- Francesco Rossi- powiedział Ric do kobiety siedzącej w recepcji.- Już sprawdzam...sala 206- odpowiedziała. Ruszyliśmy w kierunku sali. Była na trzecim piętrze, więc musieliśmy jechać windą. Wreszcie byliśmy przed salą. Pierwszy wszedł Ric. - Cześć dziadku. Jak się czujesz?- spytał. - Ooo jak miło cię widzieć Ricardo. Już w porządku. Chciałbym już stąd wyjść, pielęgniarki są tu strasznie irytujące. Wyobrażasz sobie, że mówią mi do jakiej godziny mogę oglądać telewizje. W mojej sytuacji to jedyne pocieszenie, a one mają czelność mi zakazywać. Francesco Rossi się nie rozkazuje- słyszałam cichy śmiech Rica.
- Powinieneś im zaoferować jakieś wynagrodzenie i byś mógł oglądać do woli- podpowiedział mu. - Tylko, że ja przegrałem całą gotówkę w karty z takimi z innej sali- starałam się nie zaśmiać, ale nie było łatwo. - Nawet w szpitalu znajdziesz sposób na hazard?- Ric ewidentnie nie był zachwycony. - Jaki hazard. Żaden hazard, to tylko niewinna zabawa. Swojego rodzaju integracja- tłumaczył się. - Rób co chcesz, ale ja ci nie pożyczę jak przegrasz cały majątek- powiedział już bardziej poirytowany. - Bez obaw. Nie dojdzie do tego- zaprzeczył.
- Przyszedł ze mną ktoś jeszcze, kto chciał cię odwiedzić- spojrzał na drzwi.- Kto taki ?- spytał Francesco. Zdecydowałam się wyjść zza drzwi. - O mój Boże Emily- nie mógł uwierzyć. Wyglądał jakby co najmniej zobaczył ducha. - Dzień dobry Francesco- przywitałam się i usiadłam na krześle obok Rica. - Co ty tutaj robisz?- spytał nadal zdezorientowany. - To dosyć długa historia- zaczęłam opowiadać mu wszystko od początku.- Chcecie mi powiedzieć, że mam prawnuczkę?- spytał z ogromnym niedowierzaniem. - Tak, dziadku- odpowiedział. - Czyli ma na imię Chiara i ma dwa latka?- dopytał. - Za parę tygodni trzy- sprecyzował Ricardo. - Dlaczego nie przyszliście z nią tutaj?- spytał. - Nie chcieliśmy sprawiać ci takiego szoku. To raczej niewskazane w tym stanie- odpowiedział. - Obiecuję, że następnym razem już ją zobaczysz- obiecałam. Uśmiechnął się i w jego oczach pojawiły się łzy. - No proszę...dożyłem prawnuczki- wzruszył się. Uśmiechnęłam się.
- Przyjedź z nią jutro- powiedział Francesco.- Bardzo chce ją zobaczyć- dodał. - Moglibyśmy jutro ?- spytałam Rica. - Będę musiał odwołać jedno spotkanie, ale tak. Możemy przyjechać- odpowiedział.- Cudownie. Nie wiecie jak się cieszę- nadal miał łzy w oczach. - Emily podejdź- poprosił. Zrobiłam, co kazał. Podeszłam bliżej jego łóżka, chwycił moją dłoń. - Bardzo ci dziękuję, że wróciłaś i to z taką niespodzianką- uśmiechnęłam się do niego. - Mam nadzieję, że zostaniecie już z nami na zawsze i będzie mi jeszcze dane dożyć wielu pięknych chwil z waszą córką- aż ja zaczęłam się wzruszać.- Jestem pewna, że jeszcze wiele takich momentów przed wami- zapewniłam go. - Mam nadzieję- odpowiedział.
Przyszedł czas, żeby wracać do Chiary. Mimo, że ufałam Clarze to chciałam już być na miejscu i zobaczyć jak się mają. Pożegnaliśmy się z Francesco i wyszliśmy ze szpitala. - Rozmawiałeś z lekarzem o stanie zdrowia Francesco?- spytałam. - Zadzwoniłem do niego wczoraj. Powiedział, że sytuacja się polepsza, ale nadal jego organizm jest osłabiony i istnieje ryzyko drugiego zawału. Powiedział, że to spowodowane stylem życia jaki prowadził przez lata- odpalił silnik auta i ruszył. - Kiedy umarła babcia wpadł w wszelkiego rodzaju nałogi. Alkohol, papierosy, narkotyki. Potem doszedł do tego jeszcze hazard. Zaczął grać o wysokie kwoty, dużo tracił, co jeszcze bardziej pogłębiało pozostałe nałogi, czyli alkohol, narkotyki.- było mi bardzo żal Francesco, nie miałam pojęcia, że aż tyle przeszedł. Jeszcze teraz ten zawał.
- W przeciągu ostatnich lat przegrał 10 milionów euro. W końcu zauważyliśmy, że to nie jest tylko niewinna gra i sposób na spędzanie czasu, to był jego największy nałóg, który pogłębiał pozostałe. Postawiliśmy mu ultimatum. Albo z tym skończy, albo wszyscy się od niego odetniemy. Tak naprawdę, to nawet gdyby się nie zdecydował to nie odzielibyśmy się od niego, ale on potraktował to poważnie. W końcu przestał, ograniczył alkohol, skończył z narkotykami. Ale nadal palił, dużo palił. Do tej pory mogę się założyć, że załatwił sobie kogoś, kto mu przemyca papierosy. Kazałem pielęgniarkom mieć go na oku, ale on jest sprytny i nie da się tak łatwo złapać- zastanawiałam się, co możemy zrobić, żeby nie wrócił do tego. Skoro grozi mu drugi zawał, który zawsze jest silniejszy i groźniejszy niż pierwszy to w żadnym wypadku nie może nawet spojrzeć na używki.
- A może gdyby wprowadził się do was to mielibyście go cały czas na oku i łatwiej byłoby go pilnować, żeby nic nie brał ani nie pił- podsunęłam pomysł. - Emily po pierwsze to jest też twój dom. Twój i Chiary, a po drugie możesz mieć rację. Tylko obawiam się, że nie zgodzi się na to. Wiem, że będziemy chcieli go kontrolować, a on tego nie chce- byliśmy już pod domem. Wysiedliśmy z auta.
- W takim razie znów postawimy mu ultimatum. Dopiero co dowiedział się o Chiarze. Gdyby powiedzieć mu, że jeśli się nie wprowadzi to nie zobaczy Chiary. Tylko nie wiem czy to nie przesada- miałam wątpliwości do tego pomysłu. Nie chciałam go ranić, a wiem, że to by go zabolało.
- To dobry pomysł. To musi być coś, co do niego dotrze. Coś na czym mu zależy. A Chiara jest jego jedyną prawnuczką, którą nawet nie zdążył poznać. To dobre rozwiązanie. Jutro zamiast przyjechać z nią, to powiemy mu o tym. Wątpię, że zgodzi się tak od razu, więc bez sensu brać ją z nami- otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka. - Może się nie zgodzić?- spytałam. - Zgodzi się na pewno, ale nie od razu. W tej rodzinie nie popuszcza się tak łatwo. Każdy musi postawić na swoim. Zapewne będzie chciał stawiać jakieś warunku, ale nie jest w miejscu, w którym tu on może stawiać jakieś warunki- weszliśmy do salonu, tam na kanapie siedziały Carla i Chiara. Carla łaskotała małą, a ta śmiała się wniebogłosy. - Oo jesteście już. Chiara zobacz kto przyszedł- mała odwróciła się w naszym kierunku. - Mamusia i tatuś- zeskoczyła z kanapy i przybiegła do nas. Wzięłam ją na ręcę i przytuliłam. - Cześć gwiazdeczko, jak było z ciocią Carlą?- spytałam. - Fajniee, bawiłyśmy się na dworzu i widziałyśmy kotka. Był cały bialutki, chciałam go pogłaskać, ale uciekł- wyznała ze smutną minką.
- Nie martw się na pewno do ciebie wróci- powiedział Ric.- Pójdziemy jutro go poszukać?- od razu pokiwała głową z uśmiechem. - Rodzice jeszcze nie wrócili?- spytał Carli. - Nie jeszcze, ale mama mówiła, że niedługo będą wracać- odpowiedziała. - Dobrze, idę do siebie popracować- mała pomachała mu- Pa pa tatuś- uśmiechnął się do niej i odmachał jej z uśmiechem.
CZYTASZ
Connected by Destiny#2
RomanceWIELKI POWRÓT EMILY I RICARDO! Druga część trylogii "Connected" Oboje układają swoje życie na nowo, osobno. Ale najwyraźniej życie osobno nie jest im przeznaczone. Znów spotykają się na swojej drodze. Jak to mówią "right person, wrong time". Czy roz...