55

278 17 2
                                    

 Sookie

Znajdowaliśmy się w samolocie, którym lecieliśmy do Stanów Zjednoczonych. Dokładniej, do Waszyngtonu. 

Siedzenia były skórzane, a wnętrze luksusowe. Twyla nie przywykła do takiej elegancji. Kiedy znaleźliśmy się na wysokości przelotowej, zaczęła z zaciekawieniem oglądać każdą część samolotu. Na szczęście nie weszła do kabiny pilota, choć czułem, że gdyby miała taką możliwość, chętnie by z niej skorzystała.

Samuel załatwił nam paszporty i inne niezbędne dokumenty. Ten człowiek był pieprzonym skarbem. Zrobił dla nas tak wiele, a my nic mu nie zapłaciliśmy. Nie byłem pewien, na jakich zasadach działała jego praca, ale wiedziałem, że pewnego dnia mu się za wszystko odwdzięczę. Gdyby nie on, nie bylibyśmy z Twylą razem. Pewnie zostałaby w Rosji na zawsze. Nikt by o niej nie usłyszał. Umarłaby samotnie w domu Rhetta. Na szczęście stało się inaczej. 

Richard i dwóch ochroniarzy siedzieli z tyłu prywatnego odrzutowca. Mężczyźni mieli za zadanie bezpiecznie odeskortować nas do hotelu, w którym znajdowali się Rising Together. Wiedziałem, że jutro lub pojutrze mieliśmy mieć kolejny koncert z trasy. Trasy, na której w większości mnie nie było. 

Czułem się okropnie z tym, że zawiodłem swoich fanów. Co więcej, okłamałem ich. Może nie bezpośrednio, ale zrobił to Changmin. Mężczyzna oznajmił bowiem, że byłem chory i przebywałem w szpitalu, dlatego nie mogłem koncertować. Nikt nie wiedział, że tak naprawdę ratowałem kobietę, która była dla mnie wszystkim. 

Twyla w końcu wróciła na siedzenie. Usiadła na przeciwko mnie, gdyż właśnie w ten sposób rozmieszczono siedzenia w samolocie. 

- Podoba ci się? - spytałem, jednak wystarczyło spojrzeć w jej błyszczące oczy, aby zrozumieć, że ten świat był dla niej nieznany, ale pociągający. 

- Jest cudownie. Mogłabym przywyknąć do takiego luksusowego życia, ale sama muszę znaleźć pracę. Nie chcę, żebyś za mnie płacił, Sookie. 

Posłałem jej pełne politowania spojrzenie i złapałem ją za dłoń. 

- Jestem milionerem, Twylo. Mam pieniędzy jak lodu. Sam nie lubię kupować. Kupuję tylko to, co potrzebne. Tak naprawdę to Changmin i nasza ekipa zapewniają nam wszystko, czego potrzebujemy, więc z radością ruszę swoje pieniądze dla ciebie. Uwierz mi, że to nie problem. Rozumiem, że chcesz pracować, ale najpierw skupimy się na twoich studiach, kochanie. Znajdziemy ci coś w Seulu, dobrze? 

Pokiwała z podekscytowaniem głową. Cieszyłem się, że miała taki zapał do nauki. Sam nigdy nie poszedłem na studia, czego poniekąd żałowałem. Miałem wspaniałą karierę i cudowne życie, w którym niczego mi nie brakowało, ale miło byłoby poznać smak normalności. Chciałbym móc iść na studia chociaż na moment, aby zrozumieć, na czym polegało studenckie życie. Niestety na razie musiałem o tym zapomnieć. Po pierwsze, byłem związany kontraktem. Po drugie, nie mogłem zawieść swoich fanów. I tak musiałem się nagimnastykować, aby przeprosić ich za to, że nie było mnie na kilku ostatnich koncertach. 

- Nie mogę się doczekać życia z tobą, Sookie. Myślisz, że twoje fanki mnie zaakceptują? 

- Na pewno, aniołku - przyznałem, składając pocałunek na jej dłoni. - Na początku będzie to dla nich szok, ale nie musimy tak szybko się ujawniać. Mamy przed sobą całe życie. 

Twyla uśmiechnęła się do mnie szczerze. Dziewczyna, nie zważając na to, że w samolocie znajdowali się z nami Richard i ochroniarze, uklękła przede mną. Złożyła głowę na moich kolanach, a ja wplotłem palce w jej włosy i zacząłem je przeczesywać.

- Uwielbiam klęczeć u twoich stóp, Sookie. 

- Mogę powiedzieć to samo o tobie, Twylo. 

Zaśmiała się. Odchyliła głowę i spojrzała mi w oczy.

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz