24

404 19 4
                                    

Twyla

Ranek nadszedł szybciej, niż bym tego oczekiwała.

- Pobudka! Jak się spało?

Słysząc głos Rhetta, od razu poderwałam się do pozycji siedzącej. Sookie też się obudził, ale był jeszcze zaspany. Zauważyłam, że w nocy wtulił głowę w moje ramię i objął mnie rękoma. Ta pozycja była urocza. Intymna, ale idealna. Z Rhettem nigdy tak nie spałam. Niemal zawsze budziłam się zwrócona do niego plecami tak, jakbym nie chciała mieć z nim do czynienia.

Rhett otworzył wejście do celi i wkroczył do środka. Miał w rękach dwie pary skórzanych kajdan. W jego oczach widziałam błysk. Bałam się go. Bardziej niż zwykle.

Sookie oprzytomniał, gdy Rhett znalazł się przy łóżku. Momentalnie zasłoniłam swoim ciałem Sookiego. Domyślałam się, że Rhett miałby większą trudność z uderzeniem mnie niż swojego niewolnika.

- Wystarczyła jedna noc, abyście tak się do siebie zbliżyli, kochani? - spytał Rhett, na co ja zgromiłam go spojrzeniem.

- Czego chcesz?

- Czego chcę? - powtórzył moje pytanie. - Ciebie, Twylo. Na kolanach przede mną.

Zeszłam z łóżka. Nie chciałam tego robić. Posłuszeństwo wobec Rhetta było ostatnią rzeczą, o jakiej myślałam. Musiałam jednak to uczynić, aby wcielić w życie swój plan.

Sookie powiedział coś po koreańsku, gdy ja uklękłam przed Rhettem. Mój narzeczony położył dłoń na mojej głowie i zaśmiał się zwycięsko.

- Masz w cipce spermę tego niewolnika, a tak posłusznie przede mną klękasz?

Rhett Lancaster był chory. Przez wiele lat świetnie to krył. Mogłabym przysiąc, że był tak normalny, jak normalny mógł być w tej sytuacji. Wczoraj jednak się zmienił. Jego maska opadła, ukazując jego prawdziwe oblicze. Wolałam tego uległego i pokornego mężczyznę. Przynajmniej wiedziałam, że tamten facet mnie nie zrani. Za to tego Rhetta się bałam. Wiedziałam, że gdybym nie poprosiła go o to, aby móc doglądać niewolnika, nie byłoby problemu. Rhett dalej byłby taki, jaki był dla mnie wcześniej. Problem tkwił jednak w tym, że odkąd pojawił się w tym domu Sookie, wszystko się zmieniło.

- Rhett, czy bierzemy dzisiaj ślub?

Podniosłam wzrok. Starałam się być tak uległa, jak to możliwe. Chciałam, aby Rhett zobaczył we mnie tą dziewczynę, którą kochał.

- Aż tak bardzo nie możesz się doczekać, skarbie? Cóż, jak się pewnie domyślasz, niczego nie odwołałem. Zamierzam jak najszybciej uczynić cię moją żoną, Twylo. Uznałem jednak, że niewolnik nie będzie brał udziału w ceremonii. Masz więc dziś dzień wolny, ty mała gnido. Za chwilę przyniosę ci jedzenie, abyś mi tu nie umarł. Jaki byłby z ciebie pożytek, gdybyś mi wykitował?

Słowa Rhetta skierowane do Sookiego bolały. Miałam nadzieję, że chłopak nie odczyta mojego zachowania wobec Rhetta błędnie. Wcale nie chciałam być taka grzeczna i potulna, ale musiałam. Dla dobra planu.

- Proszę, zabierz mnie na górę, Rhett. Chciałabym móc się przygotować do ceremonii.

- Oczywiście, maleńka. Już tam z tobą idę. Myślałem, że po nocy z niewolnikiem będziesz stawiała opór, dlatego przyniosłem kajdany. Widzę jednak, że nie są ci wcale potrzebne. Jesteś taka delikatna. Mam szczęście, że mam taką kobietę jak ty, aniołku.

Rhett pochylił się, aby pocałować mnie w czubek głowy. Chciało mi się wymiotować, gdy tylko dotknął mnie tymi obrzydliwymi ustami, ale nie mogłam tego zrobić.

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz