17

439 18 4
                                    

Twyla

Wpatrywałam się w telefon Rhetta tak, jakby miał mnie oparzyć. Bałam się odebrać połączenie, ale musiałam to zrobić. Być może była to moja jedyna szansa na to, aby porozmawiać z tatą. 

Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przycisnęłam telefon do ucha. Nic nie mówiłam. Serce waliło mi jak oszalałe. Miałam nadzieję, że tata zacznie mówić jako pierwszy tak, żebym ja nie musiała zacząć. Jak się po chwili okazało, moje modlitwy zostały wysłuchane. 

- Panie Lancaster. Nie, właściwie powinienem mówić ci już po imieniu, prawda? Chodzi o przewiezienie tej młodej Rosjanki, o której rozmawialiśmy w zeszłym tygodniu. Jej nowy właściciel obecnie znajduje się na wakacjach w Wenecji. Musimy więc chwilę zaczekać z tym, aby przewieźć tą dziwkę do jego rezydencji w Niemczech. Nie wiem jednak, co mam z nią zrobić. Moja żona co chwilę pyta, czy coś dzieje się w naszej piwnicy. Nie mogę tam trzymać tej dziewczyny w nieskończoność. Żona prędzej czy później zrozumie, co się dzieje. Na pewno mi wybaczy, gdy dowie się, że handlujemy ludźmi, ale wolałbym pozostać czysty w jej oczach. Jak uważasz, Rhett? 

Nic nie mówiłam. Powoli przetwarzałam to, co mówił tata. Jeśli wierzyć jego słowom, zajmował się handlem ludźmi. 

Mój tata handlował ludźmi. Dobry Boże, nic nie mogło przygotować mnie na takie wieści. 

- Posłuchaj, stary. Wiem, że ostatnio trochę się między nami posypało, ale mam nadzieję, że nie wycofasz się z interesów. Poza tym, jak tam moja córcia? Rozłożyła już przed tobą nogi? Niedawno chyba miała urodziny, prawda? 

Zasłoniłam usta dłonią. Tata wypowiadał się o mnie tak, jakbym nic dla niego nie znaczyła. Śmiał się, gdy pytał, czy rozłożyłam już nogi dla Rhetta. 

- Rhett, kurwa, jesteś tam? 

- To ja, tato. 

Po drugiej stronie zapanowała cisza. Spojrzałam na ekran telefonu z myślą, że ojciec się rozłączył, ale on wcale tego nie zrobił. Chyba był w szoku. Podobnie jak ja. Niewiele dziewczyn dowiadywało się, że ich ojcowie byli handlarzami żywym towarem. 

- Twyla?

- Tak, tato. To ja, Twyla. 

- Kurwa, gdzie jest twój właściciel? Dlaczego odebrałaś jego telefon? 

Głos taty był rozgniewany. Zamiast ucieszyć się, że usłyszał mnie po sześciu latach rozłąki, on sprawiał wrażenie, jakby wolał zobaczyć mnie w trumnie niż chwilę ze mną porozmawiać. 

- Tato, ja... 

- Nigdy więcej nie odbieraj telefonu swojego właściciela, głupia gówniaro! Powinnaś klęczeć w sypialni i czekać na swojego pana!

- Jak możesz tak mówić, tato?!

Wiedziałam, że nie powinnam na niego krzyczeć. Zawsze okazywałam rodzicom szacunek. Tego zostałam nauczona. Nie umiałam jednak zwracać się do taty łagodnie, gdy on na mnie krzyczał i w dodatku mówił takie okropne rzeczy. To, jak się zachowywał, mnie bolało. Przy mamie tata nigdy nie pokazywał takiej strony swojej osobowości, ale być może przy niej po prostu się krył. Szkoda, że poznałam prawdziwe oblicze taty dopiero teraz. Teraz, gdy byłam z dala od niego i prawdopodobnie nigdy więcej miałam go nie zobaczyć. 

- Dla mnie nie istniejesz - warknął ojciec, którego już nigdy miałam nie nazwać tatą. - Cieszę się, że zniknęłaś z naszego życia. Zawsze sprawiałaś nam problemy. 

- Nigdy nie sprawiałam wam problemów! Jak możesz w ogóle tak mówić?!

Ojciec się zaśmiał. Brzmiał tak, jakby naprawdę mnie nienawidził. 

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz