20

413 16 4
                                    

Sookie

To, czego byłem świadkiem w ogrodzie, zmieniło moje postrzeganie Twyli i Rhetta. 

Mężczyzna, zgodnie z tym, co rozkazała mu Twyla, zaniósł mnie do piwnicy. Nie zrobił tego jednak w sposób bezbolesny. Zaciągnął mnie tam, gdy ja leżałem na plecach. Nie chciałem nawet wspominać o tym, co czułem, gdy ten dupek ciągnął mnie na dół po schodach. Moje plecy na pewno miały być całe w pręgach spowodowanych upadkami.

Kiedy w końcu znalazłem się w celi, Rhett skuł mi ręce i nogi takimi kajdanami, które wyglądały jak rodem ze średniowiecza. Szybko się okazało, że były bardzo ciężkie. Za nic nie mógłbym podjąć się w nich kolejnej ucieczki. 

Klęczałem na zimnej podłodze z rękoma skutymi za plecami i nogami skrępowanymi w kostkach. Dyszałem ciężko. Bardzo chciało mi się jeść. O piciu nie wspominając. 

Podniosłem lekko głowę. Zrobiłem to tylko po to, aby ujrzeć Twylę. Piękną, choć zranioną dziewczynę. Stała w wejściu do celi i płacząc, przyglądała się temu, jak jej porywacz zakładał na mnie łańcuchy. Była w niej dobroć. To, co usłyszałem od niej w ogrodzie świadczyło o tym, że miała naprawdę cudowne serce. Cóż, może nie usłyszałem tego bezpośrednio od niej, gdyż w końcu przysłuchiwałem się ich rozmowie z krzaków, ale to nie miało znaczenia. Liczyło się to, że musiałem jej pomóc. Choć raczej nie znajdowałem się w stanie, w którym mógłbym cokolwiek dla niej zrobić. 

Kiedy Rhett już mnie skuł, podszedł do Twyli. W ogrodzie nazwał ją suką. Domyślałem się, że nigdy wcześniej nie użył wobec niej tak okropnego słowa. Po tym, co zrobił, poczuł wyrzuty sumienia. Gdy tylko Twyla rozkazała mu, aby zaniósł mnie do piwnicy i zostawił ją tam ze mną, Rhett nie zaprotestował ani słowem. 

- Twylo, skarbie... 

- Nie chcę cię widzieć, Rhett. Zostaw nas samych. 

Mężczyzna spróbował dotknąć dziewczyny, ale ona gwałtownie się odsunęła.

- Nazwałeś mnie suką, Rhett. 

- Nie chciałem tego, kochanie. Nigdy bym tego nie zrobił, ale... 

- Jednak to zrobiłeś. Proszę, przynieś Sookiemu porządny posiłek. Przynieś wodę i herbatę. 

- Dobrze, aniołku. Zaraz wracam.

Gdy tylko Rhett wyszedł z piwnicy i zatrzasnęły się za nim drzwi, Twyla natychmiast znalazła się przy mnie.

Dziewczyna padła przede mną na kolana. Wzięła w dłonie moją pobitą i zmęczoną twarz. Dotykała palcami siniaków, ale jej dotyk nie sprawiał mi bólu. Miałem dziwne wrażenie, że Twyla mogłaby mnie wyleczyć ze wszystkiego, co się ze mną działo. 

- Sookie... 

Pokręciłem lekko głową. Po policzku Twyli spłynęła łza. Wiedziałem, że była to łza skierowana do mnie. Chciałem móc ją wytrzeć, ale byłem tylko niewolnikiem. 

- Twylo, nie powinnaś tu ze mną zostawać. Proszę, skup się na sobie. 

- Nie ma mowy. Ty cierpisz. Błagam, Sookie, powiedz mi prawdę. Czy Rhett cię... 

- Zgwałcił? - spytałem, na co ona delikatnie potaknęła. - Tak. Zrobił to. Nie chciałem possać mu kutasa, więc przykuł mnie do krzyża. Wsadził mi zatyczkę analną do tyłka, zacisnął klamerki na sutkach i założył klatkę na penisa. 

Twyla dopiero teraz zsunęła wzrok na moje krocze. Jej oczy niemal wyszły z orbit, gdy zobaczyła to dziwne metalowe ustrojstwo. 

- Czy to cię boli?

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz