Tydzień później...
- Bierz tą, dojebana jest- Vic podeszła do szafy i wyjęła z niej długą czarną sukienkę, całą błyszczącą, bez ramiączek, z gorsetem. Siedziałyśmy obie w mojej sypialni i wybierałyśmy stylizacje na tą gale. - Ooo mam pomysł, patrz- wyjęła z szuflady długie czarne rękawiczki, do łokci. - Mam wizje, słuchaj. Zakładasz tą suknie, do niej te rękawiczki, czarne szpile i czarna torebka z Prady- usiadłam na łóżku, patrzyłam na Vic, trzymającą sukienkę i rękawiczki. - No nie wiem. Nie przesada trochę? Nie chce wyglądać jak pieprzona kula dyskotekowa- Vic pokręciła głową. - Nie będziesz wyglądać jak kula dyskotekowa. Musisz się odjebać, bo w końcu lecisz tam po wygraną, a więc musisz wyglądać jak milion dolarów. Albo nawet więcej- westchnęłam.
-Dobra, niech będzie- położyła wszystkie rzeczy na łóżku, wzięłam je i spakowałam do walizki. Dopakowałam jeszcze trochę ubrań, bo lecę tam na trzy dni. Szczerze mówiąc, to nie mam najmniejszej ochoty tam lecieć. Zwłaszcza w to konkretne miejsce. Boje się, że wszystkie wspomnienia z przed trzech lat do mnie wrócą, a najbardziej się boje, że spotkam tam kogoś znajomego. Niech chce też zostawiać tu małej, nie miałyśmy jeszcze nigdy tak długiej rozłąki i bardzo źle się czuje z tym, że muszę ją zostawić na tyle czasu.
Myślałam nad wzięciem jej ze sobą, ale i tak nie miałabym dla niej czasu. Więc zostaje mi, tylko zabranie jej do rodziców. - A Chiarę bierzesz ze sobą, czy zabierasz do rodziców? Jak coś to ja mogę się nią zająć- zapytała. - Nie wiem, chyba zawiozę ją do rodziców, ale z drugiej strony chciałabym ją wziąć ze sobą, bo jeszcze nigdy nie rozstawałyśmy się na tak długi czas. Tylko i tak tam byłabym ciągle zajęta pracą- do pokoju wbiegła mała księżniczka z nowym misiem w dłoniach. - Co tam królewno?- złapała ją Vic i podniosła do góry, po czym posadziła sobie na kolana. - Ej, a jakbym poleciała z tobą i zaopiekowała się tą królewną, kiedy ty byłabyś zajęta?- w sumie to mogłoby się udać.
- Serio mogłabyś lecieć ze mną?- uśmiechnęła się.- Jasne, ty będziesz sobie odbierać nagrody, a my będziemy się bawić w księżniczki prawda królewno?- zwróciła się do Chiary. - Taak- podskoczyła na jej kolanach. - No widzisz. No to co, girls trip do Włoch?- uśmiechnęłam się.- Zadzwonię do Any, żeby przygotowali samolot na dodatkową osobę i dziecko- sięgnęłam po telefon. - Cześć Ana, przekaż załodze, że leci ze mną jeszcze Victoria i Chiara- poprosiłam. - Oh już dzwonie- odpowiedziała- Dzięki- rozłączyłam się.
- Chodź królewno idziemy pakować suknie balowe- Vic wzięła ją na ręce i w trójkę poszłyśmy do jej pokoju spakować walizki. Vic usiadła z nią na łóżku, ja podeszłam do szafy i zaczęłam wyjmować ubranka. Wyciągnęłam jej małą różową walizkę i zaczęłam pakować do niej ubranka, zabawki i inne tego typu rzeczy.
- Mamusiu Miluś leci z nami, plawda?- zrobiła proszącą minkę. Nigdy nie mogę jej odmówić, kiedy tak robi. - Oczywiście gwiazdeczko- skończyłam pakowanie jej rzeczy, zaniosłam nasze walizki na dół , do przedpokoju. - To ja lecę do siebie się spakować i widzimy się na lotnisku moje księżniczki- Vic wysłała nam całusa w powietrzu i wyszła z domu. - Chodź gwiazdeczko pójdziemy jeszcze coś zjeść przed podróżą- złapałam ją za rączkę. Weszłyśmy na kuchni. Posadziłam ją na jej foteliku, podeszłam do lodówki. -Co moja gwiazdeczka chciałaby zjeść?- roześmiała się. - Ciastecka- krzyknęła, podnosząc rączki do góry. - Ciasteczka nie, coś innego. A może makaronik z serkiem, co ?- wyjęłam z lodówki makaron. - Taa- dałam jej łyżeczki, żeby się czymś zajęła kiedy ja będę jej robić jedzenie. Nałożyłam jej na różowy talerzyk i podeszłam do niej.
- Odkładamy łyżeczki i jemy- zabrałam je i położyłam przed nią talerzyk. Nakarmiłam ją i wyjęłam z fotelika.- Chodź kochanie, idziemy już- złapałam ją za rączkę i poszłam do przedpokoju. Mała nagle zaczęła płakać.- Co się dzieje gwiazdeczko?- ukucnęłam przed nią. - Miluś- wskazała rączką na schody. - Chodź, pójdziemy szybko po niego i wychodzimy- wzięłam ją na ręce i poszłam na górę, weszłam do jej pokoiku. Miś leżał na łóżeczku, wzięłam go i podałam jej, ona mocno go przytuliła.
Wróciłam na dół, ubrałam małą, potem sama założyłam buty i płaszcz. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do auta, otworzyłam drzwi do strony pasażera i posadziłam ją w foteliku samochodowym. Wróciłam do domu po walizki i zapakowałam je do bagażnika, cholernie się przy tym zmęczyłam. - Uff dobra, jedziemy- odpaliłam silny i ruszyłam w drogę.
Byłyśmy już na miejscu. Wysiadłam z auta, podszedł do nas mężczyzna. - Zabiorę Pani walizki na pokład samolotu- przytaknęłam i otworzyłam bagażnik. Mężczyzna wyjął je i zabrał. Otworzyłam drzwi, wyjęłam Chiarę i wzięłam ją na ręce, wzięłam moją torebkę z tylnego siedzenia i ruszyłam do środka.
- Gotowe na podróż- podeszła do nas zadowolona Vic, ja nie podzielałam jej entuzjazmu. Stresowałam się tym wyjazdem. - Chyba tak- odpowiedziałam. - Będzie dobrze, w trzy damy radę, tak królewno?- wyciągnęła ręce w kierunku Chiary, mała wierzgała się, żeby ją wzięła, podałam ją Vic. - Lecimy na przygodę kochane- ruszyłyśmy do samolotu. Weszłyśmy na pokład. Usiadłyśmy w fotelach, Vic usiadła naprzeciwko mnie, obok niej posadziła Chiarę, zajmowała się nią, kiedy ja byłam zajęta pracą. Sprawdzałam nową reklamę dla kolejnej marki. Odpisywałam na maile. - Ana dowiedz się na którą godzinę i gdzie konkretnie jest ta gala- zadzwoniłam do niej- Już się robi- rozłączyłam się, po chwili wysłała mi wiadomość z godziną i miejscem gali.
Miała odbyć się o 19.30, w hotelu porto. Ana zrobiła nam tam rezerwacje.
Kiedy już skończyłam wszystko, co miałam do zrobienia, wzięłam małą, zrobiłam jej ciepłe mleko i położyłam ją u siebie na kolanach, zasnęła dosłownie po chwili, siedziałyśmy w kompletnej ciszy. - Myślałaś nad tym, czy na tej gali może pojawić się...wiesz kto- spojrzałam na nią. - Myślałam, właśnie dlatego nie chciałam tam lecieć. Nie jestem gotowa go zobaczyć, nie wiem jak bym zareagowała- przygryzłam wargę.- Może go nie będzie- próbowała mnie pocieszyć. - Prawie na pewno będzie. Właśnie na tej gali trzy lata temu się pierwszy raz pocałowaliśmy. On ją wtedy wygrał- podparła twarz ręka.- Nie wyobrażam sobie, że znów by wygrał i musiałabym słuchać jak przemawia. Nie przeżyłabym tego- odechciewa mi się tam iść, jak tylko o tym pomyśle.
- A co gdyby chciał z tobą porozmawiać? O kurwa, albo jakby zobaczył Chiarę- obu tych sytuacji bardzo się obawiałam. - Nie zgodziłabym się, nie mamy o czym rozmawiać, a Chiary nie zobaczy, bo, kiedy będzie gala to wy będziecie w pokoju hotelowym, a on zaraz potem pojedzie, więc nie dojdzie do tego- chyba dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo sytuacja jest poważna.
( te zmiękczenia w wypowiedziach Chiary mają oznaczać seplenienie małego dziecka)
CZYTASZ
Connected by Destiny#2
RomanceWIELKI POWRÓT EMILY I RICARDO! Druga część trylogii "Connected" Oboje układają swoje życie na nowo, osobno. Ale najwyraźniej życie osobno nie jest im przeznaczone. Znów spotykają się na swojej drodze. Jak to mówią "right person, wrong time". Czy roz...