Marvin z trudem otworzył zaklejone oczy, prawie walcząc z ciężkością własnych powiek i jękiem, który uparcie cisnął się na jego usta. Leżał na czymś twardym, a głowa go potwornie bolała, szczególnie na prawej skroni. Odruchowo sięgnął w to miejsce palcami i poczuł pod nimi coś ciepłego, lepkiego i odrobinę zaschniętego. Syknął przez zaciśnięte zęby, bo jego dotyk wywołał ostre pieczenie w tym miejscu. Podstawił palce przed oczy i natychmiast zorientował się, że tym czymś lepkim była jego krew. Krew, która wyraźnie odznaczała się na bladych dłoniach przypominających w tej chwili kolorem i suchą strukturą papier. Rozejrzał się panicznie, choć nadal niezbyt przytomnie. Wokół było zimno i ciemno, a ciemność rozjaśniała jedna licha pochodnia powieszona na kamiennej ścianie po przeciwległej stronie pomieszczenia. Nad jego głową zwisały fantazyjne formacje skalne i coś, co przypominało przebijające się z zewnątrz korzenie drzew. Wokół walało się kilka starych skrzyń, beczek i śmieci niewiadomego pochodzenia. Był w jakiejś niedużej grocie, miał co do tego pewność. Tylko jak się w niej znalazł, do ciężkiej cholery?
Chciał dźwignąć się do pionu, ale w porę zorientował się, że ma związane sznurem nogi w kostkach. Im dłużej się sobie przyglądał, tym do gorszych wniosków dochodził: poza związaniem, ktoś pozbawił go zbroi i broni. Leżał na twardej, kamienistej ziemi w samych potarganych spodniach i butach, nawet bez koszuli. Dlatego było mu tak potwornie zimno. Dlatego każdy kamień, każde najdrobniejsze ziarenko piasku tak boleśnie wbijały się w ciało, zostawiając w nim głębokie odciski.
Usiadł z głośnym jękiem, pomału rozplątując ciasno zawinięty sznur przy nogach. Ostatnim, co pamiętał, to była kotlina za lasem w Silbach. Urokliwa kotlina, bo na środku znalazł krystalicznie czysty staw i wysoki wodospad, a wokół rosło mnóstwo pięknych, barwnych kwiatów i owocowych krzewów. Tessie na pewno to miejsce przypadłoby do gustu. Przypomniał sobie, że przechadzał się ową kotliną w poszukiwaniu zaginionego oddziału Strażników, aż na samym końcu natrafił na wejście do ukrytej groty skalnej. Na stare, drewniane drzwi, na jakiegoś rosłego faceta, który owych drzwi pilnował i... potem już nic. Jedynie gęstą ciemność i ból głowy rozrywający jego czaszkę na strzępki.
Tym, co było dla niego najgorszym wśród ostatnich wspomnień, był fakt, że facet ubrany był w wysłużoną zbroję Strażnika Miejskiego. A więc znalazł swój oddział. Tylko wcześniej nie spodziewał się ani nawet nie pomyślał, że oddział wcale nie chciał być znaleziony.
Roderich, w coś ty mnie wpakował?
Udało mu się rozplątać nogi. Odrzucił na bok sznur, usiadł pod ścianą i prawie natychmiast zauważył, że nie był sam. Po drugiej stronie, w kącie groty, siedział mężczyzna potraktowany nawet gorzej od niego, bo poza sznurami krępującymi jego ręce i nogi, na głowę narzucony miał lniany worek.
Marvin chciał się odezwać do towarzysza niedoli, ale w tej samej chwili gdy otwierał usta, odgłos ciężkich kroków i charakterystyczne klekotanie metalu dochodzące z korytarza jaskini odwróciły całą jego uwagę od więźnia. Zza zakrętu wyszło dwóch mężczyzn. Obaj w znajomych zbrojach z godłem Myrtany na piersi. Zbezczeszczonym godłem. Obaj przystanęli nad nim, wsparci o pobliskie skrzynie, a jeden pokiwał w politowaniu głową, lustrując go z góry na dół chłodnym spojrzeniem.
– Proszę, proszę. – Mruknął donośnie. – Kogo my tu mamy? Czyżby piesek zapuścił się za daleko od swojej budy?
Marvin zacisnął zęby, a oczy faceta błysnęły w drwiącym grymasie.
– Tutaj nie ma twojego pana. Jest tylko wataha wygłodniałych wilków. – Zaśmiał się. – Nazywam się Salvi i jestem przywódcą tego oddziału.
– Myślałem, że przywódcą jest Gerwin. – Wystękał boleśnie Marvin, przymykając na chwilę powieki. Głos faceta był niemal dręczący. Łupał w jego obolałej głowie, jak tępe narzędzie.
CZYTASZ
BOGOWIE Z NICH ZAKPILI - Kroniki Myrtany: Archolos
FanfictionInspirowane modem "Kroniki Myrtany: Archolos" powstałym dla gry "Gothic II: Noc Kruka" studia Piranha Bytes. Większość postaci nie jest moim tworem. Przeniesienie fabuły gry na tekst pisany. Uwaga, dużo przesłodzonego romansu, trochę erotyki. Ucie...