22

568 17 0
                                    

Stałam jak wryta i patrzyłam na postać przed sobą. Mimo, że on mnie nie widział to nadal się bałam. Widziałam go już wiele razy w moich koszmarach, przez niego budziłam się z krzykiem w środku nocy, po czym nie mogłam dojść do siebie. A teraz widzę go przed sobą. Przywiązanego do ściany, pobitego. Kiedy spostrzegłam na jego twarzy te wszystkie rozcięcia i posiniaczenia to jakby wstąpił we mnie diabeł. Chciałam tam wejść i dołożyć mu ich jeszcze tyle, żeby nie dało się go poznać. Ale jednocześnie bardzo chciałam stamtąd uciec i zapomnieć o tym co przed chwilą zobaczyłam.

- Emily- nic do mnie nie docierało. Czułam się jakbym byłam tam tylko ciałem, jakby moja dusza obserwowała to z boku. - Emily odezwij się- powtórzył. Nadal stałam nieruchomo, w oczach miałam łzy, dłonie zaciśnięte w pięści. - Odezwij się proszę- Ricardo podszedł bliżej i położył dłonie na moich ramionach. - Chcesz wyjść?- zapytał. Nie odpowiedziałam. - Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?- spytałam, nie odwracając się od szyby. - Chciałem, żebyś wiedziała, że jest tutaj. Zamknięty i niegroźny. Chciałem ci też powiedzieć, że jeśli tylko chcesz to możesz zrobić z nim, co tylko zechcesz. Żeby odpłacić mu się za to, co ci zrobił- odpowiedział. - Dosłownie wszystko ?- dopytałam. - Dosłownie. Możesz zrobić, co tylko przyjdzie ci do głowy. Nie masz żadnych ograniczeń. Jeśli to ma ci dać ukojenie, to zrób to- powiedział.

W tej chwili byłam rozdarta. Z jednej strony chciałam stąd wybiec i zapomnieć o tym co zobaczyłam. Ale z drugiej w mojej głowie samoistnie pojawiało się mnóstwo rzeczy jakie mogłabym zrobić, żeby poczuł to co ja czułam trzy lata temu. Żeby też poczuł ten przeszywający strach.

W moim oczach znów pojawiły się łzy. - Możesz mu powiedzieć, żeby znów założył mu worek?- poprosiłam. - Oczywiście- zrobił jak prosiłam. - Możemy tu wrócić, kiedy będziesz gotowa- zaproponował. - Teraz jesteś cała roztrzęsiona- odwróciłam się od szyby i przytuliłam się do torsu Ricardo. On objął mnie mocno i zamknął w swoich ramionach. Starałam się uspokoić swój oddech. Bałam się, że mogę zaraz dostać ataku paniki. Nadal nie mogłam przestać się trząść i uspokoić oddechu, łzy ciekły mi po policzkach. - Żałuje, że cię tu zabrałem. Przeze mnie jesteś całą roztrzęsiona- pogłaskał mnie po głowie. - Nie. Dobrze, że to zrobiłeś. Ale chce już wyjść- powiedziałam. Odsunął się, złapał moją dłoń i ruszył w kierunku wyjścia. Chwilę przed wyjściem zerknęłam ostatni raz na szybę. Ric zamknął drzwi i wyszliśmy na korytarz. - Już dobrze?- spytał. - Tak ,już w porządku- przestałam się trząść, starłam łzy i unormowałam oddech.

- Mogłem cię tam nie zaprowadzać- powiedział. - Dobrze, że to zrobiłeś. Po prostu nie byłam przygotowana na coś takiego. Ale wrócę tam. Może nawet sama, ale jeszcze nie teraz- powiedziałam. - Chcę się z tym zmierzyć raz na zawsze. Mieć pewność, że pozbyłam się strachu na zawsze i że już nic mi nie grozi- dodałam. - Zrobisz jak uważasz, ale na razie wracamy na górę. Jest późno, ty jesteś zmęczona- wróciliśmy do sypialni. Mała nadal spała. - W garderobie są wasze walizki- poinformował mnie. Weszłam tam, wyjęłam z jednej z walizek piżamę, przebrałam się i przeszłam do łazienki zmyć makijaż. Wróciłam do sypialni. Ric przełożył Chiarę na środek łóżka, ja położyłam się z prawej strony, on z lewej.

Zmęczona wszystkim, co stało się dzisiejszego dnia zasnęłam praktycznie od razu.

Obudziłam się, uchyliłam powieki, zauważyłam, że obok mnie nie ma ani Rica ani Chiary. Wstałam z łóżka, szybko ubrałam jakiekolwiek dresy i top, zeszłam na dół. Weszłam do salonu, nie było ich tam, w jadalni też nie. Weszłam do kuchni. Zobaczyłam Chiarę siedzącą na blacie wyspy kuchennej, przed nią stała Emma i mieszała jakiś krem w misce obok Chiary. Co chwilę podawała jej na małej łyżeczce odrobinę kremu do spróbowania. - Dobre?- spytała jej. Mała przytaknęła głową z uśmiechem. Oblizała łyżeczkę i oddała ją Emmie. - Oo wstałaś już-Emma zauważyła, że stoję w wejściu do kuchni i je obserwuje. Nie mogłam uwierzyć w jak szybkim czasie oswoiła Chiarę ze sobą. - Co robicie?- weszłam dalej i ustałam obok nich. - Robię krem do ciasta, a mała sprawdza, czy jest dobry tak kruszynko?- Chiara przytaknęła główką. - No to super. A gdzie Ricardo ?- spytałam. - Musiał jechać coś załatwić, ale mała się obudziła, a ty jeszcze spałaś i nie chciał cię budzić, więc zostawił ją ze mną. Nie gniewasz się?- spytała. - Oczywiście, że nie. Cieszę się, że macie już taki dobry kontakt-przyznałam. - To ja pójdę się trochę ogarnąć, zostaniesz z babcią? -zapytałam Chiary. - Takk- odpowiedziała.

Wróciłam na górę, zrobiłam małą pielęgnację twarzy, umyłam włosy, ubrałam czarne dresowe spodnie i do tego biały top na długi rękaw. Kiedy się malowałam mój telefon zawibrował.

Od: Ric

Dostałem zaproszenie na bankiet dziś wieczorem. Pójdziesz ze mną?

Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Chciałabym w końcu wyjść do ludzi, bo odkąd jestem mamą, to nie mam za dużo takich okazji, w których mogę odwalić się w długą suknię i mocny makijaż. Ale nie chciałam zostawiać Chiary samej w nowym miejscu. Emma zdążyła już ją do siebie przekonać. Tylko nie wiem, czy na tyle, żeby zostawić ją z nią zupełnie samą, beze mnie, ani nawet Rica.

Do: Ric

Chętnie, tylko co z Chiarą?

Po chwili telefon znów zawibrował.

Od: Ric

Moja mama z nią zostanie. Jeśli nie chcesz jej zostawiać to rozumiem, ale chciałbym żebyś mi towarzyszyła.

Do: Ric

Dobrze, pójdę. Tylko zapytam Emmę, czy się nią zajmie.

Skończyłam makijaż. Zeszłam na dół. Z kuchni wydobywała się jakaś muzyka, byłam ciekawa, co tam się dzieje. Kiedy tam weszłam uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Emma tańczyła z Chiarą na rękach w rytm piosenki lecącej z radia. Chiara śmiała się wniebogłosy. Wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Teraz już nie miałam żadnych obaw, co do zostawienia jej samej z Chiarą.

- Dobrze się bawicie?- zapytałam z uśmiechem. - Świetnie prawda maluszku- Emma obróciła się razem z Chiarą, na co mała się zaśmiała. - Takk- odpowiedziała pełna energii. - Mam prośbę- powiedziałam do Emmy. - Co tam ?- posadziła Chiarę na blacie i wyjęła z piekarni ciasto. - Mogłabyś zająć się Chiarą dziś wieczorem ?Ricardo poprosił mnie, żebym poszła z nim na jakiś bankiet. Jeśli to dla ciebie nie problem- odłożyła ciasto na blat. - Skąd, żaden problem. Chętnie zajmę się tym małym szkrabem- połaskotała ją. Na co Chiara roześmiała się. - Dziękuje- podziękowałam. - Nie masz za co. To dla mnie sama przyjemność- wyjęła ciasto z blaszki. Nałożyła kawałek na talerzyk, i wyjęła widelczyk z szuflady. - Sprawdzamy jak nam wyszło?- spytała Emma, po czym ukroiła kawałek ciasta i podała go w stronę Chiary. Mała wzięła widelczyk i zjadła kawałek ciasta. - Mniam-Emma się uśmiechnęła i nakarmiła ją tym kawałek ciasta.

Connected by Destiny#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz