9

495 17 2
                                    

Sookie

Po udanym koncercie w Londynie nadszedł czas na Paryż. Wizyta w tym mieście była moim marzeniem. Rzeczywistość szybko jednak uderzyła mnie w twarz. Okazało się, że to miasto, które było tak pięknie ukazywane w filmach i serialach, w rzeczywistości było brudne i pełne złodziei. 

Razem z Shinem udaliśmy się na krótki spacer dookoła Luwru. Zobaczyliśmy słynne szklane piramidy, a potem udaliśmy się w okolice Łuku Triumfalnego. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, które potem zamierzaliśmy opublikować na Instagramie, specjalnie dla naszych fanów. Nasi wielbiciele kochali to, gdy robiliśmy sobie zdjęcia w ich miastach. Czuli się wówczas wyróżnieni, a ja lubiłem sprawiać im radość. Choć uważałem, że istniały inne, bardziej kreatywne sposoby na to, aby ich uszczęśliwiać. Era telefonów robiła jednak swoje. Młodzi ludzie bez reszty byli pochłonięci swoimi wirtualnymi życiami i nierzadko zapominali o tym, co tak naprawdę działo się dookoła nich. 

Dzisiaj mieliśmy dzień wolny, więc mogliśmy spędzić go spokojnie. Hyun został wraz z Vanem w hotelu, aby tam zrelaksować się w basenie. Za to ja i Shin zwiedzaliśmy, gdyż to właśnie lubiliśmy najbardziej. Przy tym modliliśmy się o to, aby nikt nas nie rozpoznał. Byliśmy starannie zakryci od stóp do głów, wyglądając jak zwykli Koreańczycy, a nie wyjątkowe gwiazdy. Moje czarne włosy zostały zasłonięte czapką z daszkiem, a błękitne włosy Shina zostały zakryte przez kaptur jego bluzy. 

Po obiedzie postanowiliśmy zrelaksować się przy Wieży Eiffle'a. Przed tym oczywiście zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, aby upamiętnić te chwile. Dotarło do mnie, że zarówno Shin, Van jak i Hyun będą mogli podzielić się tymi fotografiami z rodziną. Ja jednak już nigdy nikomu miałem ich nie pokazać. Chyba, że naszym fanom. Od teraz to oni byli moją jedyną rodziną. 

- Ach, uwielbiam Paryż. Mógłbym tutaj zamieszkać. 

Leżeliśmy na trawie przy Wieży Eiffle'a. Symbolu Paryża, który na mnie nie robił aż takiego wrażenia jak na Shinie.

Popijałem herbatę hibiskusową ze Starbucka, gdy Shin jadł swoje ciastka. Skoro Changmin na nas nie patrzył, mogliśmy pozwolić sobie na więcej luzu. Potem z pewnością mieliśmy sporo trenować, aby spalić to, co dziś zjedliśmy, ale było warto. 

Czułem na sobie spojrzenia naszych dwóch ochroniarzy. Znajdowali się dość daleko od nas, abyśmy nie czuli ich uciążliwej obecności, ale wciąż pozostawało ze mną to wrażenie, że ktoś nas obserwuje. 

- Naprawdę tak bardzo ci się tutaj podoba? Jak dla mnie to tu śmierdzi. 

Shin parsknął śmiechem. Po zjedzeniu ciastek założył ręce za głowę i leżąc na trawie, wpatrzył się w niebo. 

- Nie ma na świecie idealnego miejsca, Sookie. Paryż był moim marzeniem. To takie niedoścignione miejsce. Jako dziecko nie mogłem pozwolić sobie na takie wyjazdy. Mojej rodzinie nie bardzo się powodziło. Szkoda, że mamy i taty nie ma tu ze mną, ale kto wie? Może pewnego dnia z nimi tutaj przylecę i im wszystko pokażę? 

Zwiesiłem głowę. Shin szybko zrozumiał, co poczułem przez jego słowa. 

- Sookie, nie chciałem. Ja... 

- W porządku - odparłem, wzruszając ramionami. - Masz prawo cieszyć się swoją rodziną. To, że ja jej nie mam, nic nie znaczy. 

- Nie mów tak. Masz przecież nas. Nie jesteś sam.

Uśmiechnąłem się do chłopaka, kręcąc głową. 

- Dzięki, że mnie tak pocieszasz, ale ja i tak czuję się samotnie. Jest mi bardzo źle, ale takie jest już życie. Na szczęście Ling mi pomaga. Dziś rano miałem z nią krótką sesję psychologiczną. Kobieta ma dużą wiedzę. 

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz