Marvin przekroczył próg karczmy o wiele mniej pewny niż w trakcie rozmowy z Oscarem, na miękkich nogach i z rozkołatanym w poruszeniu sercem. A jeszcze mniej pewny poczuł się, gdy w odpowiednim pokoju spotkał Tarę. Czyżby mylił się w swoich przypuszczeniach i rzeczywiście ktoś zamówił dla niego panienkę? Na bogów, nie chciał spotykać się z inną kobietą, kiedy jego ukochana siedziała w chacie rozżalona i zapłakana po jego odmowie spędzenia z nią upojnej nocy. Właściwie, wcale nie chciał spotykać się z inną, pod żadnym pozorem. Uniósł brwi, posyłając Tarze spojrzenie pełne wyrzutów, i ledwo widocznie kiwając głową w zaprzeczeniu, jakby z daleka starał się odmówić jej towarzystwa. Zerknęła na niego bez większego zainteresowania, natychmiast wskazując palcem na wolne krzesło.
– Ktoś chce się z tobą rozmówić. – Poinformowała wyjaśniająco. Przytruchtała do niego i siłą zaciągnęła go do wnętrza. – Nie będę wam przeszkadzać. Tylko nie za długo, bo mam innych klientów.
W pośpiechu opuściła pokój rozkołysanym krokiem, a Marvin nie zdążył nawet porządnie się rozsiąść, bo do pomieszczenia wbiegł zdyszany Simon. Zamknął za sobą drzwi i wsparł się o własne kolana, łapiąc częste i płytkie oddechy.
– Co to ma znaczyć? – Zagaił chłopak.
Simon jeszcze przez moment wisiał skulony nisko nad podłogą. Wystawił rękę przed siebie, w niemej prośbie o danie mu chwili na odpoczynek, ale nie zwlekał zbyt długo z odpowiedzią. Dźwignął się, krytycznie patrząc na Marvina.
– Już od jakiegoś czasu chciałem porozmawiać z tobą bez świadków. – Wysapał. – A przede wszystkim tak, by Rodrigo się o tym nie dowiedział. Słuchaj, wiem, że Cortez kazał ci znaleźć zabójcę Stana, ale to nie Rodrigo.
Marvin poderwał się do góry. Skrzyżował ręce na klatce i wsparł się w półsiadzie o blat toaletki Tary, która nieprzyjemnie zaskrzypiała pod jego ciężarem.
– Znam go dobrze, może miał zatarg z tym pijakiem, ale uwierz mi. To nie on. – Dodał rzeczowo mężczyzna.
– Co zaszło między Stanem, a Rodrigo? – Zainteresował się chłopak.
– Tego dnia strasznie lało. Nie było nic do roboty, więc Cortez dał nam wolne. – Simon poprawił czerwoną chustę, która zsunęła się nisko na czoło, mrużąc mu oczy. – Poszliśmy do tawerny, ale tam też niewiele się działo. Rodrigo starał się jakoś zająć. Zobaczył, że Stan i Fox wymyślili sobie jakieś zajęcie. Wyścigi chrząszczy... – Prychnął drwiąco. – ...jakby dzień nie był wystarczająco nudny. Ale że Rodrigo lubi hazard, to postanowił wziąć udział w zakładach.
Urwał, przestępując kilka kroków, bardziej w głąb pokoju, Przystanął przy ścianie, centralnie na wprost Marvina i kontynuował:
– Początkowo dobrze mu szło, ale później zaczął przegrywać. Wydawało się to dość podejrzane, więc Rodrigo wszczął awanturę. Okazało się, że Stan zaczął poić jednego z chrząszczy miksturą szybkości. Jak dla mnie to strata dobrej mikstury. Jednak Rodrigo jest uczulony na punkcie oszustwa i po prostu dał Stanowi w mordę.
Marvin byłby prychnął śmiechem, gdyby nie ostrzegawcze spojrzenie Simona skutecznie obdzierające go z resztek rozbawienia. Odchrząknął, rozglądając się po pokoju i starając się wyrzucić z głowy wyobrażenia o napojonych eliksirem, zapieprzających po całej karczmie chrząszczach i kibicujących im zbirach.
– Dlaczego Rodrigo aż tak się zdenerwował? – Drążył o wiele raźniej, starając się ukryć uśmieszek bezczelnie cisnący się na wargi.
– Z tego co mi wiadomo, stracił sporo pieniędzy na tym zakładzie, ale ile, to nie wiem. Rodrigo, mimo że jest wesoły, to nie gada dużo o sobie. Swoje przemyślenia spisuje w dzienniku. Zawsze go trzyma zamkniętego w swoim kufrze.
CZYTASZ
BOGOWIE Z NICH ZAKPILI - Kroniki Myrtany: Archolos
FanfictionInspirowane modem "Kroniki Myrtany: Archolos" powstałym dla gry "Gothic II: Noc Kruka" studia Piranha Bytes. Większość postaci nie jest moim tworem. Przeniesienie fabuły gry na tekst pisany. Uwaga, dużo przesłodzonego romansu, trochę erotyki. Ucie...