Bezużyteczny (SN)

10 1 0
                                    

SYN NEPTUNA 

"Frank usłyszał za sobą tupot. Percy i Hazel wbiegli na polankę. Percy wyglądał już lepiej, tyle że miał na ramieniu ręcznie farbowaną, płócienną torbę ze sklepu "Tęcza", co z całą pewnością nie było w jego stylu. W ręku miał Orkan. Hazel trzymała swoją spathę.

- Nic ci się nie stało? - zapytała.

Percy obrócił się dookoła, wpatrując wrogów.

- Iris powiedziała nam, że wyszedłeś, żeby samotnie rozprawić się z bazyliszkami. Pomyśleliśmy, że chyba ci odbiło, i natychmiast tu przybiegliśmy. Co się stało?

- Sam chciałbym wiedzieć - odrzekł Frank.

Hazel przykucnęła tuż obok miejsca, w którym Szary wpadł w ziemię.

- Wyczuwam śmierć. Albo był tu mój brat, albo... czy bazyliszki są martwe?

Percy wytrzeszczył na niego oczy.

- Pozabijałeś je? Wszystkie?

[...]

Percy już i tak czuł się jak najżałośniejszy z półbogów w powszechnych dziejach nieudacznictwa. A jeszcze ta torba...

[...]

Uważał tę torbę za podsumowanie jego całkowitej, niewiarygodnej bezużyteczności. Kiedy pożeglowali na północ, odłożył ją jak najdalej od siebie, ale łódka była mała.

Nie mógł się pogodzić z tym, że tak nawalił, kiedy przyjaciele go potrzebowali. Najpierw, jak głupi, pobiegł do łodzi, a wówczas porwano Hazel. Potem na widok armii potworów maszerującej na południe, doznał jakiegoś strasznego załamania nerwowego. Żenada? Na pewno. Ale nie mógł nic na to poradzić. Kiedy zobaczył te diabelskie centaury i cyklopów, poczuł takie bijące od nich zło, budzące skryte lęki z przeszłości, że wydawało mu się, iż za chwilę pęknie mu głowa. A ten olbrzymi Polybotes... wywołał w nim uczucie całkowicie przeciwne do tego, które ogarnęło go po zanurzeniu w oceanie. Opuściła go cała energia, pozostawiając słabym, rozdygotanym, jakby rdza zżerała mu wnętrzności.

Lecznicza herbatka Iris sprawiła, że fizycznie poczuł się lepiej, ale mentalnie wciąż był kaleką. Słyszał opowieści o ludziach, którym amputowano rękę lub nogę i którzy wciąż odczuwali ból w miejscu, gdzie ta kończyna była wcześniej. Tak było z jego świadomością - jakby bolały go utracone wspomnienia.

Najgorsze było to, że im dalej na północ wędrował, tym owe wspomnienia były słabsze. Poczuł się trochę lepiej w Obozie Jupiter, gdzie przypomniał sobie trochę imion i twarzy. Teraz coraz trudniej było mu przypomnieć sobie nawet twarz Annabeth. W "Tęczy", kiedy próbował jej wysłać wiadomość przez iryfon, Runo tylko ponuro pokręciła głową.

- To jakbyś próbował do kogoś zatelefonować, ale zapomniał numeru - powiedziała. - Albo jakby coś blokowało sygnał. Przykro mi, mój drogi. Po prostu nie mogę cię z nią połączyć. 

Przeraził się, ze kiedy dotrą na Alaskę, już w ogóle nie zdoła przypomnieć sobie jej twarzy. Może obudzi się pewno dnia, nie pamiętając jej imienia.

[...]

Kiey skończył, Hazel opowiedziała mu o tym, co robili z Runo.

- Więc iryfon zadziałał? - zapytał Frank.

Hazel spojrzała współczująco na Percy'ego. Przemilczała jego nieudaną próbę połączenia się z Annabeth."

strona 243, 245-247

Olimpijscy Herosi: Moje ulubione cytaty i fragmenty!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz