33

509 20 0
                                    

Obudziłam się sama. Obok mnie nie było już Rica. na jego poduszce leżała tylko mała karteczka. Wzięłam ją do ręki. - Musiałem rano jechać do firmy, wrócę wieczorem- przeczytałam napis z kartki i odłożyłam ją na szafkę nocną. Wstałam z łóżka, ogarnęłam się i zeszłam na dół. Od schodów było słychać śmiech Chiary. Weszłam do kuchni, calutki blat wyspy był w mące tak samo jak Chiara i Emma. Obie śmiały się wniebogłosy. - Co tutaj się stało?- zapytałam z uśmiechem. - Bitwa na mąkę- Emma wzięła w dłoń trochę mąki z miski i rzuciła nią prosto we mnie. Miałam ją całą dosłownie wszędzie. Chiara zaczęła się śmiać jeszcze bardziej niż przed chwilą. - Ach tak ?- podeszłam szybko do wyspy i chwyciłam z niej miskę z mąką. Wzięłam trochę mąki w dłoń i rzuciłam nią w Emmę. Kobieta była cała od stóp do głów w mące. Nawet całą twarz miała białą.

Ta wojna na mąkę trwała dobre 30 minut, razem z Emmą i Chiarą siedzącą na blacie wyspy rzucałyśmy w siebie mąką. Cała kuchnia wyglądała jakby spadł w niej śnieg. Wszystko było pokryte białą zasłoną. - No i kto to teraz posprząta- rozejrzałam się po kuchni. - Zadzwonię po jaką ekipę sprzątającą- roześmiała się Emma i wzięła telefon z blatu, otrzepała go z mąki i zadzwoniła do ekipy sprzątającej. - Ale przynamniej było fajnie, prawda?- posypała to co zostało jej w misce na Chiarę- Takk- mała radośnie machała rączkami rozrzucając mąkę po całej podłodze.- Chyba czas się trochę ogarnąć- wzięłam Chiarę z blatu. - Idziemy się umyć i przebrać- ruszyłam z nią na górę. Weszłam do łazienki, zdjęłam jej ubrania, wlałam wody do wanny i pomogłam jej do niej wejść.

W czasie, kiedy się kąpała, ja przebrałam się z brudnych ubrań i poszłam bo ubrania Chiary do jej pokoju. Wróciłam do Chiary, ta bawiła się wesoło kaczuszką w wodzie. - Dobra gwiazdeczko. Wychodzimy- wyjęłam ją z wanny, wysuszyłam ręcznikiem i przebrałam w nowe ubrania. - Idziemy zobaczyć czy babcia nadal jest bialutka od mąki- mała roześmiała się i złapała mnie za rękę. Zeszłyśmy ze schodów, Chiara puściła moją rękę i pobiegła do salonu, gdzie była już Emma.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, podeszłam do nich otworzyłam je, przede mną stał kurier z bardzo dużym bukietem czarnych róż. - Pani Hunter?- spytał. - Tak- odpowiedziałam zdezorientowana. - Proszę- podał mi ten wielki bukiet, ledwo udało mi się go unieść. Kurier poszedł zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać. Zamknęłam drzwi i poszłam z bukietem do salonu. - Skąd masz ten wielki bukiet- spytała Emma.- Kurier przed chwilą go przyniósł- położyłam go na stole w jadalni. - Dla ciebie?- spytała. - Chyba tak- odpowiedziałam. - Sprawdź czy jest jakiś bilecik- Emma zaczęła szukać karteczki w bukiecie. Nic nie było. - To pewnie od Ricardo- zauważyła. - Tylko dlaczego czarne róże- to raczej niecodzienny dobór koloru.

- Rzeczywiście dziwny wybór- poparła. - Cóż, zapytasz go jak wróci, czemu akurat czarne róże. Pójdę po wazon- ruszyła do kuchni. Znów starałam się znaleźć bilecik, ale niczego nie było. Stwierdziłam, że je zostawię i po prostu poczekam, aż Ric wróci i zapytam czy to on je kupił. Jeśli nie to mogła być jakaś pomyłka. No bo dlaczego akurat czarne róże.

- Co tam masz gwiazdeczko- usiadłam na kanapie obok Chiary. - Babcia kupiła nową zabawkę dla Moliego- pokazała mi małą szarą myszkę- Oo podziękowałaś ładnie babci?- spytałam. Mała pokiwała głową. - Mam jakiś wazon, ale nie mogłam znaleźć żadnego takiego dużego, żeby pomieścił taki bukiet- Emma weszła do salonu z dużym szklanym wazonem, włożyła do niego bukiet. -Co porabiacie dziewczyny?- dołączył do nas Francesco. - Cześć dziadzia- pomachała mu. Zaśmiała się. - Cześć wnusiu- odmachał jej. - A cóż to za bukiet? Umarł ktoś?- spytał wskazując na bukiet stojący na stole. - Kurier go przywiózł niby dla mnie to chyba jakaś pomyłka- odpowiedziałam. - Gorzej jak nie pomyłka- usiadł obok na kanapie- Co masz na myśli?- dopytałam.

- Za moich czasów wysyłało się takie z ostrzeżeniem, żeby pisać testament i żegnać się z rodziną- zabrakło mi tchu. - Mówisz poważnie?- spytałam. - Ale to było z 30 lat temu. Pewnie faktycznie to pomyłka- teraz naprawdę zaczęłam się bać. Ktoś wszedł do domu. Po chwili w salonie pojawił się Ric. Zanim cokolwiek powiedział spojrzał na bukiet. - Co to za kwiaty?- spytał. - Nie od ciebie?- spytałam. - Nie, dlaczego miałbym kupić coś takiego- podszedł bliżej nich. - Myślałyśmy, że to od ciebie dla Emi- powiedziała Emma. - Nie kupiłem ich. Kto je przyniósł? -spytał. -Kurier z godzinę temu- odpowiedziałam. - Wyrzucę je- wyjął je z wazonu i wyszedł z nimi z domu.

Wrócił po 5 minutach. Położył na stoliku kawowym jakiś mały, czarny przedmiot. - Co to ?- spytałam. - Podsłuch. Wypadł z jednej róży kiedy chciałem go spalić- O mój dobry Boże.- Jak to podsłuch?- Emma i Francesco usiedli na kanapie obok mnie. - Ktoś dał ci ten bukiet, żebyśmy mieli w domu ten podsłuch. Ale same czarne róże to nie przypadek- powiedział. - Tak myślałem, ale nie chciałem straszyć- powiedział Francesco. - Ale ten podsłuch nie działa?- spytałam. - Nie, wyjąłem z niego zasilacz- odpowiedział Ric.- Jutro zawiozę go do Dominico- dodał.

Przetarłam twarz dłońmi. - Zabiorę małą na górę- Emma wzięła Chiarę na ręce i poszła z nią na piętro. - Gdyby znów przyjechał jakiś kurier z czymkolwiek to nie otwieraj drzwi. To może nie być ostatni raz. Zawsze zamiast podsłuchu mogło być coś gorszego- zaczynałam się cholernie bać. - Na przykład bomba- dodał Francesco. - Na przykład- poparł Ric. - Idź się położyć ,jest już późno- powiedział Ric. - A ty ?- wstałam z kanapy. - Ja zadzwonię do Dominico i przyjdę- odpowiedział. - Ja też już pójdę- Francesco wstał i ruszył na górę. Ja zrobiłam to samo ,weszłam do pokoju Chiary gdzie była ona razem z Emmą. - Położę ją już do spania- Emma wstała z dywanu. - Jasne- podeszła do mnie. - Nie zamartwiaj się za bardzo. Dowiemy się kto to i dlaczego to wysłał- potarła dłonią moje ramię. Nie miałam już siły jej nawet odpowiedzieć. Po prosto pokiwałam głową.

Emma wyszła, przebrałam Chiarę w piżamę, położyłam do łóżka, po jakiś 20 minutach zasnęła. Poszłam do sypialni, ogarnęłam się i położyłam się do łóżka. Wtedy przyszedł Ric, przebrał się i położył obok. Mój telefon zawibrował. Wzięłam go z szafki nocnej, przyszła mi jakaś nowa wiadomość. - Mam nadzieję, że podobają ci się kwiaty- przeczytałam wiadomość. - Co się dzieje? -spytał Ric, widząc moją minę. Nic nie odpowiedziałam po prostu pokazał mu wiadomość. On zadzwonił od razu do Dominico. - Sprawdź ten numer- podał mu go. Czekaliśmy chwilę. - Ten numer już nie istnieje- usłyszałam głos Dominico.

Connected by Destiny#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz