić do domu. Doceniamy waszą gościnność, zwłaszcza że omal was nie pozabijaliśmy...
- To wy omal nie zostaliście pozabijani - poprawiła ją Annabeth.
- Nieważne, Chase.
-Oooch! westchnął tłum jednym głosem. Następnie wszyscy zaczęli się śmiać i wzajemnie popychać. Nawet Nico musiał się uśmiechnąć.
-Nieważne - mówił Frank. - Reyna i ja zgadzamy się, że to początek nowej ery przyjaźni między obozami.
Reyna poklepała go po plecach.
CZYTASZ
Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!
Teen FictionCześć! W tej książce możecie znaleźć moje ulubione fragmenty i cytaty z drugiej serii Ricka Riordana "Olimpijscy Herosi". Każdy rozdział to inny cytat lub moment, specjalnie przeze mnie zatytułowany. W nawiasie obok tego tytułu możecie zobaczyć sk...