25

386 19 2
                                    

Sookie

To było piekło.

Istne, cholerne piekło.

Musiałem pomóc Twyli. Nie wiedziałem, jaki ta dziewczyna miała plan, ale za nic nie mogłem dopuścić do tego, aby zrobiła sobie krzywdę. Gdyby wyszła za Rhetta, byłby to dla niej koniec.

Podszedłem do drzwi celi i za wszelką cenę próbowałem otworzyć kraty. Robiłem, co mogłem. Naprawdę się starałem. Miałem wyćwiczone ciało przez godziny treningów tanecznych, więc mogłoby się wydawać, że nie będę miał problemu. Niestety okazało się, że było inaczej.

- Kurwa!

Z bezsilności uderzyłem z całej siły pięścią w ścianę mojego małego więzienia. Ręka niemiłosiernie mnie zabolała. Zasłużyłem sobie jednak na ten ból. To było nic w porównaniu z tym, co czuła Twyla. Mimo, że Rhett zmusił ją do tego, aby uprawiała ze mną seks, ona wciąż była niesamowicie silna. Ta dziewczyna była wojowniczką. Boginią, przed którą chciałem klęczeć, aby każdego dnia móc oddawać jej cześć.

Bezradny padłem na kolana przy drzwiczkach celi. Wciąż szarpałem się z tą przeklętą kratą, choć wiedziałem, że nie miałem żadnych szans na ucieczkę.

Mogłem spodziewać się wielu rzeczy, ale nic nie przygotowało mnie na to, że Rhett postanowi oddać mnie w ręce innego tresera niewolników. Nie miałem pojęcia, kim był tamten człowiek. Na pewno był jednak okrutny. Wiedziałem, że gdy wpadnę w jego łapy, wyszkoli mnie na pokornego niewolnika, choćby nie wiem co. Nie chciałem stać się ślepą i bezmózgą marionetką, która będzie wystawiać tyłek dla swojego pana, gdy mężczyźnie przyjdzie na to ochota. Byłem normalnym człowiekiem. Zasługiwałem na wolność i normalność.

Nie miałem dużo czasu. Ślub Twyli i Rhetta miał odbyć się dosłownie za moment. Wieczorem za to miałem zostać oddany w ręce kolejnego wariata, który miałby mnie szkolić. Za nic nie mogłem się na to zgodzić. Może zazwyczaj byłem grzeczny, uległy i ułożony, ale to nie było miejsce na takie zachowanie. Wierzyłem, że moja mama mi to wybaczy. Na pewno chciałaby, abym zawalczył o siebie.

Wstałem i zacząłem uderzać o kraty całym swoim ciałem. Włożyłem w to całą siłę, jaką w sobie miałem. Robiłem to nieustannie. Bez przerwy i prawdopodobnie bez sensu.

Nagle poczułem, jak krata się luzuje. Może było to tylko moje wrażenie. Może zmęczenie robiło swoje. Mógłbym jednak przysiąc, że coś się poluzowało.

- Cholera, może mi się uda.

Uderzałem w kratę coraz mocniej. Bolało mnie całe ciało. Dosłownie płonęło z bólu. Nie dość, że obijałem się na własne życzenie, to wciąż piekły mnie ślady, jakie zostawił na mnie Rhett podczas biczowania. Nigdy miałem nie zapomnieć mu tego, co mi zrobił. Wierzyłem jednak, że pewnego dnia karma go dopadnie i ukarze. Może było to niepoprawne i bajkowe życzenie, ale ktoś kiedyś powiedział, że należy wierzyć w magię. Może nie istniała, ale potrafiła utrzymać nas przy życiu.

Nagle wypadłem z celi. Nie miałem pojęcia, jak ja to zrobiłem. Może działała na mnie siła miłości, a może mama zesłała do mnie siły z nieba i mi pomogła.

Rozejrzałem się po korytarzu, klęcząc na zimnym cemencie. Moje ciało płonęło z bólu, ale to nie był czas na zastanawianie się nad tym. Musiałem działać.

Wiedziałem, że to, co miałem zrobić, było głupie i niebezpieczne. Nigdy jednak nie twierdziłem, że byłem mądrym chłopakiem. Mama mówiła, że miałem głowę na karku, lecz wnioskując po tym, co robiłem w tej chwili, nie mogłem jej uwierzyć.

Angelic NostalgiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz