43

263 15 6
                                    

Sookie

Minęły trzy dni, odkąd zostaliśmy zamknięci w domku na niemieckiej wsi. W tym czasie poznawałem Twylę, a ona poznawała mnie. Bawiliśmy się ze sobą, ale nie doszło między nami do niczego więcej niż ssania penisa i lizania cipki. Twyla od czasu do czasu zakładała mi obrożę i smycz, a czasami przywiązywała mnie do łóżka. 

Uwielbiałem to uczucie. Byłem wówczas bezbronny i w pełni zależny od dziewczyny. Czułem się jak jej prawdziwy niewolnik. Dopóki jej nie poznałem, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że kręciły mnie takie rzeczy. Może Shin rozjaśnił mi myślenie na temat BDSM, ale nie sądziłem że kiedykolwiek z własnej woli oddam się kobiecie. 

Twyla była boleśnie urocza we wszystkim, co robiła. Zachowywała się słodko i niewinnie. Czasami płakała, ale szybko dochodziła do siebie. 

Starałem się jej pomagać tak, jak umiałem. Wciąż boleśnie tęskniłem za mamą i przeżywałem żałobę po jej śmierci. Czasami w nocy śnił mi się Rhett. Wracały do mnie wspomnienia tego, co mi robił. Nie zdążył zrobić wiele, ale to, co mu się udało, miało zostać we mnie na zawsze. 

Nie chciałem postrzegać siebie jako ofiary gwałtu, ale nią byłem. Było mi z tym wstyd, gdyż świadczyło to o mojej słabości. Nie mogłem się bronić dlatego Rhett zrobił to, co zrobił. Mimo wszystko jednak z łatwością przeszedłem do porządku dziennego. Może stało się to przez to, że była przy mnie Twyla i przy niej nie myślałem prawie o niczym. 

Nadszedł czwarty dzień naszego pobytu w tym domu. Siedziałem w salonie i czekałem na to, aż Twyla weźmie prysznic. Ja obudziłem się wcześniej niż ona, dlatego umyłem się już chwilę temu. Twyla spała, gdy wyszedłem z łazienki, ale pogoniłem ją klapsem pod prysznic. Ja w tym czasie zszedłem na dół i zrobiłem nam kanapki i herbatę. Może nie było to najbardziej wykwintne śniadanie, ale mi wystarczyło. Miałem nadzieję, że Twyla nie będzie miała mi za złe tego, że nie postarałem się jakoś szczególnie mocno. Nie było jednak tajemnicą to, że gotowanie było dla mnie czarną magią. 

Kiedy czekałem na Twylę, rozdzwonił się telefon. Podniosłem urządzenie i uśmiechnąłem się, gdy na ekranie zobaczyłem imię Changmina.

Odebrałem połączenie wideo. Przeczesałem rozkopane włosy i uśmiechnąłem się do swojego menadżera. 

- Sookie, promieniejesz.

Zaśmiałem się, kiwając głową. 

- Czuję się znakomicie. Jak trasa? Gdzie teraz jesteście? 

- Jesteśmy już w Stanach, Sookie. 

Zrobiło mi się przykro. Poczułem się tak, jakby ktoś wbił mi gwóźdź prosto w serce. Uśmiechnąłem się jednak, aby mężczyzna się o mnie nie martwił. 

- To teraz czas na waszą amerykańską przygodę, prawda? 

Changmin zacisnął usta w wąską kreskę. Skinął głową, a ja zacząłem szybko mrugać oczami, aby odgonić napływające do nich łzy. Zależało mi na Changminie i chłopakach z zespołu, dlatego czułem się jak dupek. Nasi fani z pewnością także byli źli i rozczarowani, że mnie nie widzieli. Niestety nigdy nie mieli poznać prawdy dotyczącej tego, dlaczego nie było mnie razem z resztą Rising Together. 

- Nowy Jork, Orlando, Miami, San Francisco... Sookie, przykro mi. Szkoda, że cię z nami nie ma. 

- Co z fanami? Co im powiedziałeś? 

Mężczyzna odwrócił wzrok od ekranu. 

- Skłamałem, że musiałeś przejść operację i dochodzisz do siebie w szpitalu. Nie wyjawiłem szczegółów. Nie chciałem jeszcze bardziej się wkopać. Odkręcanie kłamstw jest trudne. Fani jednak wierzą w tą informację i życzą ci szybkiego powrotu do zdrowia. 

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz