10

453 15 2
                                    

Twyla

Kiedy nadszedł ranek, od razu pojawiły się u mnie wyrzuty sumienia. 

Leżałam na boku. Twarzą zwrócona byłam w kierunku Rhetta. Mężczyzna spał. Miał lekko rozchylone usta i zmierzwione włosy. W każdej innej sytuacji prezentowałby się uroczo, ale gdy patrzyłam na tego człowieka, nie mogłam zapomnieć o tym, kim był i czym się zajmował. 

Oboje byliśmy nadzy. Po tym, jak wczoraj straciłam dziewictwo z Rhettem, resztę dnia spędziliśmy oglądając filmy w telewizji. Mimo, że Rhett zaplanował dla mnie dużo urodzinowych atrakcji, nie chciałam brać w nich udziału. Przez kilka godzin więc leżałam na kanapie w salonie, z głową opartą o uda Rhetta. On za to głaskał mnie po głowie i co jakiś czas zaczepiał mnie, gdyż chciał ze mną porozmawiać. Ja jednak nie byłam w nastroju na rozmowę, o czym mężczyzna chyba wiedział i w końcu się poddał. 

Leżąc z nim twarzą w twarz, zastanawiałam się nad tym, co by było, gdybyśmy poznali się w normalnych okolicznościach. Z pewnością zwróciłabym uwagę na Rhetta, gdyż był przystojny, chociaż starszy ode mnie. Gdyby miał normalną, legalną pracę, życie byłoby łatwiejsze. On jednak zajmował się czymś strasznym. Czymś, co niszczyło ludzkie życia. Przez to nie mogłam go pokochać, choć nie dało się ukryć, że z każdym dniem coraz bardziej chciałam mu się poddać i oddać mu serce.

Gdy Rhett spał, ja ostrożnie uniosłam rękę i położyłam ją na jego policzku. Uśmiechnęłam się lekko, czując kłucie jego krótkiego zarostu. 

Byłam głupia. Nie powinnam mu ulegać, ale miałam serdecznie dość samotności. Przez ostatnich sześć lat miałam kontakt tylko z Rhettem. Nie mogłam rozmawiać z innymi ludźmi i nigdzie nie wychodziłam. Byłam więźniem tego człowieka, ale normalnym było to, że coś do niego czułam. Mimo, że był moim porywaczem, to był dla mnie dobry. Ani razu nie pozwolił mi odczuć, że uważa mnie za człowieka gorszego sortu. Gdy płakałam, był przy mnie, aby mnie pocieszyć. Kochał mnie, choć ja nie umiałam pokochać jego. 

Wiedziałam, że nie tylko Rhett był winny. Tak naprawdę większość winy ponosił mój ojciec. To on zawarł z Rhettem Lancasterem dziwny układ. Rhett także nie miał czystego sumienia, ale najbardziej byłam zła na swojego tatę. To on o mnie nie walczył. Co więcej, dobrowolnie i bez walki oddał mnie w ręce starszego ode mnie człowieka. Mama także nie protestowała. Gdy Rhett i jego ludzie skuwali mnie kajdanami w naszym domu, nic nie mówili. Płakałam, błagając o litość, ale rodzice odwrócili wzrok. 

Wmawiałam sobie, że gdyby im na mnie zależało, znaleźliby jakiś sposób na to, aby wyrwać mnie z objęć Rhetta. Oni jednak w ogóle nie kontaktowali się z moim porywaczem. Mieli mnie gdzieś, a mnie bardzo to bolało. 

Po chwili wyczułam, że Rhett się budzi. Szybko zabrałam swoją rękę z jego twarzy. Nie chciałam, aby mnie poczuł, ale on zdążył zauważyć, że gdy spał, ja go głaskałam. 

- Dzień dobry, księżniczko. Miło mi, że postanowiłaś popieścić mi twarz, gdy spałem. 

Zrobiłam się czerwona na policzkach i szybko odwróciłam się plecami do niego. Rhett jednak przycisnął się do mnie tak, że jego pierś dotykała moich pleców. Między pośladkami, w rowku, poczułam twardość jego porannej erekcji. To była pierwsza noc, podczas której spaliśmy nago i było mi z tego powodu wstyd. 

- Twylo, nie walcz z tym. Poddaj mi się. Przecież obiecałem ci, że przestanę zajmować się szkoleniem porwanych ludzi na niewolników. 

- Nie o to chodzi - wyszeptałam słabym głosem. 

W jednej chwili Rhett znalazł się nade mną. Usiadł na mnie okrakiem, po czym chwycił mnie za nadgarstki. Przycisnął mi je do poduszki na wysokości głowy. Kołdra zsunęła się ze mnie tak, że odsłoniła moje piersi. Rhett przyjrzał im się jak wygłodniały. Oblizał usta, a jego oczy rozbłysły pożądaniem. 

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz