Stałam jak wryta i patrzyłam na postać przed sobą. Mimo, że on mnie nie widział to nadal się bałam. Widziałam go już wiele razy w moich koszmarach, przez niego budziłam się z krzykiem w środku nocy, po czym nie mogłam dojść do siebie. A teraz widzę go przed sobą. Przywiązanego do ściany, pobitego. Kiedy spostrzegłam na jego twarzy te wszystkie rozcięcia i posiniaczenia to jakby wstąpił we mnie diabeł. Chciałam tam wejść i dołożyć mu ich jeszcze tyle, żeby nie dało się go poznać. Ale jednocześnie bardzo chciałam stamtąd uciec i zapomnieć o tym co przed chwilą zobaczyłam.
- Emily- nic do mnie nie docierało. Czułam się jakbym byłam tam tylko ciałem, jakby moja dusza obserwowała to z boku. - Emily odezwij się- powtórzył. Nadal stałam nieruchomo, w oczach miałam łzy, dłonie zaciśnięte w pięści. - Odezwij się proszę- Ricardo podszedł bliżej i położył dłonie na moich ramionach. - Chcesz wyjść?- zapytał. Nie odpowiedziałam. - Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?- spytałam, nie odwracając się od szyby. - Chciałem, żebyś wiedziała, że jest tutaj. Zamknięty i niegroźny. Chciałem ci też powiedzieć, że jeśli tylko chcesz to możesz zrobić z nim, co tylko zechcesz. Żeby odpłacić mu się za to, co ci zrobił- odpowiedział. - Dosłownie wszystko ?- dopytałam. - Dosłownie. Możesz zrobić, co tylko przyjdzie ci do głowy. Nie masz żadnych ograniczeń. Jeśli to ma ci dać ukojenie, to zrób to- powiedział.
W tej chwili byłam rozdarta. Z jednej strony chciałam stąd wybiec i zapomnieć o tym co zobaczyłam. Ale z drugiej w mojej głowie samoistnie pojawiało się mnóstwo rzeczy jakie mogłabym zrobić, żeby poczuł to co ja czułam trzy lata temu. Żeby też poczuł ten przeszywający strach.
W moim oczach znów pojawiły się łzy. - Możesz mu powiedzieć, żeby znów założył mu worek?- poprosiłam. - Oczywiście- zrobił jak prosiłam. - Możemy tu wrócić, kiedy będziesz gotowa- zaproponował. - Teraz jesteś cała roztrzęsiona- odwróciłam się od szyby i przytuliłam się do torsu Ricardo. On objął mnie mocno i zamknął w swoich ramionach. Starałam się uspokoić swój oddech. Bałam się, że mogę zaraz dostać ataku paniki. Nadal nie mogłam przestać się trząść i uspokoić oddechu, łzy ciekły mi po policzkach. - Żałuje, że cię tu zabrałem. Przeze mnie jesteś całą roztrzęsiona- pogłaskał mnie po głowie. - Nie. Dobrze, że to zrobiłeś. Ale chce już wyjść- powiedziałam. Odsunął się, złapał moją dłoń i ruszył w kierunku wyjścia. Chwilę przed wyjściem zerknęłam ostatni raz na szybę. Ric zamknął drzwi i wyszliśmy na korytarz. - Już dobrze?- spytał. - Tak ,już w porządku- przestałam się trząść, starłam łzy i unormowałam oddech.
- Mogłem cię tam nie zaprowadzać- powiedział. - Dobrze, że to zrobiłeś. Po prostu nie byłam przygotowana na coś takiego. Ale wrócę tam. Może nawet sama, ale jeszcze nie teraz- powiedziałam. - Chcę się z tym zmierzyć raz na zawsze. Mieć pewność, że pozbyłam się strachu na zawsze i że już nic mi nie grozi- dodałam. - Zrobisz jak uważasz, ale na razie wracamy na górę. Jest późno, ty jesteś zmęczona- wróciliśmy do sypialni. Mała nadal spała. - W garderobie są wasze walizki- poinformował mnie. Weszłam tam, wyjęłam z jednej z walizek piżamę, przebrałam się i przeszłam do łazienki zmyć makijaż. Wróciłam do sypialni. Ric przełożył Chiarę na środek łóżka, ja położyłam się z prawej strony, on z lewej.
Zmęczona wszystkim, co stało się dzisiejszego dnia zasnęłam praktycznie od razu.
Obudziłam się, uchyliłam powieki, zauważyłam, że obok mnie nie ma ani Rica ani Chiary. Wstałam z łóżka, szybko ubrałam jakiekolwiek dresy i top, zeszłam na dół. Weszłam do salonu, nie było ich tam, w jadalni też nie. Weszłam do kuchni. Zobaczyłam Chiarę siedzącą na blacie wyspy kuchennej, przed nią stała Emma i mieszała jakiś krem w misce obok Chiary. Co chwilę podawała jej na małej łyżeczce odrobinę kremu do spróbowania. - Dobre?- spytała jej. Mała przytaknęła głową z uśmiechem. Oblizała łyżeczkę i oddała ją Emmie. - Oo wstałaś już-Emma zauważyła, że stoję w wejściu do kuchni i je obserwuje. Nie mogłam uwierzyć w jak szybkim czasie oswoiła Chiarę ze sobą. - Co robicie?- weszłam dalej i ustałam obok nich. - Robię krem do ciasta, a mała sprawdza, czy jest dobry tak kruszynko?- Chiara przytaknęła główką. - No to super. A gdzie Ricardo ?- spytałam. - Musiał jechać coś załatwić, ale mała się obudziła, a ty jeszcze spałaś i nie chciał cię budzić, więc zostawił ją ze mną. Nie gniewasz się?- spytała. - Oczywiście, że nie. Cieszę się, że macie już taki dobry kontakt-przyznałam. - To ja pójdę się trochę ogarnąć, zostaniesz z babcią? -zapytałam Chiary. - Takk- odpowiedziała.
Wróciłam na górę, zrobiłam małą pielęgnację twarzy, umyłam włosy, ubrałam czarne dresowe spodnie i do tego biały top na długi rękaw. Kiedy się malowałam mój telefon zawibrował.
Od: Ric
Dostałem zaproszenie na bankiet dziś wieczorem. Pójdziesz ze mną?
Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Chciałabym w końcu wyjść do ludzi, bo odkąd jestem mamą, to nie mam za dużo takich okazji, w których mogę odwalić się w długą suknię i mocny makijaż. Ale nie chciałam zostawiać Chiary samej w nowym miejscu. Emma zdążyła już ją do siebie przekonać. Tylko nie wiem, czy na tyle, żeby zostawić ją z nią zupełnie samą, beze mnie, ani nawet Rica.
Do: Ric
Chętnie, tylko co z Chiarą?
Po chwili telefon znów zawibrował.
Od: Ric
Moja mama z nią zostanie. Jeśli nie chcesz jej zostawiać to rozumiem, ale chciałbym żebyś mi towarzyszyła.
Do: Ric
Dobrze, pójdę. Tylko zapytam Emmę, czy się nią zajmie.
Skończyłam makijaż. Zeszłam na dół. Z kuchni wydobywała się jakaś muzyka, byłam ciekawa, co tam się dzieje. Kiedy tam weszłam uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Emma tańczyła z Chiarą na rękach w rytm piosenki lecącej z radia. Chiara śmiała się wniebogłosy. Wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Teraz już nie miałam żadnych obaw, co do zostawienia jej samej z Chiarą.
- Dobrze się bawicie?- zapytałam z uśmiechem. - Świetnie prawda maluszku- Emma obróciła się razem z Chiarą, na co mała się zaśmiała. - Takk- odpowiedziała pełna energii. - Mam prośbę- powiedziałam do Emmy. - Co tam ?- posadziła Chiarę na blacie i wyjęła z piekarni ciasto. - Mogłabyś zająć się Chiarą dziś wieczorem ?Ricardo poprosił mnie, żebym poszła z nim na jakiś bankiet. Jeśli to dla ciebie nie problem- odłożyła ciasto na blat. - Skąd, żaden problem. Chętnie zajmę się tym małym szkrabem- połaskotała ją. Na co Chiara roześmiała się. - Dziękuje- podziękowałam. - Nie masz za co. To dla mnie sama przyjemność- wyjęła ciasto z blaszki. Nałożyła kawałek na talerzyk, i wyjęła widelczyk z szuflady. - Sprawdzamy jak nam wyszło?- spytała Emma, po czym ukroiła kawałek ciasta i podała go w stronę Chiary. Mała wzięła widelczyk i zjadła kawałek ciasta. - Mniam-Emma się uśmiechnęła i nakarmiła ją tym kawałek ciasta.
CZYTASZ
Connected by Destiny#2
RomanceWIELKI POWRÓT EMILY I RICARDO! Druga część trylogii "Connected" Oboje układają swoje życie na nowo, osobno. Ale najwyraźniej życie osobno nie jest im przeznaczone. Znów spotykają się na swojej drodze. Jak to mówią "right person, wrong time". Czy roz...