Resztę wczorajszego dnia spędzili w normalnej, zdrowej atmosferze. Zbyt długo zasiedzieli się u Allana i Fridy, rozkoszując pyszną potrawką ze ścierwojada, którą zaserwował im łowczy. A później równie długo i bez konkretnego celu spacerowali po mieście, rozmawiając o rzeczach trywialnych i nieistotnych. A jednak Marvin nie uważał, że był to czas zupełnie stracony. Z ich dialogu dowiedział się, że dziewczyna całym sercem kochała psy, pod niemal każdą postacią. Od małych, poduszkowych piesków z krótkimi pyskami – modnych wśród bogatego mieszczaństwa, aż po wielkie i kudłate psiska, które mogłyby pozbawić jej ręki jednym chapnięciem pyska. Nie wiedział, co z tą wiedzą zrobi w przyszłości, ale przynajmniej sprawiało mu dziecięcą radość słuchanie jej rzeczowych wywodów na temat ras, o których istnieniu aż do teraz nie miał pojęcia. Gdyby mógł, sprawiłby jej przyjaciela w postaci uroczego, śliniącego się szczeniaka. Ale w obecnej sytuacji nie mogli sobie pozwolić na takie przyjemności i dodatkowe obowiązki. Trochę gorzko pomyślał, że Tessie przez jakiś czas będzie musiało wystarczyć tylko jego towarzystwo. Nad przygarnięciem psa zastanowi się później, ale był zdecydowanie bliżej zaakceptowania tego pomysłu z uwagi na jej szczęście.
Marvin z minuty na minutę coraz bardziej fascynował się jej osobą. Tym, w jaki sposób do niego mówiła, jak się uśmiechała, jak kołysała biodrami albo trzepała rzęsami, choć robiła to bynajmniej świadomie. Chociaż raz był w stanie stwierdzić, że Tessa zrelaksowała się i przestała o wszystkim rozmyślać. Zwłaszcza o sprawach tragicznych, które dotknęły jej w ciągu ostatniego tygodnia. Często żartowała i śmiała się sama do siebie, czasami odrobinę głupkowato. Jej sylwetka nie była już tak spięta, krok wydłużył się i stał bardziej kobiecy. Wyglądała na prawdziwie szczęśliwą.
I jemu służył ten typ odpoczynku, chociaż już w trakcie spaceru całkiem słusznie rozważał o ich powrocie do Silbach i o Kurtowych sprawach w winnicy Valerio. Rozważał też nad ich znajomością. Po raz kolejny w sposób przykry, surowy i krytyczny.
Ranił się tym. Co gorsza, miał wrażenie, że ranił przy okazji i ją, choć nigdy mu o tym nie powiedziała. Gubił się w tym wszystkim, w emocjach i uczuciach, w niewypowiedzianych słowach, które dryfowały między nimi. Zbliżał się do niej, by za chwilę znowu oddalić, gdy jego umysłem szargały wątpliwości, obawy i obowiązki. Czasami miał ochotę wykrzyczeć to na cały głos. Ale ona... ona wcale nie musiała wiedzieć, jak bardzo ta odpowiedzialność go przytłaczała. Więc uśmiechał się odrobine fałszywie, by nie sprawić jej zawodu.
Chociaż tego jednego popołudnia.
Tessa zupełnie inaczej zachowywała się następnego dnia, zaraz po przebudzeniu. Co prawda, swoją skwaszoną minę usprawiedliwiała spaniem w niewygodnym fotelu, ale Marvin doskonale wiedział, że problemem była zaplanowana podróż do Silbach. Bała się konsekwencji z powrotu, a on nie był w stanie jej racjonalnie wytłumaczyć, że przecież nie miała już niczego do stracenia. Raz zaryzykował i zaproponował, że sam załatwi sprawę z Sunderem, ale w odpowiedzi otrzymał przesadnie soczyste przekleństwo i lodowate spojrzenie, od którego poczuł ciarki na przedramionach.
– Sądziłem, że nie używasz takich brzydkich słów, młoda damo. – Skomentował żartobliwie.
– Muszę mieć jakieś wady, chłopaku. Nie ma ludzi idealnych. – Odpyskowała ironicznie, jeszcze bardziej chłodząc kolor oczu.
Westchnął. Była uparta, przekonywanie jej i kłótnie nie miały żadnego sensu.
Dziewczyna zwycięsko wynegocjowała ze stajennym gildii Araxos rumaki. Posunęła się oczywiście do kłamstwa, z uśmiechem wmawiając mu, że dwa konie są jej absolutnie niezbędne do wykonania zadania powierzonego przez Dimę. Słusznie nie wspominała o towarzystwie Marvina, bo chłopak z gildią nie miał nic wspólnego, więc wierzchowiec mu się nie należał, za to ukrycie prawdy kosztowało ją niewygodną jazdę na oklep. Stajenny założył bowiem, że drugi koń miał transportować towary handlarki, więc nie widział potrzeby siodłania go, a jedynie narzucił na czarny grzbiet zapinaną skórzanymi pasami derkę, w razie do której mogliby przymocować nieistniejące towary. Ona zaś nie sprzeciwiła się, żeby nie budzić w nim trafnych podejrzeń.
CZYTASZ
BOGOWIE Z NICH ZAKPILI - Kroniki Myrtany: Archolos
FanfictionInspirowane modem "Kroniki Myrtany: Archolos" powstałym dla gry "Gothic II: Noc Kruka" studia Piranha Bytes. Większość postaci nie jest moim tworem. Przeniesienie fabuły gry na tekst pisany. Uwaga, dużo przesłodzonego romansu, trochę erotyki. Ucie...