58

264 14 3
                                    

Twyla

- Widziałeś, jak dla mnie śpiewał? Jakie to było piękne!

Changmin odchrząknął. Mężczyzna miał już chyba dość tego, jak wychwalałam mojego chłopaka, ale nie mogłam przestać się cieszyć. Może zachowywałam się trochę dziecinnie, ale nie miało to dla mnie znaczenia. To był mój pierwszy koncert w życiu i chciałam się nim maksymalnie nacieszyć. 

- Jest taki seksowny, Changminie. Ma te piękne oczy i tak gęste włosy, że... 

- Twylo, kochana. Nie jestem homoseksualny, więc nie będę zachwycał się Sookie'm. Owszem, jest przystojny, ale chyba rozumiesz. 

Przewróciłam oczami. Changmin był czasami taki sztywny.

- Pewnie. Wszystko rozumiem, ale wiesz co ci powiem? Mógłbyś czasami trochę wyluzować. Wiem, że jesteś menadżerem najsłynniejszego koreańskiego zespołu. Ciąży na tobie ogromna odpowiedzialność. Oczy wszystkich skupione są na członkach zespołu, którego ty jesteś ojcem. Nigdy nie znajdowałeś się w takiej sytuacji, jak ja, ale mogę ci coś powiedzieć. Wiele lat straciłam na zastanawianiu się, co by było, gdyby. To bardzo męczące. Dopiero gdy zostałam zamknięta i została odebrana mi wolność dotarło do mnie, jak wiele wspaniałych rzeczy mogłabym zrobić, gdybym była wolna. Może ty nie jesteś zniewolony, ale mam wrażenie, że czujesz się jak więzień we własnym ciele. Dlatego czasami pozwól sobie odpuścić, Changminie. Świat się nie zawali, gdy to zrobisz.

Mężczyzna nie odpowiedział. Wiedziałam, że mnie słuchał, ale chyba musiał przetrawić sobie moje słowa. 

Uśmiechając się, poklepałam go po plecach. Po tym złapałam go za rękę. Changmin spojrzał na mnie pytająco. 

- Chodźmy do naszych chłopców. Nie wiem jak ty, ale ja już zdążyłam stęsknić się za moim Sookie'm. 

- Twylo, zaczekaj. 

Stanęłam w miejscu. Odwróciłam się i spojrzałam w brązowe oczy mężczyzny. Changmin odchrząknął i spojrzał mi w oczy. 

- Przykro mi, że życie tak okrutnie cię potraktowało. 

Machnęłam ręką. Nie była to błaha sprawa, ale nie chciałam dłużej o niej mówić. Życie naprawdę dało mi w kość. Wciąż nie pogodziłam się ze śmiercią Rhetta, ale musiałam żyć dalej. Wiedziałam, że Rhett właśnie tego by dla mnie chciał. 

- Nie musi ci być przykro, Changminie. Nie powiedziałam ci tego po to, abyś się nade mną litował. Po prostu weź życie w swoje ręce i zrób coś dla siebie.

- Dziękuję - odparł, uśmiechając się i lekko do mnie kłaniając. 

Trzymają się za ręce, poszliśmy do chłopaków. Znajdowali się na tyłach sceny, gdzie odpoczywali i żywo o czymś rozmawiali. Im bliżej się znajdowaliśmy, tym bardziej odczuwałam, że w powietrzu czuć było napięcie. Dopiero gdy podeszłam wystarczająco blisko dotarło do mnie, że rozmawiali po koreańsku, więc nic nie rozumiałam. Wnioskując jednak po tym, jak Changmin ścisnął mnie za dłoń, on doskonale wiedział, o czym była mowa. 

Sookie krzyczał na chłopaków. W pewnym momencie rzucił butelkę z wodą na ziemię. Nie miałam pojęcia, co mówił, ale wnioskując po tym, jak krzyczał, nie było to nic dobrego. 

- Sookie. 

Chłopak odwrócił się do nas, gdy zdał sobie sprawę z tego, że tutaj byliśmy. 

Na twarzy mojego ukochanego zobaczyłam smutek i zdradę. Nie rozumiałam, co miało miejsce. Przecież Van, Shin i Hyun byli jego najlepszymi przyjaciółmi. Byli dla niego kimś w rodzaju braci. Nie podobało mi się to, że Sookie był taki zasmucony. Chciałam widzieć na jego twarzy tylko uśmiech. Gdy on cierpiał, ja również cierpiałam. 

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz