To miała być pokojowa wizyta. Bezpieczna. Tylko dlatego tam jechała. Marvin ją przekonał, że było to najlepsze rozwiązanie.
Tessa pogoniła konia do szybkiego kłusu. Gdyby chciała, pokonałaby tę trasę w piętnaście minut, bo wierzchowiec Lorenzo miał krok pewny, a trasa w większości opadała z górki. Ale tym razem czas jej się straszliwie dłużył. Niewiele rozmawiali z Caramonem w trakcie drogi, ale bardzo cieszyła się z jego obecności. A on zdawał się cieszyć z tego, że mu zaufała, zezwalając na towarzyszenie jej podczas tak trudnej wizyty w Silbach. Najemnik wiedział, że pewno wolałaby w tym momencie mieć u boku Marvina, ale na raz postanowił sobie, że za wszelką cenę udowodni jej swoją przydatność i troskę, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Żeby nie żałowała jego towarzystwa, bo jemu równie mocno, co Marvinowi, zależało na jej szczęściu. Oficjalnie, chciał być dla niej przyjacielskim wsparciem. Prawdziwy powód jego obecności nieśmiało jarzył się we wnętrzu serca, bezpiecznie ukryty przed światem pod warstwą ubrań i skórą, mącąc mu myśli.
Oby jednak nie zaszła taka potrzeba. Oby wszystko ułożyło się po jej myśli.
W jednakowym momencie przekroczyli bramę wjazdową, nie oczekując na pozwolenie od wartownika na przejazd i ignorując pomruki zaciekawionych farmerów pracujących na najbliższym polu. Skierowali się na drewniany mostek w stronę wioskowej karczmy. Caramon trzymał się blisko, choć jego niski kasztanek ledwo nadążał krokiem za izabelowatą klaczą, szarpiącą się niecierpliwie na boki. Na ostatniej prostej musiał popędzić wierzchowca do galopu, bo klacz wyrwała przed siebie, jakby miała własne zdanie i zupełnie nie przejmowała się szarpaniem za wodze przez Tessę. Zwolnili dopiero przed wejściem do „Kretoszczura".
– Łooo... – Dziewczyna poklepała konia po boku. – Jeśli będziesz tak pędzić, zgubisz wszystkie podkowy, a wtedy Lorenzo ukarze nas obie.
Tessa zeskoczyła z konia, zachowując przy tym pełną grację, i szukając wśród zbiegających się gapiów znajomej twarzy, za którą tęskniła równie mocno, jak za ojcem. Dostrzegła wśród nich starego Bastiana, pijaczynę Rika – jak zwykle w wątpliwym stanie trzeźwości, czy kilkoro towarzyszy Marvina, którzy widocznie na stałe zadomowili się w Silbach. Nawet Martha śmignęła w tłumie, chociaż nie poświęciła większej uwagi jej niezapowiedzianej wizycie, a zamiast tego prychnęła niezadowolona pod nosem. Jak to Martha. Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko, gdy z wnętrza gospody wreszcie wybiegł zaaferowany Viktor. Rzucił się na nią i okręcił w powietrzu wokół własnej osi, zaśmiewając się przy tym na całe gardło.
– Dobrze cię widzieć Tesso! – Wysapał, odstawiając rudowłosą na ziemię. Zerknął na gildyjny kaftan i zmrużył swoje oczy do wąskich szparek. – Doprawdy, to takie zajęcie w mieście sobie znalazłaś? Zwariowałaś?! Przecież bycie najemnikiem jest niebezpieczne!
– I właśnie dlatego to chyba jedna z lepszych rzeczy, które mnie w życiu spotkały. – Powiedziała rzeczowo, odwracając się do Caramona i szarpiąc go za rękaw w stronę Viktora. – Poznajcie się. To mój przyjaciel i towarzysz pracy, Caramon. A ten szczyt osiągnięć gatunku ludzkiego to Viktor, nasza wioskowa maruda, z którym znamy się od najmłodszych lat. Nie ma drugiego takiego, co on.
– Maruda? Marudna i rozkapryszona to jest ona! Dziw, że z nią wytrzymujesz, chłopaku.
– No, nie jest łatwo. – Dorzucił z udawanym westchnieniem Caramon.
– Oh, skoro tak ciężko ci ze mną wytrzymać, to co tutaj jeszcze robisz? – Fuknęła. – Doprawdy, koniec przyjaźni! Z tobą, i z tobą! Znajdę sobie innych kolegów. – Dźgnęła obu palcem.
– Przecież poza nami nie ma tutaj nikogo chętnego! – Zaśmiał się głośno Viktor. – Nie masz wyboru!
– A widzisz tego kota? Idealny kandydat na towarzysza! – Dziewczyna wskazała przed siebie na wyleniałego, burego kota, który kręcił się w pobliżu gospody, łasego na resztki, jakimi częstowali go goście Bastiana. – Hej, kiciu! Chodź do mnie! Zostaniesz moim przyjacielem?
CZYTASZ
BOGOWIE Z NICH ZAKPILI - Kroniki Myrtany: Archolos
FanfictionInspirowane modem "Kroniki Myrtany: Archolos" powstałym dla gry "Gothic II: Noc Kruka" studia Piranha Bytes. Większość postaci nie jest moim tworem. Przeniesienie fabuły gry na tekst pisany. Uwaga, dużo przesłodzonego romansu, trochę erotyki. Ucie...