54

253 15 2
                                    

Twyla

Usiadłam przy stoliku. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam miasto. Nie zważałam nawet na to, co to było za miasto. Od czasu śmierci Rhetta kompletnie się w sobie zamknęłam i mało co miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Żyłam we własnej bańce. Cierpiałam i nie mogłam dojść do tego, dlaczego to się stało. Wolałabym, aby Rhett trafił za kratki i tam spędził resztę życia niż żeby umarł. Nikt nie zasłużył na śmierć. Nawet taki diabeł jak on.

Samuel kupił nam dwa drinki. Nie były mocne, ale i tak obawiałam się pić alkoholu. Pamiętałam, jak pewnego wieczoru upiłam się u Rhetta. Byłam tak zdesperowana i smutna, że wypiłam dwie butelki jakiegoś alkoholu, którego nazwy nie znałam. Było potem ze mną źle. Straciłam przytomność, a gdy się obudziłam, znajdowali się nade mną Rhett i lekarz w kominiarce na głowie. Po tym zdarzeniu Rhett wyrzucił z domu cały alkohol. 

Sookie siedział obok mnie. Mój cudowny Koreańczyk położył dłoń na moim udzie. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się. Nie chciałam, aby się o mnie martwił. Wiedziałam, że dojdę do siebie, ale potrzebowałam czasu. Byłam w końcu ofiarą porwania i toksycznych rodziców. Przeszłam przez wiele tragicznych chwil. Ostatnim, co mnie dobiło, było wykopanie grobu dla Rhetta. Było to symboliczne i trudne. Żegnałam się z dawnym życiem i czekałam na nowe. Miałam nadzieję, że będzie dla mnie lepsze i łaskawsze. Czułam, że na mojej drodze życiowej już nigdy nie stanie taki mężczyzna jak Rhett Lancaster. Może był zły, ale zasłużył na to, aby o nim pamiętać. Jeśli ja o nim zapomnę, nikt już nie będzie go nim pamiętać. Może był moim porywaczem i demonem, ale kochałam go. O tym nie mogłam i nie chciałam zapomnieć. 

Samuel rozłożył na czerwonym stoliku w złote wzory teczkę. Otworzył ją i wyciągnął kilka dokumentów. Podsunął mi jeden z nich.

Wzięłam do ręki kartkę i dotarło do mnie, że było to coś podobnego do aktu małżeństwa. Tego aktu, do którego podpisania niejako zmusił mnie mój mąż. 

- Właśnie! Przecież Rhett jest moim mężem! - krzyknęłam tak, jakbym nagle sobie o tym przypomniała. 

- Czytaj, Twylo. Zrozum, o co w tym wszystkim chodzi. 

Wczytałam się dokładnie w treść dokumentu. Z każdym kolejnym słowem coraz bardziej rozumiałam, co się stało w dniu, w którym Rhett wziął ze mną ślub. 

Sookie również zerkał na treść dokumentu. Słyszałam, jak szybko oddycha. Gdy byłam już na ostatnim zdaniu, spojrzałam pytająco na Samuela. Miałam nadzieję, że mężczyzna, którego śmiało mogłam określić mianem przyjaciela, sobie ze mnie nie żartował. 

- Ten ślub nie był prawdziwy? Nie jestem żoną Rhetta? To znaczy wdową? 

- Nie - odpowiedział łagodnie Samuel, składając dłonie w piramidkę. - Rhett chciał wziąć z tobą ślub, Twylo. To było jego ostatnie życzenie przed śmiercią. Nie zrobił ci jednak świństwa, choć mogłem spodziewać się po nim czegoś innego. Rhett wiedział, że niebawem zostaniesz wdową, więc oszczędził ci papierkowej roboty. Ten ślub nie miał żadnej mocy prawnej. Nigdy nie byłaś żoną Rhetta. To pismo było fałszywe, ale Rhett zrobił to z premedytacją. Nie chciał uwiązać cię do siebie na zawsze, gdyż wiedział, że niedługo przyjdzie mu pożegnać się z tym światem. 

Zasłoniłam usta dłonią. Tego było dla mnie za wiele. 

- Postąpił właściwie i rozsądnie, Twylo. Nie twierdzę, że jego działanie było poprawne, ale po części jestem w stanie zrozumieć jego motywy. Chciał choć przez chwilę nacieszyć się świadomością tego, że jesteś jego żoną. Choć nigdy nie byłaś jego żoną, skarbie. 

Poczułam w oczach łzy. Moje ślepia były już zmęczone od płaczu, gdyż w ostatnim czasie płakałam naprawdę często. Złapało mnie to jednak za serce. Może Rhett był dupkiem, ale jednak mnie kochał. Jego ostatnie zachowania były na to jasnym dowodem. 

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz