R O Z D Z I A Ł 19

69 1 0
                                    

Marvin opuścił karczmę w wyjątkowo dobrym nastroju i w upragnionym towarzystwie dziewczyny. Początkowo nie chciała zgodzić się na wizytę w koszarach, tłumacząc to chęcią powrotu do łóżka na krótką drzemkę, ale w końcu uległa jego desperackim prośbom. Obiecał jej, że rozmowa z Roderichem przebiegnie szybko i konkretnie, chociaż tego nie mógł przewidzieć. Po wszystkim zaplanował porozmawiać z nią o sprawach prywatnych, uczuciowych i zdecydowanie radośniejszych. Zabrać ją na długi spacer, może wzdłuż rzeki, która płynęła obok miasta? Gdzieś, gdzie będzie cicho, przyjemnie i będzie mógł skupić się tylko na srebrze jej oczu?

Wszystko zależało od przebiegu rekrutacji w straży. I od jej chęci, bo wyraźnie widział, że czuła się dzisiaj zmęczona, a przez to marudna i zniechęcona.

Tessa kroczyła obok Marvina, przeskakując po wybranych przez siebie kamieniach, które swoją barwną mozaiką tworzyły szeroki bruk. W myślach miała bezkształtną zupę z wszelakich myśli, ale nie chciała angażować w nie Marvina, przynajmniej do czasu, aż chłopak nie załatwi ważniejszych spraw. Tym bardziej, że był dla niej podejrzanie miły. Uśmiechał się, często zerkał prosto w oczy. Przypuszczała, że mogły go palić wyrzuty sumienia po wczorajszej kłótni. Zresztą, ją paliły równie mocno. A jeszcze mocniej paliła ją ekscytacja, gdy ich dłonie ocierały się raz za razem o siebie w trakcie marszu. Przez chwilę miała nawet wrażenie, że chłopak robił to świadomie, choć ani razu nie przyłapała go na tej celowości.

Koszary tego dnia były wyjątkowo wyludnione. Tessa rozejrzała się, szukając tego ważniaka, na którego wczoraj nieostrożnie wpadła, ale na szczęście był nieobecny. Poczuła ulgę. Marvin przyśpieszył, zostawiając ją nieco w tyle. Otaksował oczami zabudowany teren, a jego wzrok zatrzymał się na wejściu do gabinetu kapitana.

– Myślę, że nie powinnam iść z tobą. – Mruknęła dziewczyna, wskazując podbródkiem na schody. – Zaczekam na ciebie tutaj, obiecuję.

Skinął w potwierdzeniu i bez słowa wspiął się na piętro.

Gabinet kapitana Rodericha był duży, a przede wszystkim – wyposażony w najpotrzebniejsze przedmioty: zbroje, bronie, tarcze, księgi i mnóstwo bibelotów, które pełniły funkcje ozdobne, takich jak pokaźne trofea czy szczegółowe obrazy najznamienitszych artystów z całej Myrtany. Już z samego ich zakurzenia można było wnioskować, że dawno nikt ich nie dotykał. Jego wzrok prześlizgiwał się od jednej cudowności na drugą. Ktoś umieścił maleńkie tabliczki informacyjne przy niemal każdym przedmiocie, a przez to poczuł się odrobinę jak w zwyczajnym muzeum, bo na co dzień przyzwyczajony był do chłodnej surowości i skromnej aranżacji. O ile muzeum mogło być zaprojektowane w tak chaotyczny sposób, z porozrzucanymi i rozwieszonymi byle jak przedmiotami. Musiałby spędzić pół dnia, żeby móc się wszystkiemu dokładnie przyjrzeć, ale głośne odchrząknięcie męskiego głosu oderwało go od tej jednorazowej myśli. Skierował wzrok na siedzącego za biurkiem tęgiego, brodatego mężczyznę w ciężkiej zbroi. Tego, którego widział podczas pierwszej wizyty w koszarach. Tego, którego wzrok miażdżył nieostrożnych obserwatorów.

Od razu zwrócił uwagę na medale i emblematy straży zdobiące napierśnik pancerza.

– Masz jakąś sprawę, chłopcze? – Mruknął dudniącym tonem mężczyzna. – Jeśli tak, to siadaj i natychmiast mów czego chcesz.

– Kim jesteś? – Dopytał, opadając na krzesło przed biurkiem, chociaż był pewien, że stoi przed właściwą osobą.

– Nazywam się Roderich i jestem dowódcą straży w mieście Archolos. Dodatkowo zasiadam w radzie miejskiej gubernatora.

– Czyli to ty rządzisz w mieście, tak?

– Do tego mi daleko, chłopcze. – Parsknął rozbawiony Roderich. – Jestem dowódcą straży, ale podobnie jak inni członkowie rady miejskiej odpowiadam przed gubernatorem Morrisem. To właśnie on jest bezpośrednim przedstawicielem władzy królewskiej na Archolos. Razem z pozostałymi członkami rady zajmują się ustalaniem nowych przepisów, skarbcem miasta oraz wszelką biurokracją.

BOGOWIE Z NICH ZAKPILI - Kroniki Myrtany: ArcholosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz